5. Wolność

552 39 13
                                    

Po tamtych zdarzeniach Niklaus nie rezygnował polowań. W dalszym ciągu był potwornie wygłodniały i nie był w stanie odpuścić sobie krwawych posiłków, nawet dla tej dziewczyny. Co prawda atakował, ale tym razem był rozważniejszy, aby nie dopuścić do zranienia jego...znajomej? Przyjaciółki?

Nie zwracał nawet uwagi, że w następną noc mieć miejsce będzie kolejna pełnia księżyca. Ani ociupinkę się tym nie przejął. Wszakże był o wiele potężniejszy niż jakieś tam wilkołaki.

Aczkolwiek tej nocy może być inaczej niż poprzednio. Gdyż w tym samym momencie, gdy dzieci zaspokajały swoje pragnienia albo odkrywały swoje wampiryczne cechy, Esther dokończyła przygotowywać upominek dla swojego kochanka i jego stada. Pierścienie księżycowe. Mają one za zadanie strzec, wilkołaki Ansela i jego samego, od klątwy księżyca, dzięki której były zobowiązane do zmiany w bestie, raz na miesiąc, w każdą pełnię.

Po zmroku Esther niezauważalnie i jak najmniej podejrzliwie przesłała krótką wiadomość do alfy.

„Mój Najdroższy,

Mam ci coś ważnego do podarowania. Zastańmy się dzisiejszego wieczora, przy rosnącym białym dębie, czyli tam, gdzie zawsze.

- Esther"

Zainteresowany Ansel przystał na to, niemniej jednak z innej strony obawiał się przyłapania ich przez jej męża. Choć wiedźma za każdym razem powtarzała, iż nie ma szans na taką wpadkę.

Wczesną nocą obaj bezdźwięcznie wymknęli się ze swoich nor i udali się w wyznaczone przez wiedźmę miejsce.

Ku zdziwieniu Ansela nie dostrzegł, niegdyś stojącego tam drzewa, aczkolwiek spostrzegł, że Esther niezbyt się tym przejęła. Czuł się tym całkowicie zdezorientowany.

Gdy kobieta zauważyła swojego najukochańszego, od razu rzuciła mu się na szyje. Towarzysz objął ją ramieniem w milczeniu, widząc przymocowaną na jej pasie skórzaną, ciemno-brązową sakiewkę.

Trwali w objęciach stosunkowo długo, co nie przeszkadzało kobiecie, ani Anselowi, który pomimo tego, powoli zaczynał się niecierpliwić. Zaczął delikatnie i stopniowo odsuwać ją od siebie.

- Chce załatwić to szybko i bezboleśnie. - westchnął niesłyszalnie, usiłując nie urazić tymi słowami kochanki. Nieustannie rozglądał się na boki czy nikogo nie ma w pobliżu.

- Bez nerwów, luby. Mój mąż o tobie nie ma pojęcia. Możesz spać spokojnie.

- Cóż... - odparł w dalszym ciągu nieprzekonany. - O co chodzi, najdroższa?

- A no tak! - zachichotała. - Mam coś dla ciebie i twojego stada... - rzekła zagadkowo, po czym sięgnęła po sakiewkę, chwyciła w obie dłonie za materiał i otworzyła ją.

Wyciągnęła woreczek w jego stronę i ruchem głowy nakazała, aby zobaczył, co jest wewnątrz. Mężczyzna zanurzył rękę do środka i poczuł coś zimnego i metalowego. Wyciągnął dłoń, a na jej wierzchni ukazały się pierścienie z ciemnymi kamieniami.

- Czyż to... - odparł zszokowany z szeroko otwartymi oczami i ustami. Po prostu zaniemówił.

- Owszem, to te pierścienie. - zaśmiała się, zerkając czule na kochanka, który w tym czasie kciukiem gładził kamień jednego sygnetu. - Księżycowe. W reszcie uwolnisz się od tej klątwy!
Ansel spojrzał na nią ostrzegawczo, jakby starając się jej coś przypomnieć.

- N-no tak, faktycznie... - zaczęła się jąkać. - uwolnicie...

Wnet jednak wróciła do dobrego humoru. Alfa również był w wyśmienitym nastroju. W końcu nie będzie martwił się o nic. Ani o swoją watahę a w szczególności podopieczną w czasie pełni.

Hybrid Recipe • Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz