*8*

1.5K 54 15
                                    

Za prośbą pani szeryf, wyprowadziłam ludzi znających się w lokalu. Gdy w środku było już pusto usiadłam za barem i wyciągnęłam pierwszą lepszą butelkę wina.

-Wino, jak dostojnie.

Spojrzałam w stronę z której dochodził głos, w moim kierunku zbliżał się zarośnięty pedał, tak zwany Alaric. Matko boska czy na tym świecie nie ma innych ludzi?

Mężczyzna zajął miejsce obok mnie i wyciągnął sobie butelkę czystej żubrówki.

-Żubrówka, jak klasycznie.-odpowiedziałam sarkastycznie, po czym wypiłam łyka ze szklanki.

Siedzieliśmy cicho, popijając alkohol, przez jakieś dziesięć minut.

-Niezły popis.

-Co?

-Ten z Lexi.

-Aha, świetnie nie to, że pedał, to w dodatku jeszcze mnie śledzi. Łał.

On zaśmiał się. Nagle do lokalu wszedł mężczyzna. Niski blondyn, w loczkach. Nie zbyt ładny.

-Zamknięte?

-Oh, ależ nie. Zapraszamy.

Chłopak podszedł do mnie,a ja szybko wskoczyłam za ladę.

-W czym mogę służyć?

-Chciał bym kupić wodę.

Spojrzałam na niego nie dowieżająco,
przychodzi do baru o 23 i chce kupić wodę?!

-Takkkkk, ale jaką?-próbowałam się na siłę uśmiechać.

-Niegazowaną, zimną.

-Skoro tak, to proszę za mną, pomoże mi pan w czymś.-zatrzepotałam zalotnie rzęsami. Mężczyzna lekko zdziwiony, podążył za mną.
Weszliśmy do kantorka.

-A teraz będziesz cicho i nie będziesz się ruszać rozumiesz?

On sztywno pokiwał głową. Świat bez perswazji był by nudny.
Na moich policzkach pojawiły się naczynka, a ja wbiłam swoje kły w szyję młodego człowieka. Wyssałam mu trochę krwi, po czym wymazałam mu pamięć i podałam trochę swojej krwi.
Gdy już wyszłam, na sali nie było nikogo i bardzo dobrze, nareszcie będę mogła napić się w spokoju.

Gdy w butelce z winem nie zostało nic przeżuciłam się na czystą wódkę, którą zostawił mój towarzysz.

Sama nie wiem kiedy, ale odpłynęłam, bo nie pamiętam nic więcej.

Obudziłam się na wieczór drugiego dnia, nie wiedziałam gdzie jestem. Leżałam na jakiejś zużytej kanapie, przykryta brudnym kocem.
Jak można tak spać, przecież to wygląda jak burdel!
Nie pytajcie skąd to wiem.

W pomieszczeniu słychać było czyjeś głosy. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi, lekko je uchyliłam, ale i tak nie widziałam dużo.
Zdążyłam zauważyć tylko czarownicę, która miała nos wetknięty w książkę i czytała jakieś zaklęcie. Alarica siedzącego na krześle.
A na przeciwko nich stało ogromne pudło, albo skrzynia, z której po chwili wyszedł mężczyzna. Miał blond włosy i niebieskie oczy. Był jasnej karnacji i ubrany był w ciemną koszulkę, i czarne jeansy.

-O shit.-powiedział cicho szybko zatykając sobie usta dłonią i przyciskając się plecami do ściany.

Nie do końca wiem co się tu dzieje, ale ten mężczyzna jest cholernie hot. Te jego piękne lśniące włosy są marzeniem nie jednej kobiety i te jego umięśnione ciało jest...nawet nie wiem jak to opisać. Żeby jeszcze miał akcent, no przecież był by ideałem. Mógł by mieć też brązowe oczy, tak...
wtedy było by idealnie. Brązowy kolor oczu perfekcyjnie komponował by z jego karnacją, albo zielone. Tak one też są ładne, a nie ten pospolity niebieski.

Lies and LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz