*22*

850 36 1
                                    

-Katherina, oczywiście. Co za pech. Z wisiorkiem, waszej wiedźmie było by łatwiej, ale skoro tak, nastawię zegar.

-Po chuj ci zegar?-odezwałam się po długim czasie.

-Zobaczysz kotku. Jeśli za dwadzieścia minut Bonie nie znajdzie rozwiązania, znowu będziesz się karmić. Ty razem nią.-wskazał na przestraszona twarz Eleny.

-Klaus nie!

-Mówisz jak by to miało jekieś znaczenie.

-Nie ruszać się, jeżeli Sprubuję uciec, skręcić jej kark.-powiedział, po czym ja i on wyszliśmy z sali.

***
Siedziałam sobie w jakiejś klasie, razem z Taylerem i Carline.
Po chwili usłyszałam głośny wdech chłopaka, puźniej kaszel j jeszcze kilka wdechów.

-Gdzie ja jestem. Co się stało?

-Tayler...

-Nie wstydź się.

-Co jest grane?

-Klaus przemienił cię w wampira, mieszańca...jesteś w trakcie transformacji.

-Nie pomiaj najgorszego. Przeżyjesz tylko jeśli czarownicą się pospieszy. Jeśli nie...zginiesz.

-Hej, wszytko będzie dobrze.-próbowała go uspokoić.

-Ciekawe jak jej idzie? Tik tak, czas ucieka.-pokazałam liczbę na stoperze.

***
Wyszłam z sali słysząc że coś obija się o szkolne szafki, a przy okazji napotkałam Klausa. Razem szliśmy korytarzem, gdy prawie wbiegła na nas Elena.

-O znowu się spotykamy.-wyjrzałam przez okno w drzwiach Stefan wbiegł do szkolnej stołówki. Poszłam za nim.
Aktualnie wbijał sobie trzonek od miotły w nogę.

-Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Od twojego pragnienia krwi silniejsza jest tylko miłość.-po chwili namysłu dodał-Ucisz to uczucie.

-Nie!

-Czlowieczeństwo cię zabije braciszku, a poczucie winy...

-Ucisz to.

-Nie!

-Stefan?-zatroskany głos naszej Elenki.

-Jesteś silny, ale nie aż tak.-złapał za drewno i wyciągnął je z nogi kolegi.-Wyłacz to.

-Nie!-nasz jakże odważy i głupi Stefan odepchnął Klausa, przy okazji denerwując go.

-Ucisz to!-przycisnał go do ściany,przy okazji hipnotyzując. Twarz Stefana wydawała się jakby zaginiona, po czym zaczęły go opuszczać emocje.

-Coś ty zrobił?

-Pomógł mu.

-Ale sprawdźmy to.-podszedł do niej, odgarniając jej włosy z szyji.-Rozpruwaczu, może napijesz się z szyji sobowtóra?

Bez emocjonalnym krokiem Stefan przybliżył się do swojej wybranki, po czym wbił się jej w szyję.

***
Znowu pojawiłam się na sali gdzie przebywał wilczek, tym razem pilnowała go Rebekha.

-Z tego co mi wiadomo wiedźma potwierdziła, że Elena musi umrzeć.

-Więc możemy ją zabić?-radosny głos Rebekhi przerażał innych.

-Z tego co równie mi wiadomo to nie.
Ale..,-gdy tylko zbliżyłam się do Taylera Carline wystartowała do przodu. Rebekha złapała ją, nie dając jej się ruszyć.-Krew Eleny. Pij!

-Nie! Nie Tayler.

-Jeżeli się nie pożywi, tak czy tak umrze. To eksperyment. Pij!-podałamam mu ją, a on wypił ją do dna.-Dobru chłopiec.-zaczał nią pluć, po czym przewalił się na ziemię.

-Tayler nie!-Carline próbowała uwolnić się ze szczelnego uścisku pierwotnej, lecz to na nic.

Chłopak złapał się za głowę i zaczął krzyczeć, co i raz się przewalając. Kucnęłam naprzeciwko niego, oglądając, czy z jego oczu nie płynie krew, lecz nic takiego nie miało miejsca.

-Dobry znak.-uslyszałam głos zza pleców.

***
-Sobowtór nie stanowi problemu. To jego krew jest rozwiązaniem.-Powiedziałam siedząc na masce samochodu.

-Na to wygląda.

-Skąd wiedziałeś?

-Pierwsza wiedźma mnie nie nawidziła, myślisz że postąpił bym zgodnie z jej zleceniem?

-Tysiące lat w grobie i nadal z tobą pogrywa?

-To ma sens z jej punktu widzenia. Sobowtór musiał zginąć, żebym mógł zostać mieszańcem, ale wtedy...

-Nie mógł byś tworzyć nowych hybryd.

-I został bym sam.

-Więc o to chodzi, z obsesją na punkcie mieszańców. Nie chcesz zostać sam.-jego twarz pochmurniała.

-Przyprowadź wóz ja wezmę Elenę.

-Klaus dlaczego unikasz tematu?

-Proszę...-zgodnie z jego prośba ruszyłam po nasze auto

Lies and LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz