Kiedyś mieszkanie z ojcem i bratem było przytłaczające. Nie czułam się w ich domu bezpieczna. Nigdy nie czułam, że to nasze mieszkanie i nasz azyl. Jednak coś się odmieniło, gdy wyjechałam z nimi do Australii.
Nie stało się to z dnia na dzień!
Nie było rodzinnej terapii!
Zmieniła nas pewna osoba i chyba pragnienie posiadania prawdziwej rodziny.
Kiki przyjechała na chwilę. Wpadła w odwiedziny, żeby odpocząć od rzeczywistości. Jednak okazało się, że zmieniła nasze życie i nie zostało jej nic innego jak z nami zostać. Stała się moją siostrą.
Zabójczyni bez serca. Kobieta, która nie bała się stanąć oko w oko ze śmiercią. Zjednoczyła trzy osobową rodzinę i nieświadomie stała się czwartym domownikiem.
Wiedziałam, że nie wyobraża sobie powrotu, gdy zaliczę już próby. Widziałam w jej oczach strach, gdy Kevin wspominał o nadchodzącym wyjeździe. Nie chciałam się z nią żegnać, ale wiedziałam, że spotkamy się prędzej niż później. Wuj mógłby pozwolić jej zostać w Sydney... Wracałaby do bazy na misje i zlecenia.
Tylko byłoby to okrutne względem reszty naszych przyjaciół. Wiedziałyśmy jak czułby się mój chłopak, który mimo wszystko miał trochę racji przy ostatniej kłótni. To on powinien być tutaj ze mną.
Nie ja byłam jednak szefem. Gdyby tak było pozwoliłabym przylecieć mu tu z Kevinem, który też przecież ukrywał się przed Christopherem. Niestety, wuj miał inne plany i nie było sposobu, żeby Cameron mógł być tu z nami.
Bałam się, że kłótnia zmieni wszystko. Nie miałam dla niego tyle czasu co w Nowym Jorku. Odległość też robiła swoje. Były tylko rozmowy, sporadyczne wiadomości. Nie było tej czułości i godzin szczerych rozmów. Mimo wszystko było między nami to samo uczucie, które wykiełkowało niespodziewanie i zmusiło nas do podjęcia wyzwania. Dlatego chcieliśmy być razem.
— Mell?
— Jestem w kuchni — krzyknęłam i wybudzając się z zamyślenia zaczęłam parzyć kawę.
— Dzwoniła Kiki i kazała przekazać, że wieczorem wsiada do samolotu — powiedział z szerokim uśmiechem.
Nie byłam ślepa. Widziałam, że tych dwoje zdążyło się zaprzyjaźnić. Niepokoiło mnie to, ale nie mogłam im niczego zabronić. Byłoby to głupie i samolubne z mojej strony, bo w mój związek nikt nigdy się nie wtrącał.
— Ma dla ciebie niespodziankę — rzucił mimochodem, a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
— Co to za niespodzianka?
Zrobił gest, który wyglądał jak zamykanie ust na kluczyk. Zaczęłam się śmiać, bo było to naprawdę dziecinne.
Podałam mu kubek z kawą i gestem pokazałam, żebyśmy usiedli na kanapie. Przez ostatnie dni nigdy nie byliśmy sami. Chłopcy zaczęli traktować nasz dom jak swój własny i przesiadywali u nas praktycznie cały czas. Cieszyłam się z tego, bo ciągle się tu coś działo, a ojciec stawał się całkowicie innym człowiekiem. Ostatnio nawet widziałam, że rozmawiał z wujkiem Marcusem. Nie rozumiałam co się z nim dzieje, ale postanowiłam się z tego cieszyć i niepotrzebnie się niczego nie doszukiwać.
Czasami żałowałam, że traktowałam go jak śmiecia. Mimo wszystko był moim ojcem. Zaopiekował się mną, gdy matka rozpłynęła się w powietrzu. Robił to na swój pokręcony sposób, ale jednak miałam gdzie spać i co jeść. Nie wiedziałam co stało się z moją matką, ale czułam, że ojciec dalej ją kocha i tęskni. Sama wiedziałam jak boli czasami miłość. Nie umiałam otworzyć się w pełni na ojca, ale miałam nadzieję, że razem stworzymy nową przyszłość.
CZYTASZ
Dziecko gangu: Narodziny
ActionWszystko zaczyna się i kończy w określonym miejscu, a błędy oraz wybory naszych przodków wpływają na nasze teraźniejsze życie. Młoda dziewczyna imieniem Mellody nawet nie zdaje sobie sprawy, co za (zła) krew płynie w jej żyłach! Chce udowodnić rodzi...