19. Pan Wampir honoru

281 30 20
                                    

- Gdzie jest Nik?! - spytał ostrym tonem prosto z mostu brat przybysza, rozglądając się przestraszony.

- O to się nie musisz martwić, bracie. - zapewnił go, popijając co jakiś czas whiskey. - Go tu nie ma, jeśli o to ci chodzi. Nie wie też gdzie jestem. -popatrzył w stronę blondynki. - Spokojna głowa, Upewniłem się, aby mnie nie śledził.

- Czyli zostawiłeś go samego? - zapytał z niedowierzaniem brunet.

- To duży chłopak, Kol. Poradzi sobie. - rzucił z obojętnością, nadal wpatrując się w Louve, która po cichu przyglądała się ich rozmowie.

- Jesteś jakiś inny, Elijah. Nie poznaję cię.

Towarzysz jakby, znieruchomiał. I przybrał poważniejszy wyraz twarzy.

- Gadasz bzdury, bracie. - uspokoił się nieco.

- Gdzie ten anioł stróż naszego brata. - powiedział nieprzekonany. - Gdzie wampir honoru i sprawiedliwości, o których się słyszy na całym świecie?

- Pozwól, że twoja koleżanka wygłosi opinię na mój temat. - zaproponował, odkładając kielich na blat kuchenny i powoli podchodząc do dziewczyny.

- Ona nigdzie z tobą n... - jednak nie zdążył, gdyż w mgnieniu oka obaj zniknęli mu z oczu.

***

- Czy to nie porwanie, panie wampirze honoru? - spytała sarkastycznym tonem dziewczyna, uśmiechając się pod nosem ironicznie.

- Widzisz ten budynek, moja droga? - mężczyzna pokazał ręką na coś z lewej strony.

Blondynka popatrzyła na oddaloną, lecz dobrze widoczną posiadłość i kiwnęła głową.

- Masz teraz do wyboru. - zaczął spokojnie. - Albo wracasz do zamku,  gnijesz tam i nudzisz się, marząc o wyrwaniu się z ciągłej rutyny... Albo idziesz na miły spacer, i co w tym najlepsze : ze mną.

Louve ostatnim, co chciała to dać komukolwiek satysfakcje.
Jednak z drugiej strony miała wielką, prawdopodobnie niepowtarzalną szansę oderwania się z przepychu i smętności w rezydencji.

- Albo mogłabym ci teraz zwiać. Nie do końca do Kola. - zaśmiała się gorzko.

- Nie próbowałbym na twoim miejscu.

- Nie znasz moich możliwości, panie nudny. - śmiała się z niego.

- Więc masz idealną okazję, aby mi je wszystkie pokazać. - powiedział przekonującym głosem, na co dziewczyna strzeliła cwany uśmieszek. - W między czasie pozwól, że opowiem mi coś o sobie.

***
- No, no jestem pod wrażeniem. - skomentował z aprobatą, gdy po raz kolejny z rzędu wylądował plecami na trawie.

Znacznie oddalili się od zamku.
Byli nad skromnym i w dodatku spokojnym jeziorem.

- Szczerze? - kontynuował. - Spodziewałem się tego. - dodał nieporuszony.

Nie zdołał nawet mrugnąć a już znalazł się cały zanurzony w nawet jako tako czystej wodzie.

- A to się spodziewałeś? - zaśmiała się, bacznie mu się przyglądając.

Gdy tak go obserwowała, dostrzegła cos dziwnego.

Jego twarz, rysy ciała, twarzy zaczynały nabierać innego kształtu, a jego włosy zmieniły swoją strukturę.

Lekko zdezorientowana blondynka przyjrzała mu się dokładnie. Jednak w mgnieniu oka wszystko wróciło do normy.

Musiało jej się coś przewidzieć, prawda?

Lou postanowiła to zignorować, bynajmniej na ten moment i udawać że niczego nie widziała. Da jej to delikatną przewagę.

- Zdecydowanie. - zaśmiał się

Zanim zdążył sam to zaproponować, blondynka wskoczyła do wody, ochlapując go tym samym.

- Nie sądzę. - burknęła poważnie. - Widziałam twoją minę, gdy leciałeś do jeziora.

Mężczyzna znacznie się do niej przybliżył, łapiąc ją delikatnie w talii.

Wciągnął powietrze do płuc i odgarnął przylepiajace się  jej włosy do twarzy.

Louve popatrzyła na niego z pogardą. Jednak po chwili uznała, że to idealna chwila, aby móc dotrzeć do mężczyzny, bądź wkupić się w jego łaski i bezbłędnie zmanipulować.

Dotykając jej gładkiego policzka, popatrzył jej głęboko w oczy.
Jakby chciał przewiercić jej duszę na wylot i dotrzeć do jej umysłu.

Stali tak w wodzie pare minut. Po czym  brunet fuknął z powodu palącej w żyłach porażki.

Nie udało mu się, tym razem.

Pomimo niepowodzenia, nadal trzymał dłoń na jej policzku. Nie na długo, gdyż zniecierpliwiona  dziewczyna wyszła z wody.

Wiosna to jeszcze nie dobra pora na wieczorną kąpiel w jeziorze i gdyby nie natura wampira, już byłaby przeziębiona.

- Wracajmy już, zanim Kol nie wezwał ekipy poszukiwawczej. - zaśmiała się.

- Racja, o ile już tego nie zrobił. - doprecyzował, również wychodząc już na trawę.

***

Pierwsze co zobaczyła Louve, po powrocie do domu to kręcącego się po domu w tę i we w tę wampira.

Gdy dostrzegł dziewczynę od razu rzucił się w jej stronę.

- Nic ci się nie stało? - stawiał jej mase pytań na jednym tchu i na tyle szybko, że zanim blondynka zdarzyła się zastanowić nad jednym już zadawał kolejne. Oglądał każdy skrawek jej ciała. - Nie ma go już? Jesteś cała? Dlaczego jesteś cała mokra? Gdzieś ty była? Zrobił ci coś?

- Ej, Kol uspokój się! - krzyknęła, gdy już straciła cierpliwość. - Wszystko w porządku. - dodała już spokojniej. - Co się dzieje?

Wymruczał coś pod nosem na tyle cicho, że normalny człowiek stając połmetra od niego nie słyszałby go.

- Co?! - wykrzyknęła dziewczyna z niedowierzaniem.

- To nie był Elijah.

Hybrid Recipe • Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz