2

1K 49 70
                                    

Ciepły wrześniowy wieczór panował w szkockim miasteczku Hogsmeade. 
Lekki, ale mroźny wiaterek dokuczał każdemu przechodniowi, który zdecydował się o tej porze wyjść z domu. 

Jedną z kamiennych uliczek przechadzał się pewien, młody mężczyzna. 
Miał przydługie czarne włosy, niedbale upięte z tyłu, na króciutką kitkę, srebrne oczy i fajkę w ustach. 
Ubrany był w stare jeansy, czerwone trampki, koszulkę zespołu IRON MAIDEN i skórzaną kurtkę kurtkę. 

Zdecydowanie nie miał humoru. Był dosyć poważnie wyburzony, po kolejnej kłótni ze swoją teraz już byłą dziewczyną. 
Często go wkurzała, ale teraz przesadziła i to poważnie. 
To był ostateczny sygnał, aby zakończyć ten związek na pokaz. 
Otóż owy osobnik to wszystkim dobrze i nie dobrze znany Syriusz Black. 
Popularność zdobył przy niezbyt dobrej sławie. Fajnie jest być rozpoznawalnym, ale są powody dla których tego nie lubi. 
Na ten przykład można podać tą sytuację. 
Dorcas należy do grupki najpopularniejszych dziewczyn w szkole i uchodzi za tą najładniejszą. 
Black uchodzi za największego casanove i przystojniaka. 
Pewnego dnia ona wyskoczyła z tym, że muszą być razem, bo to logiczne i tym podobne. 
Był to jeden, jedyny błąd jaki żałował. 
Nie poczuwał się do dbania o ten sztuczny związek, więc nie szczędził sobie flirtowania z innymi osobami. 
O to wkurzyła się jego dziewczyna i tak oto nastała burza. 
Syriusz wychodząc od niej trzasnął drzwiami i już nie mógł się doczekać tej afery w szkole. 
Wszyscy będą gadali o ich rozstaniu. 
Chłopaki i psiapsie Dor będą mówić jakim to on potworem nie jest, a jego fanki będą świętować. 

Zdenerwowany kopał kamyk po chodniku i nieoczekiwanie ktoś na niego wpadł z bara. 

-Ej. Patrz jak leziesz kretynie.

Nabuzował się czarno włosy, ale ten się nie odezwał, nawet nie odwrócił. 
Miał jasne włosy i o dziwo okulary przeciwsłoneczne w nocy. Był nieco wyższy. 

Black poczuł się totalnie zlany ciepłym moczem, czego nie znosił. Jego domeną było bycie w centrum uwagi. 

Nie miał jednak ochoty na awanturę, zwłaszcza, że takowa czeka na niego w domu. Szedł  i kilka metrów dalej zza uliczki wybiegło dwoje dorosłych ludzi.
Wyglądali na bardzo zmartwionych. Szczególnie kobieta. Szczupła, nieco zmęczona na twarzy i z niezbyt  zadbanymi włosami, co dawało efekt wyglądu starszego niż jest w rzeczywistości. 

-Przepraszam. Nie widziałeś może chłopaka o jasnych włosach. W okularach ciemnych. Twojego wzrost, może wyższy? Proszę to bardzo ważne. 

Babka wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać ze strachu. Syriusz domyślił się, że to muszą być rodzice chłopaka który w niego wszedł. Dorośli byli  w takim stanie jakby ich syn miał sobie coś zrobić. 

-Tak, minąłem się z nim kilka minut temu, szedł w tamtą stronę. 

Kobieta przytuliła go i odetchnęła z ulgą. Następnie pobiegła w tamtą stronę. 

-Dzięki młody. 

Dodał facet i pobiegł za żoną. 

-Ten to ma troskliwych starych- Skomentował Syriusz w myślach i poszedł dalej. 

Dotarł pod swój dom i musiał wykombinować jak wejść tam, bez przypału. 
Nie było innej opcji niż uchylone okno. 
Za, pomocą kijka jaki leżał przy chodniku udało mu się otworzyć okno na oścież. Wkradł się po cichu i zdjął buty. 
Jak zwykle zawiodły go panele, których skrzyp obudził wrednego kota jego katki. 

-Stworek błagam. Bądź cicho. 

