*20*

935 35 1
                                    

Przytłoczona słowami Damona siedziałam w barze i piłam kolejną kolejkę Wishy, zastanawiając się czy nie ma racji.
Byłam na każde jego zawołanie, nie uciekłam, mimo że mogłam. Przespałam się z nim, chyba się w nim zakochując, a on zachowywał się jakby to dla niego nic nie znaczyło. A i tak robiłam to co chciał.
Moje rozmyślania przerwał mężczyzna dosiadający się obok mnie.

-Hej lala.-starszy facet z brodą, patrzył na mnie z chęcią przelecenia mnie, ale trafił na zły moment, gdyż byłam głodna.

-Hej-odpowiedziałam zalotnie mrugając.-Chcesz się przejść?

-Z piękną panią zawsze.-wstał, a ja poszłam za nim. Gdy już byliśmy na dworzu z tyłu sklepu, stanęłam naprzeciwko niego.

-A teraz będziesz siedzieć cicho, choćby nie wiem co, nie wąż się ruszyć.-Mężczyzna pokiwał głową, a ja wbiłam swoje kły w jego szyję i wyssałam go do ostatniej kropli krwi.
A ciało wrzuciłam do kosza obok budynku. Po chwili znowu wróciłam do baru.

Usiadłam na swoim miejscu i zamówiłam kolejną kolejkę.

-Hej.-odezwała się blądynka, stojąc za mną. Chyba próbowała być miła- To ty jesteś Lou?

-Że co?! Skąd znasz moje imię?

-A ode mnie.-obok mnie usiadł Klaus zabierając miejsce kobiecie.

-Kim ona jest?

-To Rebekha, wiedziała byś, żebyś nie uciekła.

-Nie uciekłam! Przyszłam się napić.

-I co piłaś aż dwa dni?

-To minęły aż dwa dni?-spytałam zdziwiona. Balowałam, ale nie wiedziałam, że to trwało dwa dni!

-Niklaus idę z Lou na zakupy.-złapała mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę.-doradzi mi co teraz jest modne.

-O nie nie! Ja nigdzie nie idę!

-Właśnie że idziesz!-zachipnotyzowała mnie, na co Nik się zaśmiał. Dziewczyna pociągnęła mnie w stronę drzwi.

-Nie pójdę bez niego!-starałam się przeciwstawić Rebece. Ona spojrzała na zdziwioną minę chłopaka.

-Czemu nie!-złapałyśmy go z obu stron i zaciągnęłyśmy do sklepów.

***
Siedziałam w sklepie oceniając stylizacje Bekh już od godziny, a Nik unikał ze mną rozmów, na temat ''nas".

W końcu nie wytrzymam. Korzystając z okazji że Bekh była zajęta rozmową z ekspedientką i nas nie słuchała, wyrwałam kieliszek z ręki chłopaka, na co się oburzył.

-Powiesz mi co do cholery jest pomiędzy nami czy nie?-usłyszałam tylko ciszę. W końcu mnie poniosło i usiadłam na kolanach chłopaka. Twarzą do niego. Złapałam za jego podbródek każąc mu że by się na mnie patrzył.-Odpowiedz coś do chuja!

Mężczyzna rozłożył się wygodnie, łapiąc mnie rękami za talię i przyciągając bliżej siebie, tak że brzuchem dotykałam jego torsu.

-Na to pytanie możesz odpowiedzieć sobie sama teraz, albo zaczekać, aż z tąd wyjedziemy i przekonamy się o tym oboje.-Powiedział to chuchając mi w szyję, na co cichutko jęknęłam, co mu się spodobało, gdyż uśmiechnął się i pocałował mnie w szyję.-A teraz wybacz muszę iść.-Podniusł mnie i posadził na fotelu, na którym wcześniej siedział, po czym wyszedł.
Zła rozsiadłam się wygodnie i wypiłam kieliszek, który zostawił chłopak i przez kolejne dwie godziny pomagałam Bekh.

***
Na drugi dzień pojawiliśmy się w szkole. Wszędzie wisiały balony, więc prawdopodobnie odbywał się jakiś bal czy coś. Gdy tylko weszliśmy na korytarz usłyszeliśmy zadowolony głos Carline.

-Kocham cię Elena!-krzyknęła blondi, a Elena jakby jakimś cudownym trafem znalazła się tuż przed naszą dwójką, nie miałam pojęcia gdzie teraz mogła być Rebekha, ale miała dojść już w krutce.

-Moja dziewczynka.

-Klaus.-ledwo wydukała jedno słowo, po czym zaczęła uciekać, dzięki swoim zdolnościom znalazłam się przed nią zagradzając jej drogę.

-Jakim, cholernym cudem ty żyjesz?

Klaus złapał dziewczynę za ramię i pociągnął ją za sobą, wzdłuż korytarza.

-Pokrzyżowałaś mi plany. Złamałem klontwę i zostałem mieszańcem, żeby tworzyć podobnych sobie, ale nie mogę. To musi mieć coś wspólnego z tym że jeszcze oddychasz.

-Jeżeli chcesz mnie zabić to zrób to.-Byłam pod wrażeniem tak wielkiej odwagi jak i głupoty tej dziewczyny.

-Zrobię to kiedy uznam że to słuszne, przedtem cię podręczę.-Z hukiem otworzył drzwi, prawdopodobnie do sali gimnastycznej, na której wręcz roiło się od ludzi, którzy ustawiali na podłodze plastikowe kubeczki i jak tu mówić o ekologii?-Matutzyści wypad! Zielona noc się skończyła.Wracajcie do domów.-wszyscy uczniowie zaczęli wychodzić-Wy dwoje.-Zatrzymał chłopaka i dziewczynę-Pamiętam was.

-Przepraszam, kim jesteś?

-Nie ważne. Podnieś nogę.-dziewczyna zgodnie z jego rozkazem podniosła prawą nogę.-Jesli opuści zatłucz ją na śmierć.-zahipnotuzował chłopaka, ten nerwowo pokiwał głową.

-Nie, Klaus. Nie rób tego nie musisz ich krzywdzić.

-Coś ty jasne że muszę.-z niej wzrok przeniósł na mnie, a potem na dwójkę licealistów.

***
Przepraszam że była taka długa przerwa, ale naprawdę nie miałam w ogóle czasu. Mam nadzieję że zrozumiecie.

Lies and LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz