Jeden magazyn w wielkim wiecznie tętniącym życiem mieście. Tysiące ludzi, którzy mają marzenia, plany i zobowiązania, a którzy nie zdają sobie sprawy o naszym istnieniu. Siódemka młodych ludzi, którzy zdecydowali swoje życie wieść czując już zawsze zimny oddech śmierci na karku. Sześć samochodów, które tylko w naszych rękach stawały się potwornymi dziełami sztuki. Piątka doświadczonych kierowców, których umiejętności miały być moją zagładą lub zwycięstwem. I ja. Dziewczyna, która miała odwagę...
Złapałam kierownicę i spróbowałam się uspokoić. Wiedziałam, że jestem gotowa, ale z tyłu głowy od samego początku miałam świadomość możliwej porażki. Nie zakładałam sukcesu i wolałam wierzyć, że właśnie dzięki temu dotarłam tak daleko.
Minuty dzieliły mnie od największego sprawdzianu.
Nagle z zamyślenia wyrwało mnie leciutkie pukanie w okno samochodu. Wystraszona szybko uniosłam głowę i próbowałam zorientować się w sytuacji. Popełniłam błąd... Nie powinnam pozwolić sobie chociaż na chwilę nieuwagi. Zwłaszcza w tak ważnym dniu. Zanim zdążyłam zareagować Mark otworzył drzwi pojazdu i zaczął mi się przyglądać z uśmiechem na twarzy. Wyglądało to trochę przerażająco, ale na szczęście po chwili się opanował i przybrał ten swój typowy wyraz twarzy.
— No to jesteśmy... Patrz młoda, gdzie dotarłaś — rzucił ze śmiechem rozglądając się po magazynie. — Zanim zacznę oficjalne pierdolenie... Chcę, żebyś wiedziała, że jestem z ciebie dumny. Jesteś zajebistym kierowcą, a do tego laską z niesamowicie dużymi jajami i kiedyś będą całować cię po stopach w tym pojebanym świecie.
— Dziękuję Mark. — Jego słowa zrobiły na mnie ogromne wrażenie i przez to miałam problem z wysłowieniem się. — Wiem, że było między nami różnie i nie zawsze się dogadywaliśmy, ale to wszystko to twoja zasługa.
— Ale pierdolisz... Ja nie zrobiłem nic... Jesteś po prostu uparta i zdolna jednocześnie — przerwał rozglądając się po magazynie, a następnie pochylił się i włożył w specjalny uchwyt urządzenie przypominające tablet.
Przyjrzałam mu się z uwagą. Zdecydowanie właśnie na nim wyświetli się w odpowiednim czasie trasa wyścigu. Znając też zainteresowanie technologiczne chłopaków to z pewnością będzie posiadało kilkanaście funkcji, które przydałyby się w razie jakiejś nagłej sytuacji.
— Dobra, a teraz słuchaj mnie uważnie młoda— powiedział Mark, gdy w końcu ponownie się wyprostował i przybrał poważny wyraz twarzy. — Za niedługo rozpocznie się odliczanie... Będziesz widziała je na tablecie. Pięć sekund przed startem zacznie się wyświetlanie trasy. — Tłumaczył, a ja próbowałam nadążyć za jego wskazówkami. — Zasada jest jedna. Chcesz zaliczyć próbę. Nie możesz być ostatnia.
Nie sądziłam, że przed ostatnią próbą będę czuła się tak zrelaksowana. Zanim podszedł Mark czułam, że stres mnie wykończy, a panika pogrzebie. Jednak po jego przemowie... Gdy wiedziałam, że teraz może pójść wszystko dobrze albo źle. Nagle panika opuściła moje ciało. Czułam podekscytowanie zbliżającym się wyścigiem. Wiedziałam, że to będzie koniec albo początek. Pora przestać się martwić. Zaczyna się czas, gdy Mellody Larsson zacznie w końcu żyć i dyktować światu własne warunki.
— Mellody. — Zagadnął chłopak. Spojrzałam na niego spodziewając się kolejnego oficjalnego polecenia. — Nie powinienem, ale... Pamiętaj, że w tym świecie zasady nie obowiązują. Wygra najsprytniejszy.
Zrozumiałam jego wskazówkę chyba szybciej niż mu się mogło wydawać. Nie mogłam jednak pokazać jak bardzo jej potrzebowałam. Dlatego jedynie lekko się uśmiechnęłam i podziękowałam skinieniem głowy. Wiedziałam, że zrozumie. Jednak w tym momencie był kimś więcej niż jednym z moich przyjaciół.
CZYTASZ
Dziecko gangu: Narodziny
ActionWszystko zaczyna się i kończy w określonym miejscu, a błędy oraz wybory naszych przodków wpływają na nasze teraźniejsze życie. Młoda dziewczyna imieniem Mellody nawet nie zdaje sobie sprawy, co za (zła) krew płynie w jej żyłach! Chce udowodnić rodzi...