Wcześnie rano, gdy jeszcze było widmo, czyli inaczej mówiąc, niewyobrażalna godzina do pobudki dla normalnego człowieka, rozgniewana blondynka podążyła szybkim krokiem w kierunku jadalnii.
Podejrzewała, że to tam właśnie znajdzie jej "przyjaciela".
Tak też było.
Wampir siedział, jak zwykle, wygodnie rozłożony na swoim stałym miejscu przy stole, rozkoszując się świeżą krwią z nadgarstka jakieś niewinnej panienki.
- Witaj, promyczku! - zawołał, kiedy zauważył dziewczynę w progu. - Jaki dzisiaj piękny dzień, nie prawdaż?
Jasnowłosa nie odpowiedziała. Obeszła długi stół, omijając swój kieliszek z eliksirem. Gwałtownie złapała bruneta za lewe ucho i pociągnęła za nie, zmuszając go do ruszenia się.
W mgnieniu oka, wampirzym tempem zaciągnęła go na ostatnie, trzecie piętro do chyba najbardziej mrocznego pokoju w ich rezydencji.
Sala tortur.
Pomieszczenie było dość ciemne. Dwie pochodnie powieszone po obu stronach drzwi dawały jedyne światło pokoju. Nie było żadnych okien.
Na przeciwko wejścia stało na kamiennej podłodze żelazne krzesło, które było wyposażone w kolce i zapięcia do utrzymywania ofiary w bezruchu.
Zaraz koło niego znajdowała się tak zwana dziewica norymberska. Przypominała metalowy zamykany sarkofag wielkości człowieka. Od wewnętrznej strony umieszczone były kolce, które miały wbijać się w ciało ofiary, nie zabijając jej, lecz powodując potworne i bolesne rany.
To nie wszystko z narzędzi tortur w Mroczym Pałacu.
Dysponowali również zgniataczem kciuków, obcinaczem uszu, hiszpańskimi butami, madejowym łożem, na którym nie tylko rozciagano ofiarę ale też powoli skórowano i wapatroszano. Czy także różnego rodzaju bicze, w tym flagrum.
Blondyne interesowało jednak coś innego: tortura wodna.
Niektóre z tych sprzętów były zakurzone, gdyż Kol zazwyczaj nie miał potrzeby ich używania.
Wolał to robić własnoręcznie.
Automatyczne po przyjściu tutaj, Kol żałował, że pokazał Louve ten pokój.
Wnet zanim wampir mógł zareagować albo cokolwiek powiedzieć, kobieta zanurzyła mu łepetynę do beczki z wodą, chwytając mocno za jego ciemne włosy. Dzięki temu, że jest wampirem to ta bardzo niska temperatura nie robiła mu dużej różnicy.
- A teraz. - wysyczała mu w twarz dalej trzymając za włosy, gdy wyciągnęła mu głowę. - Kim jesteś ?
Jak nie idzie po dobroci a cierpliwość się kończy, trzeba użyć siły.
- Kol Mikaelson. Wiesz przecież. - odpowiedział jakby niezadowolony lecz nie widać było żeby tracił dobrego humoru.
- Skubany, dobrze maskuje kłamstwo. - pomyślała.
- Zła odpowiedź.
- Dziwna ta gra wstępna. - mruknął usłyszalnie jeszcze przed zanurzeniem do wody, na co blondynka przewróciła oczami.
- Nie zrozumiałeś, więc będę litościwa i powtórzę moje pytanie. - warknęła z furią wymalowaną na twarzy, już całkiem rozjuszona. - Kim. Ty. Do. Cholery. Jesteś. - robiła przerwy między wyrazami
- Straciłas pamięć pod moją tak krótką nieobecność, kochanie?
Louve westchnęła ze zrezygnowaniem i dopiero teraz puściła głowę bruneta, opadając ciężko na taboret za nią.
- A jeśli to na prawdę Kol? - pomyślała
Gdy ten chciał się podnieść, opadł całym ciałem na podłogę.
Blondyna związała mu grubym sznurem ciasno ręce i nogi.
Wampir uśmiechał się z dumą.
- Dobrze ją wyszkoliłem. - pomysłał.
To nie było do końca trafne stwierdzenie, gdyż akurat tych węzłów nauczył dziewczyne nie kto inna jak Ansel.
- Mogłabyś? - spytał dość rozbawionym tonem, nadal nie biorąc jej czynów na poważnie, wskazując głowa na jego związane kończyny.
- Udowodnij. - syknęła znowu. - Udowodnij, że jesteś Kolem Mikaelsonem. - dodała.
Kol spojrzał na nią z pogardą i niedowierzaniem.
- Naprawdę mocno uderzyła się w głowę.
- Mój ulubiony kolor? - zapytała szybko.
- Co? - spytał nierozumiejąc.
- Mój. Ulubiony. Kolor. - wysyczała.
- Krwistoczerwony, proste. - prychnął głośno. - Daj coś trudniejszego. - zachęcił.
- Moja pierwsza ksywka od ciebie?
- LouLou
- Gdzie mam największą blizne?
- Na barku i masz tylko jedną.
- Byłeś kiedyś zakochany?
Tu Kol się zamyślił.
- Nie.
Lou odpowiedź uznała za prawidłową.
- Co powiedziałeś, gdy po raz pierwszy pojawiliśmy się w Księstwie Moskiewskim? - zapytała w języku rosyjskim, patrząc mu prosto w oczy.
Kol nadal był w zdumieniu jak kobieta zaledwie po paru dniach wycieczki załapała tego języka w stu procentach.
Wampir znów się chwilę zastanowił, analizując dokładnie ich wyjazd do dalekiego wschodu Europy w 14 wieku.- Jakbym był człowiekiem to by mi jajka odmarzły. - odpowiedział z satysfakcją na ustach.
Jasnooka westchnęła głośno.
To był on.
Wstała powoli z taboretu i rozwiązała leżącego, bezbronnego bruneta, po czy zrezygnowana skierowała się do wyjścia, znikając mu z oczu.
- Byłem. - mruknął, gdy blondyna zostawiła go całkiem samego, pewnego, że nikt go nie usłyszę. - Nadal jestem. Ale przez mojego brata nic z tego nie wyjdzie.
CZYTASZ
Hybrid Recipe • Klaus Mikaelson
Fanfiction„I'm never afraid, but I can become something to fear." SPOILER ALERT: Historia łączona z „France Of Darkness". Książka nie jest do końca zgodna z rzeczywistą historią świata. Oparta na The Vampire Diaries Universe i ustawiona chronologicznie: z c...