17

504 41 3
                                    

Słońce fajnie grzało, mimo jesiennej aury. Remi wygrzewał ręce na rozgrzanym stoliku, Syriusz coś szeptał z Jamesem, Peter spał, a Lily pisała z kimś przez telefon i nie miała przy tym zbyt zadowolonej miny. 
W końcu rozbrzmiał dzwonek i wszyscy zerwali się z miejsc. 

-Słuchajcie. Taką pogodę trzeba wykorzystać. Idziemy jutro na wycieczkę. Przejdźmy się szlakiem, zjemy coś.. Może jakieś ognisko? 

Zaproponował Syriusz. 

-Jestem za. Lily! Idziesz z nami? 

James zaczepił koleżankę, z którą poprzedniego dnia miło spędził czas. 
Jej też sie podobało. Cały czas się śmiali i wogóle, a teraz była jakaś taka smutna. 

-Em.. Niee dzięki. Może kiedy indziej. 

Odpowiedziała. 

-Coś ty jej wczoraj zrobił? 

Zdziwił się Remus. 

-Nic. Fajnie się bawiliśmy… 

Potter podbiegł do niej położył dłoń na ramieniu. 

-Coś nie tak? Zrobiłem coś? 

-Nieee, nie o to chodzi. 

-A o co? Możesz mi powiedzieć. 

Chłopak przytulił rudą. 

-Pokłóciłam się z przyjacielem… 

-Ze śmiecierusem? Olej go Lilka. Już dawno zrobił ci przykrość, a ty dalej to samo. Chodź z nami jutro, chodź ze mną. Dobrze ci to zrobi. 

-Okej pójdę. 

Podeszli razem do reszty. 

-Czyli widzimy się jutro o dwunastej przy drodze koło kościoła i tamtędy do góry i na szlak? 

Obudził się Peter. 

-Dokładnie. Idziesz ruda? 

Zapytał Black. 

-Tak. My przyjdziemy razem. 

-O to już jesteście ze sobą? 

Wtrącił się Remi. Evans popatrzyła na otwarte drzwi do klasy, zobaczyła za nimi Severusa i jego kolegów. Po chwili zastanowienia odpowiedziała. 

-Tak. 

I pocałowała Pottera w policzek. Chłopak omal się nie przekręcił. Rozradowany wziął ją na ręce i obkręcil się z nią dwa razy. 
Snape to widział. Z wkurzoną miną odszedł w ciszy. 

Wszyscy postanowili zerwać się z ostatniej lekcji i spędzić czas z Syriuszem w warsztacie. Moody i Hagrid nigdy nie mieli co do tego nic przeciwko. 
Wyszli ze szkoły, a tam czekali na nich Severus i Lucjusz. 

-Serio Lily? To już się robi żałosne.

Zabrał głos chłopak o czarnych jakby mokrych włosach za ucho. Miał jasną karnację i ciemne, wręcz czarne oczy. Był ubrany w koszulę, zielony, sweterkowy bezrękawnik z dekoltem w serek i czarne spodnie. Był dosyć atrakcyjny, a poza szkołą nosił dużo srebrnych łańcuszków z kryształami. Mimo iż wolał szachy od sportów ekstremalnych to na takiego nie wyglądał. Był też dobrze znany jako mistrz chemii w swojej szkole. Z Evans poznał się w pierwszej klasie na kółku chemicznym. Był wtedy mniejszym obijmordą. Z czasem nabrał więcej pewności siebie i charakteru, co poskutkowało pogorszeniem się relacji między nimi. No i wpływ na to miała jeszcze nieodwzajemniona miłość.

-Żałosny to ty jesteś śmiecierusie wycierusie. 

-Kreatywne. Długo nad tym myślałeś Potter? 

Prawie Idealny [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz