- Gdzie jest Nik?! - spytał ostrym tonem prosto z mostu brat przybysza, rozglądając się przestraszony.
- O to się nie musisz martwić, bracie. - zapewnił go, popijając co jakiś czas whiskey. - Go tu nie ma, jeśli o to ci chodzi. Nie wie też gdzie jestem. -popatrzył w stronę blondynki. - Spokojna głowa, Upewniłem się, aby mnie nie śledził.
- Czyli zostawiłeś go samego? - zapytał z niedowierzaniem brunet.
- To duży chłopak, Kol. Poradzi sobie. - rzucił z obojętnością, nadal wpatrując się w Louve, która po cichu przyglądała się ich rozmowie.
- Jesteś jakiś inny, Elijah. Nie poznaję cię.
Towarzysz jakby, znieruchomiał. I przybrał poważniejszy wyraz twarzy.
- Gadasz bzdury, bracie. - uspokoił się nieco.
- Gdzie ten anioł stróż naszego brata. - powiedział nieprzekonany. - Gdzie wampir honoru i sprawiedliwości, o których się słyszy na całym świecie?
- Pozwól, że twoja koleżanka wygłosi opinię na mój temat. - zaproponował, odkładając kielich na blat kuchenny i powoli podchodząc do dziewczyny.
- Ona nigdzie z tobą n... - jednak nie zdążył, gdyż w mgnieniu oka obaj zniknęli mu z oczu.
***
- Czy to nie porwanie, panie wampirze honoru? - spytała sarkastycznym tonem dziewczyna, uśmiechając się pod nosem ironicznie.
- Widzisz ten budynek, moja droga? - mężczyzna pokazał ręką na coś z lewej strony.
Blondynka popatrzyła na oddaloną, lecz dobrze widoczną posiadłość i kiwnęła głową.
- Masz teraz do wyboru. - zaczął spokojnie. - Albo wracasz do zamku, gnijesz tam i nudzisz się, marząc o wyrwaniu się z ciągłej rutyny... Albo idziesz na miły spacer, i co w tym najlepsze : ze mną.
Louve ostatnim, co chciała to dać komukolwiek satysfakcje.
Jednak z drugiej strony miała wielką, prawdopodobnie niepowtarzalną szansę oderwania się z przepychu i smętności w rezydencji.- Albo mogłabym ci teraz zwiać. Nie do końca do Kola. - zaśmiała się gorzko.
- Nie próbowałbym na twoim miejscu.
- Nie znasz moich możliwości, panie nudny. - śmiała się z niego.
- Więc masz idealną okazję, aby mi je wszystkie pokazać. - powiedział przekonującym głosem, na co dziewczyna strzeliła cwany uśmieszek. - W między czasie pozwól, że opowiem mi coś o sobie.
***
- No, no jestem pod wrażeniem. - skomentował z aprobatą, gdy po raz kolejny z rzędu wylądował plecami na trawie.Znacznie oddalili się od zamku.
Byli nad skromnym i w dodatku spokojnym jeziorem.- Szczerze? - kontynuował. - Spodziewałem się tego. - dodał nieporuszony.
Nie zdołał nawet mrugnąć a już znalazł się cały zanurzony w nawet jako tako czystej wodzie.
- A to się spodziewałeś? - zaśmiała się, bacznie mu się przyglądając.
Gdy tak go obserwowała, dostrzegła cos dziwnego.
Jego twarz, rysy ciała, twarzy zaczynały nabierać innego kształtu, a jego włosy zmieniły swoją strukturę.
Lekko zdezorientowana blondynka przyjrzała mu się dokładnie. Jednak w mgnieniu oka wszystko wróciło do normy.
Musiało jej się coś przewidzieć, prawda?
Lou postanowiła to zignorować, bynajmniej na ten moment i udawać że niczego nie widziała. Da jej to delikatną przewagę.
- Zdecydowanie. - zaśmiał się
Zanim zdążył sam to zaproponować, blondynka wskoczyła do wody, ochlapując go tym samym.
- Nie sądzę. - burknęła poważnie. - Widziałam twoją minę, gdy leciałeś do jeziora.
Mężczyzna znacznie się do niej przybliżył, łapiąc ją delikatnie w talii.
Wciągnął powietrze do płuc i odgarnął przylepiajace się jej włosy do twarzy.
Louve popatrzyła na niego z pogardą. Jednak po chwili uznała, że to idealna chwila, aby móc dotrzeć do mężczyzny, bądź wkupić się w jego łaski i bezbłędnie zmanipulować.
Dotykając jej gładkiego policzka, popatrzył jej głęboko w oczy.
Jakby chciał przewiercić jej duszę na wylot i dotrzeć do jej umysłu.Stali tak w wodzie pare minut. Po czym brunet fuknął z powodu palącej w żyłach porażki.
Nie udało mu się, tym razem.
Pomimo niepowodzenia, nadal trzymał dłoń na jej policzku. Nie na długo, gdyż zniecierpliwiona dziewczyna wyszła z wody.
Wiosna to jeszcze nie dobra pora na wieczorną kąpiel w jeziorze i gdyby nie natura wampira, już byłaby przeziębiona.
- Wracajmy już, zanim Kol nie wezwał ekipy poszukiwawczej. - zaśmiała się.
- Racja, o ile już tego nie zrobił. - doprecyzował, również wychodząc już na trawę.
***
Pierwsze co zobaczyła Louve, po powrocie do domu to kręcącego się po domu w tę i we w tę wampira.
Gdy dostrzegł dziewczynę od razu rzucił się w jej stronę.
- Nic ci się nie stało? - stawiał jej mase pytań na jednym tchu i na tyle szybko, że zanim blondynka zdarzyła się zastanowić nad jednym już zadawał kolejne. Oglądał każdy skrawek jej ciała. - Nie ma go już? Jesteś cała? Dlaczego jesteś cała mokra? Gdzieś ty była? Zrobił ci coś?
- Ej, Kol uspokój się! - krzyknęła, gdy już straciła cierpliwość. - Wszystko w porządku. - dodała już spokojniej. - Co się dzieje?
Wymruczał coś pod nosem na tyle cicho, że normalny człowiek stając połmetra od niego nie słyszałby go.
- Co?! - wykrzyknęła dziewczyna z niedowierzaniem.
- To nie był Elijah.
CZYTASZ
Hybrid Recipe • Klaus Mikaelson
Fanfiction„I'm never afraid, but I can become something to fear." SPOILER ALERT: Historia łączona z „France Of Darkness". Książka nie jest do końca zgodna z rzeczywistą historią świata. Oparta na The Vampire Diaries Universe i ustawiona chronologicznie: z c...