13. Trener

377 28 22
                                    

Gdy wampir z niezwykłą prędkością opuścił podziemie, zostawiając przy tym ją samą, dziewczyna wyszła ze swojego więzienia. W żółwim tempie wspięła się po stopniach w górę, podpierając się jedną ręką zimnej ściany i podświetlając sobie pochodnią drogę.

Kiedy dotarła na korytarz, jedyne co zrobiła, to rozejrzała się i zwróciła uwagę, że na jego końcu pokaźna szczelina, przez który przelatywał mroźny oddech nieba. Na oliwkowym podłużnym dywanie w holu leżała gruba deska przełamana w połowie. Lekkie mrowienie przebiegło szybko wzdłuż jej grzbietu.

Od strachu czy zimna, Lou?

Przecież on ją ocalił. Dlaczego miałaby uciekać?

Zbliżyła się do pierwszych lepszych drzwi  i ciągnąc za klamkę, otworzyła je. Ku jej oczom ukazał się obraz przeciętnej sypialni ze sporym łożem, na którym spokojnie pomieściłyby się dwie osoby.

- E, e, e! Ja tam śpię!- usłyszała donośny głos Kola w oddali. Odwróciła głowę i wzniosła brwi ze zszokowania.

- Kol? - spytała, lustrując, jak krwiopijca montuje nowe drzwi do domku. 

- Tak? - mruknął bez emocji, nie przerywając swojej czynności.

- Co ty kombinujesz z tym kawałkiem kory? - zapytała, mierząc wzrokiem, jak chłopak nieudolnie wysila się, aby przykryć każdą najmniejszą, jak i tę dużą dziurę fragmentem drewna.

- Coś ci się nie podoba?! - odezwał się z wyraźną pretensją w głosie, lukając na blondynkę. - Masz niby jakąś trafniejszą propozycję?!

- Owszem? Chociażby wyciągnąć drzwi z innego pokoju? - odparła z przekonaniem, unosząc jedną brew i wyginając kąciki ust w drwiący uśmieszek.

Chłopak znieruchomiał i zamilkł na chwilę.

- Racja... - stwierdził po czasie. - Nuda. - oznajmił szczerze, rozpływając się w zewnętrznych egipskich ciemnościach. Lou cicho zachichotała.

W tym czasie gdy Kola nie było, dziewczyna postanowiła dokładniej rozejrzeć się po chwilowym, jak miała nadzieję miejsce zamieszkania i z przykrością wywnioskowała, że znajdowała się w nim tylko jeden pokój sypialny.

- Komu ukradłeś te drzwi? - zapytała chłopaka, gdy spostrzegła ponowną próbę przykrycia wejścia.

- Najbliższym ulokowanym sąsiadom. - wyszczerzył zęby z satysfakcji.

Nie mając żadnego innego zajęcia, dziewczyna badała wzrokiem wszelki ruch swojego nowego towarzysza.

- Co poczynimy z tymi zwłokami w piwnicy?  - zagadała, wspominając sobie ostatnie dwa albo trzy dni.

Nie miała pojęcia. Straciła wyczucie czasu.

- Oh! To będzie twoja pierwsza lekcja! - zafascynował się na jej chęć nabywania wiedzy.

- Lekcja? 

- Tak! Jesteś na mnie skazana, kochanie! Będę twoim trenerem.
- objaśnił podekscytowany, uśmiechając się przy tym szyderczo. Lou nic z tego nie rozumiała.

- Ale to nazajutrz. - kontynuował wampir, kierując się pomału w stronę dziewczyny. - Dozwalam ci się przejąć sypialnię, którą ja sobie zarezerwowałem. Tobie bardziej się przyda. - stwierdził, patrząc ukradkiem na jej zmarłą twarz. - Widzisz? Dzień dobroci dla zwierząt. - zaśmiał się do siebie. - Słodkich snów!

- A ty co masz zamiar robić o tej porze? - spytał, mierząc wzrokiem, jak chłopak ją wymija w wąskim przedpokoju.

- Seks, pieniądze, krew! - zawołał głośno na cały dom, odwracając się do niej i idąc tyłem, rozłożył ramiona na boki. Blondyna uśmiechając się delikatnie pod nosem, pokręciła głową z niedowierzaniem.

Hybrid Recipe • Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz