I znowu siedziałam sama w barze, popijając kolejny kieliszek wódki i czekając niczym na zbawienie.
Po tym całym zajściu w szkole, Stefan dostał zadanie, żeby przypilnować Damona i Eleny, a sam Klaus wyjechał, nie mówiąc nikomu, że wyjeżdża i gdzie jedzie. Więc mogliśmy się tylko domyślać, że tak zrobił.Siedziałam sobie spokojnie, wsłuchując się w rozmowy, nie znajomych mi ludzi, gdy po chwili dosiadł się do mnie mężczyzna, w dredach, żółtych, okrągłych okularkach. Wyglądał trochę jak nawalony hipis.
-Co taka piękna dama, robi tutaj sama?
-Teraz już nie jestem sama.-odezwałam się odwracając w jego stronę.
-Skoro teraz jesteś sama, to w nocy też.
-A co proponujesz coś?-spytałam zalotnie.
-Jak chcesz to daj mi adres, to wpadnę i dotrzymam ci towarzystwa.
-A po co czekać, aż do nocy?
-Niegrzeczna dziewczynka. Lubię takie.-złapałam go za rękę i wyciągnęłam na zaplecze, z tyłu budynku.
-A teraz nie będziesz się ruszał i choćby nie wiem co nie piśniesz ani słowa.-Westchnęłam, po czym przybrałam postać wampira i już miałam się wgryzać w szyję chłopaczyny, ale przerwał mi głos nadchodzącego mężczyzny w graniaku.
-Zostawisz nas i zapomnisz o tym co tutaj zobaczyłeś.-świetnie kolejny wampir na horyzoncie.
-Za kogo ty się do cholery uważasz?
-Oh, przepraszam za moją niekulturalność jestem Elijah. Elijah Mikaelson.
-Ymmm? Nie, sorki nic mi nie świta-powiedziałam nie kojarząc nazwiska.-A teraz przepraszam, idę złapać przekonskę, której właśnie mnie pozbawiłeś.
-Młode wampiry i ta ich niekulturalność-Jedna ręką złapał mnie za szyję i podniusł do góry, a drugą przebił moje żebra, chwytając za serce.
-Za kogo ty się do cholery uważasz?- spytałam jeszcze raz, a on zwolnił uścisk z mojej szyji, nadal trzymając w garści moje serce.
-Za wampira, większej rangi niż ty. A teraz gadaj gdzie znajdę Niklausa?
-Kogo? Nie sory, nie znam człowieka.
-A ja nie jestem skory do żartów.
-A czy ktoś tu powiedział, że ja żartuję? Ał!!-krzyknęłam, gdy poczułam, że nie jaki Elijah pociągnął serce w swoją stronę.
-Zostaw ją!!-O, a może jednak mu zależy? Na widok pierwotnego mężczyzna puścił moje serce, po czym wyjął białą poszetkę i wytarł swoją rękę z krwi.
A ja skuliłam się z bólu i podeszłam do Nika.-Wszystko dobrze?-spytał chylając się nade mną.
-Czyli jednak ją kocha.-Powiedziała Blondynka wychodząc zza brata.
Rebekha?!-Oh Nik, żeby jeszcze ładna była.-zobaczyłam mężczyznę idącego z drugiej strony. Trzymał w ręku kij bejsbolowy i machał nim kółeczka.
-Kol?-Powiedział przestraszony Klaus. Nigdy nie widziałam go ze strachem w oczach, to coś nowego.
-Jak śmiałeś Nik? Myślałeś że ci wybaczę, po tym jak zamknąłeś mnie w tej trumnie na kilkadziesiąt lat?!-krzyknęła Rebekha z żalem w głosie, jak i smutkiem.
Dziewczyna podeszła do chłopaka, a ja z przyzwyczajenia dałam krok do przodu, zasłaniając chłopaka.
Wszyscy zrobili miny, jak by zobaczyli ducha.-Dla swojego dobra, radził bym się odsunąć.
-Nigdy nie unikam wali, a przede wszystkim nie uciekam. A bitwa z pierwotnymi może być nader ciekawska.-Spojrzałam na chłopaka z kijem, po czym mu go wyrwałam i z całej siły walnęłam go w głowę. Wygiął się, nie spodziewając się ataku, po czym złapał za kij i pociągnął go w swoją stronę. Nie opierałam się i puściłam przedmiot. Po czym z całej siły kopnęłam chłopaka w brzuch.
-Zadziwiające.-powiedziała Rebekha składając się ze śmiechu.-Nie masz szans z pierwotnymi.
-Zobaczymy.-to były moje ostatnie słowa, bo już po chwili moje ciało opadło na ziemię ze skręconym karkiem.
***
Z tak zwanego snu obudził mnie chlust zimnej wody. Mój oddech był przyśpieszony, kark nawalał jak szalony. Rozejrzałam się do okoła.
Ręce i nogi miałam przywiązane do jakiegoś drewnianego krzesła.
W okół mnie chodził, jak mu tam było...Kol?-Gdzie jest Niklaus?!
-Zadziwiające.
-Czego ode mnie chcesz!
-Za dnia brunetka, w nocy zaś blądynka.
-Chyba ci się w mózgu coś poprzestawiało, płacisz trzy po trzy.
-Widzę, że mój braciszek ma powodzenie.-złapał za mój podbródek, chcąc obejrzeć moją twarz.
-Ogłuchłeś, czy co? Zadałam ci pytanie. Czego ode mnie chcesz?!
-Od ciebie kochanie zupełnie nic.
-Skoro tak to po co tu jestem!
-Bo Nikowi zależy na tobie.-poczułam jak moje policzki się czerwienią, a na całej twarz pojawia się uśmiech. Gdy się tylko zoriętowałam, od razu to zwalczyłam, to raczej nie dobry moment.-Lecz...-kontynułował-Chyba nie tylko na tobie. Zastanawiam się którą z was by wybrał.
-O czym ty mówisz?
-O niej.-wskazał na dziewczynę siedzącą za mną.
-Carline?!
CZYTASZ
Lies and Lust
ערפדיםDo Mystic Falls przyjeżdża Lou Salvatore, w przekonaniu że ma pomóc braciom. Przypadkiem wplątuje się w zatargi z Mikaelsonem. Czy wyjdzie z tego cało? Czy będzie łączyło ich coś więcej niż interesy? Co będzie z jej braćmi? ,,...Znałem jedyną taką...