— Idziemy na kawę? —Zapytał Nathaniel, wpadając znienacka do mojego pokoju. Nie muszę wam chyba mówić, że w dalszym ciągu nikt nie nauczył go pukać do drzwi. Dlatego jak zwykle, gdy zjawia się bez zapowiedzi dostaje ataku paniki i najszybciej jak umiem chowam nowy telefon.
— Dostanę przez ciebie zawału — oznajmiłam w akompaniamencie głośnych śmiechów moich przyjaciół, z którym aktualnie rozmawiałam. — Bardzo zabawne —warknęłam patrząc na nich z groźnym wyrazem twarzy.
Przez pierwszy tydzień nie wyciągałam telefonu z dna szafy, bo ojciec kręcił się cały czas po domu. Potrafił nagle wpaść do mojego pokoju i zacząć przeszukiwać wszystkie szafki. Wyglądało to tak, jakby najnormalniej w świecie miał poważną paranoje. Najmniejszy szelest powodował postawienie na nogi całej ochrony. Nigdy nie widziałam Christophera Larssona w takim stanie i w sumie było mi go naprawdę szkoda. Zdawał sobie sprawę, że zadarł z niewłaściwym człowiekiem. Tylko z drugiej strony, czy on naprawdę myślał, że gang wuja tak po prostu nagle wpadnie do naszego domu, żeby go zabić? W sumie to, gdyby chcieli ukrócić jego żywot to mieli dobrą okazję już tego dnia, gdy mnie od nich zabierał. Stał wtedy ze swoimi dwoma gorylami otoczony przez samych gangsterów... Nie muszę wspominać, że wuj mógłby jednym sygnałem przywołać wszystkich swoich ludzi, którzy wówczas byli w bazie?!
Poczułam znajomy zapach perfum i wiedziałam, że początkowo wstydliwy Nathaniel podszedł przywitać się z chłopakami. Od naszego wyjazdu z Nowego Jorku minęło już pół miesiąca, a czułam jakby nic się nie zmieniło. Moje życie wcale się nie skończyło, a w sumie przybrało tylko trochę zaskakujący kierunek. Codziennością stały się wspólne poranne treningi z Nathanielem i późniejsze wyjścia na kawę. Znalazłam też sposób na utrzymanie kontaktu z bliskimi, chociaż nie było to łatwym zadaniem. Dzieliło nas pół świata, miliony kilometrów i szesnastogodzinna różnica czasowa, ale za każdym razem nasze rozmowy zdawały się nie mieć końca.
Początkowo nie mogłam się przełamać, żeby do nich zadzwonić. Na szczęście mój brat w porę uświadomił mi, że zapewne czekają na jakiś znak ode mnie. Wtedy prawie zaczęłam się śmiać z tego jak przewidywalnymi robi nas przyjaźń, czy miłość. Nie wahając się już dłużej po protu wzięłam do ręki telefon i wpisałam dobrze znany mi ciąg cyfr. Jednak z każdym kolejnym dniem trudniej było mi znaleźć czas na rozmowę z każdym z nich, dlatego w końcu wpadliśmy na pomysł robienia video rozmów.
— Hej Nathan — krzyknął Sebastian, który przez poprzednie dwie godziny cały czas się wygłupiał doprowadzając nas do śmiechu. Obstawiałam, że chłopak coś palił, jednak nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi, a jedynie mrugnięcie okiem Alana.
— Cześć — odpowiedział opierając podbródek na czubku mojej głowy. — Widzę, że humor dopisuje — zaśmiał się.
Patrzyłam na obrazek malujący się na ekranie mojego telefonu i miałam nieodpartą chęć utrwalenia go. Rozczulały mnie te nasze rozmowy, bo czułam się jeszcze bliżej moich przyjaciół niż nawet wtedy, gdy przebywaliśmy w jednym pomieszczeniu. Sam fakt, że codziennie znajdowali czas na kilkugodzinną rozmowę ze mną był niesamowity. Byłam w pewnym senie przez jakiś czas częścią gangu i wiedziałam jak dużo mieli obowiązków. Z pozoru praca polegająca na mordowaniu i kradzieżach, okazywała się o wiele trudniejsza. Każdy najmniejszy krok omawiany był pod wieloma względami, a o błędach nie mogło być mowy. Życie w gangu to przyjaźń ze śmiercią!
— Zdzwonimy się później — powiedział z szerokim uśmiechem Cameron i wysłał mi buziaczka, którego w teatralny sposób złapałam i schowałam. — Larsson pamiętaj, że masz się nią opiekować! — Krzyknął, gdy miałam już nacisnąć czerwoną słuchawkę, a wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Dobrze wiedzieliśmy, że sama dałabym sobie radę...
CZYTASZ
Dziecko gangu: Narodziny
ActionWszystko zaczyna się i kończy w określonym miejscu, a błędy oraz wybory naszych przodków wpływają na nasze teraźniejsze życie. Młoda dziewczyna imieniem Mellody nawet nie zdaje sobie sprawy, co za (zła) krew płynie w jej żyłach! Chce udowodnić rodzi...