~Brakuje ci go?~
Wzdrygnęłam się na tą wiadomość co Arne zauważył.Dzisiaj pogoda była taka jak w jesień i stwierdziłam że lepiej jak wrócę do domu.
-Kto pisze?-zapytał.
-Rintarou.Chce pogadać.-powiedziałam wyłączając telefon.-Będę się już zbierać.Dziękuje że przyszedłeś,naprawdę potrzebowałam pogadać.-uśmiechnęłam się słabo.
-Jeśli będziesz mnie potrzebować to pisz.-przytuliłam chłopaka i poszłam w stronę domu.Byłam już w parku który znajdował się w pobliżu mojego domu i zobaczyłam że właśnie z naprzeciwka idzie Rintarou.Nie,nie,nie.Zaczęłam nerwowo patrząc czy nie ma jakiejś innej drogi ale niestety,dobra powie mi co ma powiedzieć i koniec.
-Cześć,dobrze cię widzieć.-powiedział gasząc telefon i chowając go do kieszeni.
-To o czym chciałeś pogadać?-zapytałam spuszczając wzrok na moje buty.
-Mam dziewczynę.-powiedział a ja poczułam jak się robi niezręcznie.Oh nie wiedziałam.-Wiem jak ostatnio się zachowywałem i to było słabe.-powiedział a we mnie się zagotowało.Tylko tyle ma mi do powiedzenia?!-Jesteś zła.-westchnął jednak to bardziej było stwierdzeniem niż pytaniem.
-Myślisz?-zapytałam z wyrzutem i w końcu odważyłam się na niego spojrzeć.
-Słuchaj,powinienem ci powiedzieć.Ja...-zaczął jednak odrazu mu przerwałam.
-No raczej że powinieneś.Nie miałeś prawa tak robić,rozumiesz?Jak mogłeś tak ją potraktować?Jak mogłeś tak mnie potraktować?Pomyślałeś jak się w tym momencie poczułam?-nic nie odpowiedział,nie podobało mi się w jakim kierunku to szło.
-Przepraszam.-w końcu się odezwał.
-To nie mnie powinieneś teraz przepraszać!-powinien ale co mi z tego jak już jest za późno.-Jak można być tak podłym,czy ty wiesz jak to wszystko wyglądało?!-widziałam że chciał coś powiedzieć jednak mu na to nie pozwoliłam.-Współczuje dziewczynie.-nie czekając na odpowiedź poszłam w stronę domu i zrobiło mi się źle,bo wszystko wskazywało na to że to koniec i nasz kontakt będzie zerowy.Podobał mi się ale powiedziałam co myślę.Czy przesadziłam?Może trochę ale żaden szanujący się chłopak tak nie robi,no chyba że są w otwartym związku lub jej to nie przeszkadza to nie wnikam.Doszłam do domu i zobaczyłam że Atsumu siedzi na kanapie i nie wygląda najlepiej,po kuchni krzątała się mama mamrocząc coś pod nosem.
-Witaj /imię/.-krzyknęła kobieta.
-Cześć.-odpowiedziałam beznamiętnie.
Podeszłam do kanapy i na niej usiadłam,obok Atsumu usiadła mama z apteczką i zaczęła opatrywać mu rany.
-Co się stało?-zapytałam marszcząc brwi.
-Ten debil pobił się z Rintarou.-mruknął Osamu a ja poczułam się gorzej.
-Co?!Dlaczego?!-krzyknęłam na co drugi bliźniak się skrzywił.
-Wyluzuj,nic się strasznego nie stało.-skrzywił się kiedy mama przemywała kolejną ranę wodą utlenioną.
-Nie krzyw się tak.Było się nie bić,nie wiem co wam odbiło ale mam nadzieję że się pogodzicie.-powiedziała mama mierząc chłopaka surowym wzrokiem.
-Pogadałaś z Suną?-zapytał Osamu podrzucając piłką.
-Pokłóciłam się.-poprawiłam chłopaka.
-Osamu mówiłam ci żebyś z tą piłką bawił się na dworzu.-powiedziała kobieta nadal przemywając rany chłopaka.Sporo ich było.-Co się stało słońce że się pokłóciliście?-zapytała.