*11*

1.3K 52 3
                                    

Obudziłam się rano, czując na swoich policzkach czyjś oddech. Kto śmie budzić mnie tak rano?
Otworzyłam oczy i prawie podskoczyłam, widząc twarz Klausa, stojącego nade mną.

-A ty co, tak się zakochałeś, że postanowiłeś obserwować mnie przez sen? Następnym razem, jeżeli nie chcesz żeby ktoś pomyślał, że jesteś natrętnym pedałem, zniknij zanim on się obudzi. Nie ma za co.

-Nie pohlebiaj sobie.

-Ale to ty siedzisz w moim domu i z niewiadomej przyczyny gapisz się na mnie jak śpię.

-Nie przyszedł bym tu, gdybym nie miał powodów.

-Aaa, czyli masz jakiś powód. Świetnie, a teraz spójrz mi w oczy i każ mi gdzieś iść.-stanęłam naprzeciwko niego.-Wiesz co? Radziła bym ci poszukać sobie innego niewolnika, bo ja biorę verbenę, więc na mnie nie wpłyniesz.-oczywiście było to kłamstwem.

-Nie śmiał bym.

-Oh, jakiś ty szarmancki. A nie spodziewała bym się po ostatnim.

-Dasz mi dojść...

-Jasne,dochodzić to ty se możesz, tylko nie przy mnie i nie tutaj.

-Daj mi coś powiedzieć!

-Mówić też se możesz, tylko zaczekaj chwilkę.-Z nadludzką szybkością zniknęłam mu z oczu. Nie chciałam go słuchać, bo to przez niego aktualnie umieram. A w dodatku nie chcę marnować ostatnich chwil życia na zadufanych w sobie idiotów.

Poszłam do najbliższego w tej okolicy sklepu z ubraniami i kupiłam sobie jakieś czarne jeansy i zieloną koszulę w kratę, po czym poszłam do baru. Usiadłam na krześle i gestem ręki zawołałam barmana.

-W czym mogę służyć.

-Dwie szkockie.

-Dobrze, a mogę poprosić o dowodzik?

-Nie potrzebujesz dowodu.-zachipnotyzowałam go, a on grzecznie poszedł po szklanki.
Siedziałam sobie spokojnie, zastanawiając się nad tym, co jeszcze mogę zrobić przed swoją śmiercią.
Nigdy się jej nie bałam, ani nie mysłałam o niej, gdyż byłam ,,nieśmiertelnym" wampirem, bynajmniej kiedyś tak myśłałam. Ale jak widać, to co wydawało się prawdą, jest totalnym kłamstwem.

Gdy wypiłam już swój trunek, zauważyłam, że obraz zaczyna mi się rozmywać. W głowie zaczęły tworzyć mi się obrazki, ale nie było to spowodowane nadmiarem procentów we krwi, tylko jad wilkołaka zaczynał się rozprzestrzeniać, po moim ciele.
Gdy zdałam sobie z tego sprawę szybko wybiegłam z baru. Biegłam przez miasto, nie zwracając uwagi na samochody i przechodniów.
Chyba nie zdążę już zabić wilczka.
Zatrzymałam się dopiero w lesie.

Lies and LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz