-Katherina, oczywiście. Co za pech. Z wisiorkiem, waszej wiedźmie było by łatwiej, ale skoro tak, nastawię zegar.
-Po chuj ci zegar?-odezwałam się po długim czasie.
-Zobaczysz kotku. Jeśli za dwadzieścia minut Bonie nie znajdzie rozwiązania, znowu będziesz się karmić. Ty razem nią.-wskazał na przestraszona twarz Eleny.
-Klaus nie!
-Mówisz jak by to miało jekieś znaczenie.
-Nie ruszać się, jeżeli Sprubuję uciec, skręcić jej kark.-powiedział, po czym ja i on wyszliśmy z sali.
***
Siedziałam sobie w jakiejś klasie, razem z Taylerem i Carline.
Po chwili usłyszałam głośny wdech chłopaka, puźniej kaszel j jeszcze kilka wdechów.-Gdzie ja jestem. Co się stało?
-Tayler...
-Nie wstydź się.
-Co jest grane?
-Klaus przemienił cię w wampira, mieszańca...jesteś w trakcie transformacji.
-Nie pomiaj najgorszego. Przeżyjesz tylko jeśli czarownicą się pospieszy. Jeśli nie...zginiesz.
-Hej, wszytko będzie dobrze.-próbowała go uspokoić.
-Ciekawe jak jej idzie? Tik tak, czas ucieka.-pokazałam liczbę na stoperze.
***
Wyszłam z sali słysząc że coś obija się o szkolne szafki, a przy okazji napotkałam Klausa. Razem szliśmy korytarzem, gdy prawie wbiegła na nas Elena.-O znowu się spotykamy.-wyjrzałam przez okno w drzwiach Stefan wbiegł do szkolnej stołówki. Poszłam za nim.
Aktualnie wbijał sobie trzonek od miotły w nogę.-Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Od twojego pragnienia krwi silniejsza jest tylko miłość.-po chwili namysłu dodał-Ucisz to uczucie.
-Nie!
-Czlowieczeństwo cię zabije braciszku, a poczucie winy...
-Ucisz to.
-Nie!
-Stefan?-zatroskany głos naszej Elenki.
-Jesteś silny, ale nie aż tak.-złapał za drewno i wyciągnął je z nogi kolegi.-Wyłacz to.
-Nie!-nasz jakże odważy i głupi Stefan odepchnął Klausa, przy okazji denerwując go.
-Ucisz to!-przycisnał go do ściany,przy okazji hipnotyzując. Twarz Stefana wydawała się jakby zaginiona, po czym zaczęły go opuszczać emocje.
-Coś ty zrobił?
-Pomógł mu.
-Ale sprawdźmy to.-podszedł do niej, odgarniając jej włosy z szyji.-Rozpruwaczu, może napijesz się z szyji sobowtóra?
Bez emocjonalnym krokiem Stefan przybliżył się do swojej wybranki, po czym wbił się jej w szyję.
***
Znowu pojawiłam się na sali gdzie przebywał wilczek, tym razem pilnowała go Rebekha.-Z tego co mi wiadomo wiedźma potwierdziła, że Elena musi umrzeć.
-Więc możemy ją zabić?-radosny głos Rebekhi przerażał innych.
-Z tego co równie mi wiadomo to nie.
Ale..,-gdy tylko zbliżyłam się do Taylera Carline wystartowała do przodu. Rebekha złapała ją, nie dając jej się ruszyć.-Krew Eleny. Pij!-Nie! Nie Tayler.
-Jeżeli się nie pożywi, tak czy tak umrze. To eksperyment. Pij!-podałamam mu ją, a on wypił ją do dna.-Dobru chłopiec.-zaczał nią pluć, po czym przewalił się na ziemię.
-Tayler nie!-Carline próbowała uwolnić się ze szczelnego uścisku pierwotnej, lecz to na nic.
Chłopak złapał się za głowę i zaczął krzyczeć, co i raz się przewalając. Kucnęłam naprzeciwko niego, oglądając, czy z jego oczu nie płynie krew, lecz nic takiego nie miało miejsca.
-Dobry znak.-uslyszałam głos zza pleców.
***
-Sobowtór nie stanowi problemu. To jego krew jest rozwiązaniem.-Powiedziałam siedząc na masce samochodu.-Na to wygląda.
-Skąd wiedziałeś?
-Pierwsza wiedźma mnie nie nawidziła, myślisz że postąpił bym zgodnie z jej zleceniem?
-Tysiące lat w grobie i nadal z tobą pogrywa?
-To ma sens z jej punktu widzenia. Sobowtór musiał zginąć, żebym mógł zostać mieszańcem, ale wtedy...
-Nie mógł byś tworzyć nowych hybryd.
-I został bym sam.
-Więc o to chodzi, z obsesją na punkcie mieszańców. Nie chcesz zostać sam.-jego twarz pochmurniała.
-Przyprowadź wóz ja wezmę Elenę.
-Klaus dlaczego unikasz tematu?
-Proszę...-zgodnie z jego prośba ruszyłam po nasze auto
CZYTASZ
Lies and Lust
VampireDo Mystic Falls przyjeżdża Lou Salvatore, w przekonaniu że ma pomóc braciom. Przypadkiem wplątuje się w zatargi z Mikaelsonem. Czy wyjdzie z tego cało? Czy będzie łączyło ich coś więcej niż interesy? Co będzie z jej braćmi? ,,...Znałem jedyną taką...