Szłam sobie korytarzem, gdy usłyszałam rozmowę Carline i z tego co mi się zdaje wilczka, który prawie mnie zabił.
-Co będzie z Matem?
-Ja cię całuje a ty myślisz o byłym?
-Zapewnie cię zdradza.-powiedziałam wychodząc z cienia.
-Lou?
-We własnej osobie.
-Czego chcesz?
-A no tak. Potrzebuję ciebie.-wskazałam palcem na mężczyznę za Blondynką.
-Nie oddam ci go.-dziewczyna stanęła przed chłopakiem, zasłaniając go.
-Ale ja nie pytam o pozwolenie....-zauważyłam jak jej ciało opada na ziemię.-Rebekha?
-Miałaś zamiar jeszcze długo tak rozmawiać?-Przewróciłam oczami, złapałam wilczka za kark i zaciągnęłam go pod same nogi Nika.
Gdy tylko weszłam na halę zauważyłam chwiejącą się dziewczynę, która miała stać na jednej nodze.-Trzymaj w górze.
-Gdzie Stefan?-A no właśnie, nie widziałam go już cały dzień, albo dwa.
-Ma karę.-usłyszeliśmy otwierające się drzwi.
-Bonie uciekaj!
-Czekaliśmy na ciebie.-Stanęłam przed dziewczyną.
-Możemy zaczynać. Yyy, a Daina możesz odpocząć.-krzyknał na co dziewczyna opadła na chłopaka obok-Posiedź z Czadem.
-Tobie zawdzięczamy że Elena jeszcze żyje prawda?
-Tak, to ja ponoszę całą winę.
-Twoje ingerencja wywołała skutki niepożądane. Gdyż jesteś źródłem problemu, ty będziesz musiała go naprawić.-powiedział podchodząc do wilkołaka, którego trzymała jego siostra.-Poznajcie moją siostrę Rebekhę, ostrzegam potrafi być podła.
-Kretyn.-popchnęła chłopaczka w jego stronę.
-Zostaw go w spokoju.-krzyknęła Elena, myśląc że to coś da.
-Ułatwię sprawę-wyszedł z nim na środek, tak aby każdy ich widział.-Zawsze gdy prubuje zmienić wilkołaka w hybrydę, umiera podczas przemiany.
-Paskudny widok-dodałam. Po czym pierwotny przegryzł sobie nadgarstek i podał swoją krew chłoptasiowi.
-Znajdź sposób żeby uratować mieszańców Bonie. Dla dobra tylera się pospiesz-powiedział po czym skręcił mu kark.
-Tik tak. Zegar cyka.-pośpieszałam. Bonie razem z tym drugim człowiekiem wyszła z sali.
-A więc to jest ten najnowszy sobowtór Katherine. Oryginał był ładniejszy.
-I mniej głupi.-zawolałam, kręcąc się w kółko.
-Rebekha zabierz z tąd wilczka.-dziewczyna się uśmiechnęła. Złapała wilkołaka za jedną rękę i pociągnęła go do drzwi, po czym wyszła.
-Nie zwracaj uwagi maleństwo.
***
Siedzieliśmy tam już dobre kilka minut a nadal nie zapowiadało się na jakieś rozwinięcie akcji, do puki na salę nie wszedł....-Stefan.-cichy głos Eleny.
-Klaus.
-Przybułeś ratować swoją panią?-spytałam z sarkazmem.
-Prosić o wybaczenie i obiecać o lojalności.-przeniusł wzrok ze mnie na niego.
-Już raz złamałeś słowo.-O może teraz dowiem się o co poszło.
-Elena już dla mnie nic nie znaczy.
-To może ja zabijesz?-Elena spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-To dobry pomysł, ale jeszcze nie teraz.
-Proszę zrobię wszystko co rozkażesz.
-Okej więc.-wyskoczył z trybunów na których wcześniej siedział-Zabij ich.-wskazał na parę licealistów.
-Nie Stefan. Nie. On mi nic nie zrobi...-i cyk, laska odleciała na jakiś metr do tyłu, przez co Stefcio się wściekł i z chęcią mordu w oczach, rzucił się na hybrydę. Lecz ten zatrzymał go jednał ręką, łapiąc go za krtań.
-Nic dla ciebie nie znaczy? Ciągle kłamiesz.
-Puść ją. Zrobię co każesz, daję słowo.-mówił przyduszonym głosem.
-Twoje słowo niewiele znączy. Wieżyłem w nie całe lato i nie musiałem powoływać się na to. Przestań walczyć.-zahipnotyzował go. Robi się ciekawie. Rozsiadłam się na trybunach obserwując całą tę sytuację.
-Nie rób tego.
-Nie chciałem, zależało mi na twoim oddaniu. Żądam posłuszeństwa. Zrobisz co każę, kiedy każę, nie uciekniesz, nie ukryjesz się, będziesz mi posłuszny.-puścił go, a twarz Stefana wyglądała jak jakiejś przestraszonej marionetki.
-Nie...Stefan...-wydukała Elena.
-A teraz zabij ich. Rozpruwaczu.-dał ręką znak że ma zaczynać. Twarz Stefana, przybrała wyraz wampira, po czym rzucił się na dwójkę ludzi, zabijając najpierw kobietę.
-Nareszcie wampir w swoim żywiole, większość gatunków jest taka smentna.
-Ty mu to zrobiłeś.
-Zaprosiłem go na przyjęcie, ale to on tańczy na stole.
-Gdzie on jest!-oho wróciła Barbi Klaus- gdzie mój wisiorek?
-O czym ty mówisz?
-Ma mój wisiorek.-w biegu podała Nikowi telefon ze zdjęciem Stefana i Eleny.
-Ouuu, kolejne kłamstwa.-dodałam.
-Gdzie on jest?
-Nie mam go.
-Kłamiesz!-Przegryzła jej szyję i zapewne by ją zabiła żeby nie bohater Niklaus.
-Przestań!
-To niech powie gdzie on jest.-On ukucnał obok niej.
-Gdzie wisiorek kotku? Tylko szczerze.
-Mówię prawdę, Katherine go ukradła.
CZYTASZ
Lies and Lust
VampireDo Mystic Falls przyjeżdża Lou Salvatore, w przekonaniu że ma pomóc braciom. Przypadkiem wplątuje się w zatargi z Mikaelsonem. Czy wyjdzie z tego cało? Czy będzie łączyło ich coś więcej niż interesy? Co będzie z jej braćmi? ,,...Znałem jedyną taką...