Weszli do domu i ściągnęli buty. Syriusz zostawił torbę w przedpokoju. Nagle do przedpokoju wparował dziadyga trzymając krzesło niczym karabin.
-Jebany obcy na naszym terytorium! Ręce do góry krecie!
Zaskoczony Black uniósł wysoko ręce. Pilnował, aby nie paść ze śmiechu. Mierzący do niego dziadek Remusa wyglądał na poważnie rąbniętego.
-Baaczność! Legitymuj raz!
-Stan dwóch, obecnych dwóch! Syriusz Black sir!
Syriusz zasalutował stojąc na baczność.
Dziadek odłożył drewniany stołek i przeszedł się wokół niego.-Komfidencisz?
-Nie sir.
-To ty jesteś tym kolegom, który stanął do walki z moim wnukiem?
-Tak jest sir.
-Hahaaa. Dobrze cie widzieć chłopcze. Mów mi dziadek.
Starzec poklepał czarnowłosego po plecach i wystawił dłoń na powitanie .
Black ścisnął ją i był w szoku jak dziadek potrafi mocno ścisnąć.-Już go lubię.
Szepnął do Remusa.
-Fajnie, bo on o dziwo ciebie też.
-O dziwo?
-On nikogo nie lubi, chodź na lewo.
Weszli do kuchni, gdzie siedzieli państwo Lupinowie.
-Dzień dobry państwu. Syriusz Black.
Przedstawił się grzecznie z szerokim uśmiechem.
-Lyall Lupin, a to moja żona Hope. Słyszeliśmy, że starego pierdla już poznałeś. Przepraszamy za niego. Brakuje mu ogłady. Powojenne uszczerbki na umyśle i tak dalej. Mówisz, że zajmiesz się naszym synem. Jesteś gotowy na taką odpowiedzialność?
-Jak już wspominałem, mogą być państwo spokojni. Będziemy grzeczni. Remus po wieczorynce będzie zasypiał grzecznie w łóżeczku. Mogę mu poczytać na dobranoc.
Stary pierdziel zaczął się głośno śmiać.
-No dobrze. W tych półkach są talerze, tam przyprawy, w lodówce to wiesz, koło mikrofali zostawiam pieniądze na zakupy.
Wtrąciła się Hope, następnie podeszła do syna.
-Bądź ostrożny kochanie.
Pocałowała go w czoło.
Po kilku minutach wszyscy dorośli opuścili dom i ruszyli w drogę.
-Nareszcie ich nie ma. Nie ma ich..Ha! Pojechali i mnie zostawili! Muszę coś zrobić.
-Boję się zapytać co haha.
Remus zaczął biec wokół stołu, potem pobiegł schodami na górę, zjechał na dół po poręczy i przeskoczył ją już na dole.
-Powiem ci Remi, że masz coś po dziadku.
-Wiesz ile razy dziennie słysze "Remi nie biegaj, Nie skacz, uważaj, czekaj, używaj laski po domu i tak dalej".
Syriuszowi zapaliła się lampka i uśmiechnął się po huncwocku.
-Chcesz zrobić, na co totalnie by ci rodzice nie pozwolili?
-Jeszcze pytasz?
-No to chodź!
Syriusz złapał go za dłoń i pociągnął do wyjścia.
CZYTASZ
Prawie Idealny [WOLFSTAR]
FanfictionUroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego! Do szkoły.. (tak wiem typowe xD) dołącza uczeń, który większość życia uczył się w domu. Jest on dosyć nietypowy i wszyscy automatycznie ustwiają się za tarczą współczucia. Wszyscy prócz jednej osoby...