-To jak masz kogoś?-spytała blondynka, malując obraz. Jedną nogę, zgiętą w pół miła położona na obracającym się krześle, w kształcie koła.
-Co?-zapytałem zdumiony. Na chwilę oderwałem pędzel od płótna.
-No czy masz kogoś?
-Nie.-odparłem i zmoczyłem pędzel w farbie.
-A ktoś ci się podoba?-odepchnęła się druga noga, którą miała na ziemi i obruciła się tyłem do sztalugi, dobierając odpowiedni kolor.
-To bardziej skomplikowane.
-Opowiadaj mam czas.
-...-nie odpowiedziałem, nie wiedziałem, co mam powiedzieć.
-Chociaż o tym wie?-spojrzała na mnie.
-Powiedzmy, że kiedyś to wiedziała, ale teraz...już nie jest tego świadoma.
-Że co?
-Luizjana!-do sali wbiegł niski brunet, w garniturze. Lou spojrzała w jego stronę.-Co ty robisz?!-spytał zdyszany, jak i zdenerwowany.
-Maluję, a co?
-Zapomniałaś? Miałaś dzisiaj pokazać się z Marcusem i ogłosić wielką nowinę!
-A no tak! Na śmierć zapomniała. Która jest godzina?!
-13:45.-odpowiedziałem spokojnym głosem.
-Jeszcze zdążę, co?-spytała z nadzieją, patrząc na bruneta.
-Zobaczymy, a teraz na co czekasz?!
-Tak. Niklaus, bardzo mi przykro, ale muszę jechać, spotkamy się później?- powiedziała, po czym wybiegła z sali.
Odprowadziłem ją wzrokiem, a mężczyzna zamknął za nią drzwi.
Odwróciłem się w stronę obrazu, który pokazywał piękną blondynę, w niebieskich jeansach i krótkiej koszulce, w nienaturalnej pozycji, malującą obraz.-Nie pamiętasz tego....-powiedziałem, poprawiając szczegóły.
***
Ogromny tłum, ciężko było się dostać pod barierki, odgradzające innych, od czerwonego dywanu, po którym już niedługo miała przejść Lou i Marcus.-Dostaliśmy wiadomość co dzieje się w środku.-entuzjastycznie powiedziała brunetka, mówiąc do kamery, którą trzymał jakiś mężczyzna.-Słynna malarka Luizjana i piosenkarz Marcus oświadczyli że już niedługo wezmą ślub!-prawie wykrzyczała. Mój oddech przyspieszył, serce zaczęło walić i poczułem niezmierny żal, smutek, a przede wszystkim ból, ukucie w klatce piersiowej. Wiedziałem o tym, mówiła mi o wszystkim, ale za każdym razem to bolało jeszcze bardziej.-Są! Idą! Już idą!-wykrzyczała kobieta. Wszyscy zaczęli piszczeć, krzyczeć, kilka osób wystrzeliło konfetti, niektórzy wyciągali ręce, z zeszytami i długopisami, prosząc o autograf. Dziennikarze i nie tylko zaczęli robić zdjęcia. Lou szła szczęśliwa, trzymając szatyna, o zielonych oczach za rękę. W końcu tuż przed koniec czerwonego dywanu podjechał czarny van, ustał od nich w odległości z 5 metrów. Drzwi się odsunęły i wszyscy usłyszeli ogromny huk, strzał!
Wszyscy się zkulili, osoba będąca w aucie oddała jeden celny strzał i odjechała. Nie powiem że przez chwilę ucieszył mnie ten fakt, myślą że oberwał Marcus, lecz zaraz po ten usłyszałem jego krzyk. Natychmiastowo zerwałem się z ziemi i przeskoczyłem przez barierkę.-Nie!-Lou leżał, z ramą postrzałową, na wysokości przed ostatniego żebra.
-Trzeba zabrać ją do szpitala!-podniosłem ją i wsadziłem do wozu.-Kluczyki!
-Co?!-ustał zdziwiony.
-Daj mi te cholerne kluczyki.
-Jadę z tobą!
-Ona umiera kurwa, oddaj mi te cholerne kluczyki!-podeszłem do niego, chipnotyzując go. Grzecznie oddał mi kluczyki od swojego ferrari.
Wsiadłem do auta i od razu pojechałem do posiadłości. Rana się nie goiła. Jej krew, nie chciała przestać lecieć.-Fraya! Elijah!-krzyczałem, z hukiem otwierając drzwi do salonu. Dziewczynę położyłem na kanapie.
-Co się stało?- na dół zeszła Hayley, aktualnie nie była mi w żaden sposób potrzebna, zaraz za nią wszedł Elijah i Fraya.
-Co jej jest?-spytała blondynka.
-Rana postrzałową, nie goi się.-powiedziałem i zacząłem chodzić w kółko, łapiąc się za głowę.-Myślałem że nadal jest wampirem. Co tu jest kurwa grane?
***
Obudziłam się na twardej murawie.
Podniosłam się, byłam w jakimś drewnianym domku, na ścianach z dwóch stron wisiały łańcuchy.-O już się obudziłaś.-usłyszałam głos, spojrzałam do tyłu. Wysoki mężczyzna, z ciemnymi włosami, ubrany w czarną koszulkę i czarne jeansy.
-Kim ty jesteś i gdzie ja kurna jestem?!-wykrzyczałam.
-A no tak nie pamiętasz.
-Czego?!
-Zmarłaś tu 8 lat temu.
-Co kurwa?!
***
I jak zaciekawieni? Gwiazdkujcie i piszcie czy wam się podoba.
CZYTASZ
Lies and Lust
VampireDo Mystic Falls przyjeżdża Lou Salvatore, w przekonaniu że ma pomóc braciom. Przypadkiem wplątuje się w zatargi z Mikaelsonem. Czy wyjdzie z tego cało? Czy będzie łączyło ich coś więcej niż interesy? Co będzie z jej braćmi? ,,...Znałem jedyną taką...