18

482 36 37
                                    

-Zostawiłeś zaświecone światło? 

Zapytał Syriusz, zdziwiony stanem domu. 

-Nawet nie dotykałem włącznika… 

-Remi… samochód  twoich rodziców stoi po drugiej stronie drogi. 

-O… fajnie będę mógł cie przedstawić jako swojego chłopaka. 

-To też znaczy, że muszę się spakować. 

-Może nie od razu. Już późno. 

Uśmiechnięci i niczego nie świadomi weszli do środka. 

-Mamo! Tato! 

Państwo Lupin wyszli im naprzeciw. Nie mieli zadowolonych min. Raczej byli mocno wkurzeni i zawiedzeni. 

-Na prawdę nie wierzę, że zrobiłeś to nam. Jak mogłeś! Zaufaliśmy ci! Miałeś się nim zająć! 

Zaczęła Hope. 

-Kochanie spokoj… 

Wtrącił się Lyall, ale małżonka go uciszyła. 

-Na prawdę chciałam wierzyć, że wszystko będzie dobrze, a ty tak narażasz naszego syna?! On jest niepełnosprawny! Jakim prawem wziąłeś go tą cholerną maszynę! Zbieraj swoje rzeczy i wynoś się z tąd! 

Chłopaki byli w takim szoku, że nie umieli się odezwać. Black w pewnym momencie się ocknął i poszedł się spakować. W międzyczasie wypuścił sowę, którą przenieśli do ich pokoju. 

Kobieta chciała przytulić syna, ale ten ją odepnął. 

-Możesz mi wyjaśnić co w Ciebie wstąpiło? 

-A w ciebie?! Zaczęłaś go atakować, a może ja sam chciałem? Syriusz jest moim… 

-Dość. Nie chce o nim nic więcej słyszeć. Zabraniam ci się z nim widywać. Koniec tego! 

-Nie możesz! 

Nagle z góry zbiegł Black i skierował się do wyjścia. Ślepy chciał za nim iść, ale zatrzymał go ojciec. 
Kiedy dźwięk silnika ucichł w oddali Lyall puścił syna. 

-Nienawidze was! 

Krzyknął i poszedł do pokoju dziadka. Trzasnął za sobą drzwiami. 

-Ty słyszałeś co oni przed chwilą zrobili? Chciałem z nim jeździć. Tylko oni mają jakąś obsesje! Dziadku… dziadku? 

Drzwi za nim powoli się otworzyły. 

-Dziadku? 

-Dziadek wczoraj od nas odszedł. Zostawił dla ciebie paczke. 

Pan Lupin wystawił dłoń z pakunkiem, który Remi zabrał. 

-Odezwał się do nas rząd z Polski. Prosili o zezwolenie, aby pochować go na powązkach w Warszawie jako bohatera wojennego. Zgodziliśmy sie z twoją mamą. 

-Wyjdź z tąd. 

-Synu. 

-Wynoś się! 

Remi został sam. Usiadł na łóżku dziadka i odpakował paczkę. Była tam stara koszula, skórzany, gruby dziennik i mp3. 
Założył słuchawki i położył się. 

-Jeśli tego słuchasz Remusie to znaczy, że już nie żyje… . Haha! Kurwa zawsze chciałem to powiedzieć. Kurwa młody… no znamy fakty. Kopłem w kalendarz. Twój stary musi świętować. Nagrywałam to od dłuższego czasu. Osobne nagranie to jedna strona z dziennika. Są tam rzeczy, których nie zdążyłem ci przekazać. Tu słowami wstępu mogę tylko powiedzieć, żebyś się nie zmieniał. Nie wycierał mordę ślepotą. Żył po swojemu i na własnych warunkach. Słyszałem, że pewnie pochowają mnie w tym pierdolniku za który walczyłem lata. I dobrze. Mimo, że to pierdolnik, to jest to mój pierdolnik. Przyjedź tam kiedyś, ale uważaj, żeby cie nie okradli i pamiętaj, że ludzie z tamtąd mają mocne głowy. Wracając… . Nie ważne gdzie mnie pochowają, bo po czasie wpierdolą mnie robaki. Pamiętaj o mnie. Tak jak ja pamiętałem o swoim dziadku. Do dziś wzruszam się, kiedy przypomnę sobie jak mnie brał na kolana i śmierdział jak zgnilizna. Moim ostatnim słowem na tym świecie będzie…  Moje 100 tyś jenów ukryłem pod...Pierdolcie sie wszyscy skurwysyny! 

Prawie Idealny [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz