Dobrze więc witam wszystkich po prawie miesiącu nieobecności tutaj jest mi serio strasznie głupio ale uważam że powinnam się wytłumaczyć co zaszło bo wam się to totalnie nalezy
Dużo nauki w szkole przez co dosłownie na nic nie mam czasu,psycha troszkę siadła podziękujmy moim przyjaciółka jesteście po prostu super!do tego ten chłopak który mi się podoba dołożył do tego wszystkiego taką małą szpileczkę ale jestem na dobrej drodze za parę tygodni idę do psychologa i jeszcze czeka mnie krew bo trochę zdrowie mi się wali także dziwna sytuacja i ogromne podziękowania i pozdrowienia dla moich rodziców którzy rozumieją że źle się czuje psychicznie i fizycznie i pozwalają mi zostawac w domu dlatego dla nich się staram choć nie jest łatwo..
Jeszcze raz strasznie przepraszam za taki poślizg głupio mi jak nie wiem ale miłego czytania kocham was mocno❤️❤️!(jeszcze przepraszam za błędy ale szybko chcę dodać buziaki)~Dobranoc Rin~
-Nie wierzę.-powiedziałam do siebie.-Co to ma być?!-ponownie powiedziałam do siebie i niemal od razu znalazłam się przy drzwiach wejściowych,usłyszałam kroki za mną także nie byłam sama.
Z hukiem otworzyłam drzwi wejściowe i nadal nie dowierzałam temu co widzę.W naszym domu była masa ludzi a każdy bawił się w najlepsze.To na bank była sprawka chłopaków,zabije ich.Razem przepychaliśmy się przez tłum ludzi aż w końcu dotarliśmy do kuchni gdzie zastałam chłopaków z grupką innych ludzi.Oni ledwo trzymali się na nogach.
-Co jest grane do cholery?!-krzyknęłam zwracając na siebie uwagę wszystkich.Rintarou też był pijany ale nie byłam w stanie określić czy bardziej od moich braci.Poczułam silną złość na nich i wiedziałam że jak najszybciej muszę to ogarnąć.
-Mogę ci jakoś pomóc?-zapytał a ja wiedziałam że bez tego się nie obejdzie.
-Tak,idź do salonu a ja tu ich wyprowadzę.
-Czekaj!-odezwał się Rintarou przez co zastygłam w bezruchu.-To ty jesteś jej nowym chłopakiem?-zapytał podchodząc chwiejnym krokiem,czułam że nie skończy się to dobrze,dystans jaki ich dzielił gwałtownie się zmniejszył.
-Posłuchaj ja nie chcę się kłócić przy /imię/.-odpowiedział a ja poczułam ulgę przez to że nie dał się sprowokować.
-Dobra wystarczy już.-podeszłam nerwowo się uśmiechając.Chwyciłam blondyna za rękę odsuwając się z nim kawałek i widziałam ten wzrok Rintarou który wręcz krzyczał że mu się nie podoba że trzymam kogoś innego za rękę.
-Ja zajmę się towarzystwem tutaj a ty idź do salonu.-rozdzieliliśmy się i w niecała godzinę wywaliliśmy każdego z naszego domu,teraz widziałam że wyglada jak istne pobojowisko.Święta trójca siedziała na kanapie ledwo żywa a ja patrzyłam na nich z chęcią mordu.
-Dziękuje że mi pomogłeś.-uśmiechnęłam się bo byłam naprawdę wdzięczna.
-Poradzisz sobie?
-Tak,dziękuje i dobranoc.-powiedziałam odprowadzając go do drzwi.
-Dobranoc /imię/.-ostatni raz posłaliśmy sobie uśmiechy a następnie zamknęłam drzwi i odrazu poszłam do w pół żywych chłopaków.
Skrzyżowałam ręce i stanęłam przed nimi oczekując że wyjaśnia mi co to ma znaczyć.-Nie macie mi czegoś do powiedzenia?-zapytałam unosząc brwi cały czas oczekując wyjaśnień.
-Nie dzisiaj.-wymamrotał Atsumu o wtedy myślałam że go uduszę.
-Dzisiaj kretynie!Co wy sobie w ogóle wyobrażacie?!Widzieliście siebie!?Wyglądacie okropnie a ja zamiast po ciężkim dniu odpocząć będę musiała po was sprzątać bo wy w takim stanie nie nadajecie się do niczego!