Wysyczał przez zęby Syriusz. Ten stary Kocur go nie cierpiał i tym razem się drzeć. Jego głośne miauknięcia były jednym z najbardziej irytujących dźwięków na świecie. 

-Głupi kocur. Zrobię  ciebie kebaba… bardzo przeterminowanego kebaba. 

-Syriuszu. O której to się wraca do domu?! I to jeszcze oknem! Brak ci ogłady? Trochę dojrzałości, nie jesteś już małym dzieckiem. 

-No właśnie, to znaczy, że mogę wracać o której chce. 

-Nie pyskuj. Nie możesz być jak swój brat.. 

-Nie. Nie mogę i nie będę. 

-Twój ojciec przewraca się teraz w grobie. 

-Gówno wiesz o moim Ojcu. 

Kobieta wymierzyła mu policzek. 

-Więcej szacunku do matki. Do spania i jutro masz być punktualnie w szkole. Po lekcjach do domu. Posprzątasz swój pokój i kuchnię. Tylko bez odkurzacz. Regulus będzie robił projekt do szkoły i musi się skupić. 

-Amen. 

Tylko tak mógł skomentować kazanie matki. Nie miał co dyskutować. 
Poszedł do siebie. Walnął ubrania na krzesło i walnął się na łóżko. 

Regulus od zawsze był ulubieńcem Walburgii. Za to Syriusza faworyzował Orion, który miał co do syna wielkie plany. 
Po śmierci mężczyzny, wszystkie te plany kobieta przeniosła na młodszego. 
Ogólnie starszy brat nie miał tego za złe, do momentu, kiedy stracił swoje przywileje na jakie pozwalał mu Ojciec. 

Już miał zasnąć, kiedy odezwał się jego zwierzak. Jasna sowa z gatunku Syczek. Dostał ją jeszcze jak była jajkiem. Jako mały chłopiec dał jej imię świstoświnka. Ponieważ jak się wykluła wyglądała według niego jak świnka i głośno piszczała. 
Sowa miała swój charakterek. 
Lubiła dziobać, ależ na ogół była przyjazna i dobrze wytresowana przez jej właściciela. 
Nie raz pomagała mu robić żarty, przez co były one jeszcze bardziej spektakularne. 
Otworzył klatkę. 

-Wybacz przyjacielu idź polatać, zaraz dostaniesz jaką myszę. Tylko cicho, bo jeszcze ciebie eksmitują. 

Sowa wyleciała przez okno, a ten otworzył przenośną lodówkę w której trzymał martwe myszy. Miał je z racji iż świstoświnka nie umiał dobrze polować. Był w tym ciamajdą. Wziął jeszcze ziarna słonecznika, ale potem je odstawił. 
Jego sowa po nich ma niezłe sranie, a lepiej, żeby nie zasmrodziła mu całego pokoju jak będzie w szkole. 
Włożył gryzonia do klatki, którą jeszcze oczyścił. 
W czasie kiedy poprawiał stojeczek w niej, ptak poleciał mu pod pachą i dziobnął  w tricepsa. 
Black aż  poruszył szybko ręką i narobił huku. 

-Co ty tam jeszcze robisz?! 

Usłyszał głos Walburgii. 

-Sram do wiadra. 

Opowiedział, ale nie podnosząc głosu, był już nieźle zirytowany. 

-Bez ryzyka nie ma zabawy co? 

Zapytał sowy, która obróciła se głowę do góry nogami. 
Syriusz uśmiechnął się i złapał ptaka za pióra na grzbiecie, po czym wsadził do klatki, ten jakby pod wpływem siły nie ustał na nogach i wylądował na dziobie. 

-To za moje ramię. 

Sowa huczła krótko. 

-No okej, ale rano wracasz do klatki. Oni nie mogą cie zobaczyć w domu poza nią. 

Wypuścił ptaka, który osiadł mu na ramieniu. Skierował się  z nim do łóżka i poszli spać razem. 
Syriusz uwielbiał miękkie pierze sowy. Usypiało go. 

Mógł się spodziewać, że rano będzie miał kłopoty, bo tak się stało. 
Jak się obudził, puchacz nie leżał obok niego, a okno było otwarte na oścież, bo przecież po co zamykać, kiedy masz w pokoju wolno puszczone zwierzę latające. 











***
Kiedy nudzisz się w pracy, więc piszesz rozdział 🤩

Prawie Idealny [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz