Z tak zwanym kacem, jak i jeszcze większym zmęczeniem weszłam do domu trzaskając drzwiami.
Po wejściu do środka zobaczyłam równie nie zadowalający mnie widok.
Stefan siedział sobie na krześle, skuty łańcuchami i prawdopodobnie nie przytomny. Elena leżała na jakiejś półce, a Damon trzymał ją za gardło, a drugą ręką za jej nadgarstek, był pochylony nad nią.-Okej....mogli byście chociaż nie w salonie, to przestrzeń publiczna.-Gdy tylko usłyszeli moje słowa od razu odskoczyli od sobie na odległość metra.
-To nie tak...
-Nie obchodzi mnie to!-krzyknęłam biorąc alkohol z szufladki z arsenałem, po czym skierowałam się do pokoju.
-Lou!
-Nie drzyj się tak. Łeb mi pęka.
-Gdzie wczoraj byłaś?-powiedział stając mi w futrynie drzwi.
-Wszędzie gdzie nie było ciebie.-odpowiedziałam otwierając półkę z ubraniami i wyciągając pierwsze z brzega.
-Co ty sobie myślisz co?
-A ty! Nie zgrywaj cholernego, starszego brata!
-Jestem nim! I nie zapominaj, że to dzięki mnie żyjesz!
-Nie dzięki tobie a Elijah...
-To ja mu kazałem żeby pozwolił ci przeżyć. Więc nie zachowuj się jak...
-To było mnie tam zostawić!-wykrzyczałam mu prosto w twarz. W moich oczach pojawiły się łzy. Głos zaczął drżeć, a w oczach znowu pojawił się obraz rozprzestrzeniającego się ognia.
-....-on nie odpowiedział nic.
-Aaaa!-ból głowy powrócił, czułam jak skóra odkleja się od kości, a potem drze się na kawałki.
-Lou!-podbiegł do mnie i przyciągnął do siebie, przytulając.
-Aaaaaa!-krzyczałam coraz głośniej.
-Lou. Już spokojnie, nie myśl o tym, słyszysz? Nie myśl o tym. Pomyśl o czymś innym.-Drżącą ręką chciałam sięgnąć po kołki, w które zaopatrzyłam się niecały rok temu, żeby nie musieć ciągle niszczyć mebli.
Damon złapał za moją rękę i przyciągnął do siebie, nie pozwalając nią ruszyć.-Nie rób tego.-Kiedy zrobił się taki troskliwy?Gdy otworzyłam oczy, znajdowałam się w kompletnie innym miejscu. Byłam na jakiejś polanie.
Obejrzałam się w koło.-Gdzie ja jestem? Co się dzieje?
-Nie pamiętasz?-odezwał się Damon podchodząc do mnie z niewiadomej strony. Obruciłam się o 180° gdy ujrzałam wielkie jezioro, a obok drewniany domek.
-Jesteśmy w chatce nad jeziorem.
-Pamiętasz jak byliśmy mali zawsze tutaj chowaliśmy się przed ojcem.
-Tak. Uwielbialiśmy się tu bawić.-spojrzałam na olśniewający zachód słońca.-A potem zobaczyłam jak zabijacie tu swoje pierwsze ofiary.
-A potem sama stałaś się krwiożerczą bestią.
Wzięłam głęboki oddech siadając na zieloniótkiej trawie. Damon usiadł obok mnie, chwycił mnie ramieniem i przyciągnął lekko do siebie. Położyłam głowę na jego barku i wbiłam wzrok w odbijające się promienie słońca w tafli wody.
***
Na drugi dzień. Byłam wręcz w wyśmienitym humorze. Weszłam do salonu i zobaczyłam zmartwione twarze Damona i Eleny, głowiących się jak wydobyć resztki z tego trupa, który, za pewne jak zwykle jest nie przytomny.-Oj nie, nie! Nikt mi dzisiaj nie popsuje humoru.-brat zmierzył mnie wzrokiem-hmmmm?...o, skoro i tak wam się nie udaje co wy na to żeby zagrać w butelkę? Ostatnio strasznie często w to gram, tylko nie w taką wersję, w wersję bardzie dla dorosłych.-zaśmiałam się.-To jak?
-Yyyy....okej-odpowiedziała Elena.-przyda nam się trochę od tego odpocząć.-Damon zmierzył ją wzrokiem, dzisiaj był wyjątkowo nie słowny.
-A ty truposzku?-pochyliłam się nad bratem-chcesz grać?-zaklaskałam nad jego uchem. Nic, zero odzewu, pewnie jest zmęczony. Rozejrzałam się po stolikach w poszukiwaniu butelki, bo bez tego się nie odbędzie. Wzięłam w pół pełną butelkę burbonu.-Hmm. może być.-przechyliłam ją i zaczęłam wchłaniać jej zawartość, przechodząc obok Stefana, spojrzałam na niego i z powrotem na butelkę. Po chwili wylałam trochę alkoholu na czubek jego głowy.-hej śpiąca królewno. Gramy w butelkę. Grasz z nami?
-Mam jakiś wybór?!-powiedział przebudzając się.
-Też prawda.-przeszłam obok i usiadłam na przeciwko niego, na kanapie, przed którą stał stolik. Gdy reszta już się usadziła, rozpoczęliśmy grę.
Jak na początek pytania były nudne, standardowe. Szczerze mówiąc zaczynało mi się nudzić. Gdy wyszło na to, że teraz moja kolej, bez zastanowienia złapałam za butelkę, wypadło na Elenę.-Elenko, pytanie czy wolisz umrzeć z godnością?-zaśmiałam się.
-Pytanie.-odchrząknęła.
-yymm. O! A więc Eleno.-zerwałam jej naszyjnik z werbeną.
-Hej!-Damon prawie podniusł się z miejsca. Twarz Eleny była satysfakcjunojąco przestraszona.
-Spokojnie. Nie forsuj się wać pan. Nic jej nie zrobię. A więc powiedz Stefanowi prawdę o Damonie.
-Wiesz, że mnie to nie obchodzi.
-Wiem i się zamknij co?! Psujesz zabawę. No dawaj Elena.-zachipnotyzowałam ją.
-Damon sprawia, że czuję się szczęśliwa.
-Oh, wejdź głębiej. Nadal kochasz Stefana?
-Tak-stefan uśmiechnął się zwycięsko. Zaczekaj na najlepsze braciszku.
-A czy nadal jesteś w nim zakochana?
-Nie.-zaśmiałam się. Na twarzy młodszego brata pojawił się grymas.
-Jeżeli miała byś teraz wybierać pomiędzy nim a Damonem którego byś wybrała i dlaczego?
-Przy Damonie staje się szczęśliwa, uszczęśliwia mnie, a Stefan...
Walczę o niego bo...-Robi się ciekawie.-powiedziałam najbardziej cicho jak się dało.
-Jest dla mnie ważny.
-Oh no weź serio?! Twój słownik nie obejmuje więcej słów. No dobra, ostatnie pytanie czy przespałaś się z Damonem?
-Tak.-odpowiedziała bez zastanowienia.
-Ouuu!!!!-krzyknęłam śmiejąc się. Stefan stawał się coraz bardziej smutny.-Czyli zdradziłaś Stefana.
-Tak.
-Ile razy.
-Nie wiem.-zaczęłam się śmiać na głos. Damon był speszony jak i zły, na mnie. Ale dlaczego? Toć ja nic nie zrobiłam. To on bzykał się z laską brata, nie ja. Spojrzałam na Stefana po jego policzku spłynęła łza. Czyżby przywrócił człowieczeństwo? Nie no weź, serio? Przecież to głupie, po takim czymś? Co to ma być ja się pytam? Nie tak to miało wyjść.
Nasza jakże ciekawą zabawę przerwał dzwonek do drzwi.-Otworzę.-krzyknęłam śmiejąc się. Podeszłam do drzwi, listonosz wręczył mi list, po czym odszedł.
Różowa koperta była zaklejona czerwonym stemplem. Matko, przecież od zawsze wiadomo, że różowy gryzie się z czerwonym! Zero gustu.
CZYTASZ
Lies and Lust
VampireDo Mystic Falls przyjeżdża Lou Salvatore, w przekonaniu że ma pomóc braciom. Przypadkiem wplątuje się w zatargi z Mikaelsonem. Czy wyjdzie z tego cało? Czy będzie łączyło ich coś więcej niż interesy? Co będzie z jej braćmi? ,,...Znałem jedyną taką...