*21*

876 34 1
                                    

Szłam sobie korytarzem, gdy usłyszałam rozmowę Carline i z tego co mi się zdaje wilczka, który prawie mnie zabił.

-Co będzie z Matem?

-Ja cię całuje a ty myślisz o byłym?

-Zapewnie cię zdradza.-powiedziałam wychodząc z cienia.

-Lou?

-We własnej osobie.

-Czego chcesz?

-A no tak. Potrzebuję ciebie.-wskazałam palcem na mężczyznę za Blondynką.

-Nie oddam ci go.-dziewczyna stanęła przed chłopakiem, zasłaniając go.

-Ale ja nie pytam o pozwolenie....-zauważyłam jak jej ciało opada na ziemię.-Rebekha?

-Miałaś zamiar jeszcze długo tak rozmawiać?-Przewróciłam oczami, złapałam wilczka za kark i zaciągnęłam go pod same nogi Nika.
Gdy tylko weszłam na halę zauważyłam chwiejącą się dziewczynę, która miała stać na jednej nodze.

-Trzymaj w górze.

-Gdzie Stefan?-A no właśnie, nie widziałam go już cały dzień, albo dwa.

-Ma karę.-usłyszeliśmy otwierające się drzwi.

-Bonie uciekaj!

-Czekaliśmy na ciebie.-Stanęłam przed dziewczyną.

-Możemy zaczynać. Yyy, a Daina możesz odpocząć.-krzyknał na co dziewczyna opadła na chłopaka obok-Posiedź z Czadem.

-Tobie zawdzięczamy że Elena jeszcze żyje prawda?

-Tak, to ja ponoszę całą winę.

-Twoje ingerencja wywołała skutki niepożądane. Gdyż jesteś źródłem problemu, ty będziesz musiała go naprawić.-powiedział podchodząc do wilkołaka, którego trzymała jego siostra.-Poznajcie moją siostrę Rebekhę, ostrzegam potrafi być podła.

-Kretyn.-popchnęła chłopaczka w jego stronę.

-Zostaw go w spokoju.-krzyknęła Elena, myśląc że to coś da.

-Ułatwię sprawę-wyszedł z nim na środek, tak aby każdy ich widział.-Zawsze gdy prubuje zmienić wilkołaka w hybrydę, umiera podczas przemiany.

-Paskudny widok-dodałam. Po czym pierwotny przegryzł sobie nadgarstek i podał swoją krew chłoptasiowi.

-Znajdź sposób żeby uratować mieszańców Bonie. Dla dobra tylera się pospiesz-powiedział po czym skręcił mu kark.

-Tik tak. Zegar cyka.-pośpieszałam. Bonie razem z tym drugim człowiekiem wyszła z sali.

-A więc to jest ten najnowszy sobowtór Katherine. Oryginał był ładniejszy.

-I mniej głupi.-zawolałam, kręcąc się w kółko.

-Rebekha zabierz z tąd wilczka.-dziewczyna się uśmiechnęła. Złapała wilkołaka za jedną rękę i pociągnęła go do drzwi, po czym wyszła.

-Nie zwracaj uwagi maleństwo.

***
Siedzieliśmy tam już dobre kilka minut a nadal nie zapowiadało się na jakieś rozwinięcie akcji, do puki na salę nie wszedł....

-Stefan.-cichy głos Eleny.

-Klaus.

-Przybułeś ratować swoją panią?-spytałam z sarkazmem.

-Prosić o wybaczenie i obiecać o lojalności.-przeniusł wzrok ze mnie na niego.

-Już raz złamałeś słowo.-O może teraz dowiem się o co poszło.

-Elena już dla mnie nic nie znaczy.

-To może ja zabijesz?-Elena spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.

-To dobry pomysł, ale jeszcze nie teraz.

-Proszę zrobię wszystko co rozkażesz.

-Okej więc.-wyskoczył z trybunów na których wcześniej siedział-Zabij ich.-wskazał na parę licealistów.

-Nie Stefan. Nie. On mi nic nie zrobi...-i cyk, laska odleciała na jakiś metr do tyłu, przez co Stefcio się wściekł i z chęcią mordu w oczach, rzucił się na hybrydę. Lecz ten zatrzymał go jednał ręką, łapiąc go za krtań.

-Nic dla ciebie nie znaczy? Ciągle kłamiesz.

-Puść ją. Zrobię co każesz, daję słowo.-mówił przyduszonym głosem.

-Twoje słowo niewiele znączy. Wieżyłem w nie całe lato i nie musiałem powoływać się na to. Przestań walczyć.-zahipnotyzował go. Robi się ciekawie. Rozsiadłam się na trybunach obserwując całą tę sytuację.

-Nie rób tego.

-Nie chciałem, zależało mi na twoim oddaniu. Żądam posłuszeństwa. Zrobisz co każę, kiedy każę, nie uciekniesz, nie ukryjesz się, będziesz mi posłuszny.-puścił go, a twarz Stefana wyglądała jak jakiejś przestraszonej marionetki.

-Nie...Stefan...-wydukała Elena.

-A teraz zabij ich. Rozpruwaczu.-dał ręką znak że ma zaczynać. Twarz Stefana, przybrała wyraz wampira, po czym rzucił się na dwójkę ludzi, zabijając najpierw kobietę.

-Nareszcie wampir w swoim żywiole, większość gatunków jest taka smentna.

-Ty mu to zrobiłeś.

-Zaprosiłem go na przyjęcie, ale to on tańczy na stole.

-Gdzie on jest!-oho wróciła Barbi Klaus- gdzie mój wisiorek?

-O czym ty mówisz?

-Ma mój wisiorek.-w biegu podała Nikowi telefon ze zdjęciem Stefana i Eleny.

-Ouuu, kolejne kłamstwa.-dodałam.

-Gdzie on jest?

-Nie mam go.

-Kłamiesz!-Przegryzła jej szyję i zapewne by ją zabiła żeby nie bohater Niklaus.

-Przestań!

-To niech powie gdzie on jest.-On ukucnał obok niej.

-Gdzie wisiorek kotku? Tylko szczerze.

-Mówię prawdę, Katherine go ukradła.

Lies and LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz