*25*

779 34 1
                                    

Perspektywa Elijah.

-Gdzie jest kołek?-powiedziałem na co Damon spojrzał w moją stronę-Ja dotrzymałem obietnicy, teraz twoja kolej. W innym wypadku sam dopilnuję że zginiecie z mojej ręki.

-To twoje.-powiedział ze zgrozą w głosie, podając mi mieniony przedmiot.

-Jeszcze jedno. Niklaus nie wie, że ona żyje i tak ma pozostać, macie wyjechać gdy tylko się ocknie.-Mężczyzna nie odpowiedział, zawrócił się w stronę łóżka i kucnął przy siostrze.Dając mi znak do odejścia.

-Elijha. Cóż to za niespodzianka.-usłyszałem głos, wchodzącego do pokoju Stefana.

-Stefan.

-Oh nie przeszkadzajcie sobie.-powiedział biorąc alkohol ze stolika, po czym wyszedł, a zaraz za nim ja.

***

Perspektywa Lou.
*Następnego dnia.*

Gdy zdążyłam już się obudzić, towarzyszył mi okropny ból całego ciała, był wręcz nie do zniesienia, lecz na ciele nie mogłam znaleźć żadnej rany, czy zadrapania. Co się do cholery stało? Czy ja jestem martwa?

Wstałam na własne nogi, nie było to proste, a wręcz prawie nie wykonalne, lecz gdy już stałam, podeszłam do lustra. Wyglądałam tak samo, bez zmian.

-Lou!-usłyszałam radosny głos Damona.

-Damon? Co się dzieje, dlaczego czuję się tak źle?! Czy ja żyję?! Czy tak wygląda piekło?

-Nie, spokojnie. Żyjesz, dzięki pomocy jednego z pierwotnych.

-Klausa...

-Elijahy.-na te słowa posmutniałam-Powiedzmy, że miałem coś czego on chciał, a on odwrotnie. Miał coś czego chciałem ją.-Prostował.

-Okej, ale jak ja...?-usiadłam na łóżku, opadając z sił.

-Obiecałem mu, że dam mu ostatni kółek z białego dębu, jeżeli on uratuje ci życie.

-Jak...

-Dzięki pomocy jakiejś czarownicy i czarów z księgi jego matki, przeniósł twoją podświadomość do ciała jakiejś śmiertelniczki, na którą zaś czarownicą rzuciła czar, żeby wyglądała tak jak ty.

-Więc skoro wyglądała tak jak ja, a dzięki temu że przemieścił tam moją podświadomość, zachowywała się również jak ja.

-Tak po części to była tobą.

-Gdy spłoną ten dom, spłonęła i ona, a moja podświadomość mogła znowu wrócić do swojego ciała.

-Dokładnie. Ale za to dał nam jeszcze jeden warunek.

-Jaki-powiedziałam resztką sił.

-Musimy się z tąd wynieść jak najszybciej, w innym wypadku sam dopilnuje, że zginiemy.

-Ile mamy czasu.

-Nie wiele.-powiedział podnosząc się z kanapy.-Prześpij się, a ja znajdę Stefana. -Jak powiedział tak zrobił. Wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi.

Ja położyłam się na kanapie, przykrywając leżącym obok kocykiem.

Powiedział że Elijah miał coś czego on chciał. To oznacza, że zależu mu też na mnie, nie tylko na Stefanie.

Lies and LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz