9

572 41 30
                                    

Uwaga! Duża zmiana w tym i 10 rozdziale!!!!!

Remus obudził się w szoku. Nikt nie wbił mu do pokoju i nie ślęczał nad głową. No cud się wydarzył. Sięgnął ręką do zegarka i nacisnął guzik dzięki któremu nagrany lektor powiedział mu, która jest godzina. 

Było wcześnie. Remi obudził się tak jak zwykle. Nagle wskoczył na niego Łapa, który spóźnił się z pobudką. 

-No już, już. Nie śpię. 

-Hau! 

Lupin wstał z łóżka i powędrował do szafy. Wziął niebiesko czarną koszulę w kratę, białą koszulkę i czarne spodnie. 
Skąd wiedział, że takie miały kolory? Na wieszakach były one napisane brajlem. Ubrał się i trzeba było ogarnąć włosy. Wziął szczotkę, wyczesał je, potem rozmierził palcami i gotowe. Ogarnął ten sposób już dawno pamiętając ruchy matki i też obrazy jakie pamiętał sprzed utraty wzroku. 
Zrobił sobie tak zwany cygański prysznic, czyli popsikał się dezodorantem. 

(oczywiście ten tekst nie ma na celu nikogo urazić. Jest w celach humorystycznych i opiera się na stereotypach).. 

Zszedł do kuchni szybkim i skocznym krokiem. Zapach kakaa, był idealny. 
Usiadł na swoim miejscu, wymacał sobie kanapkę, którą popijał ciepłym napojem. 

-Spokojnie synu. Nie śpiesz się, bo się zadławisz… 

Powiedział Lyall czytając gazetę. 

-Ładnie dziś wyglądasz synku. 

Powiedziała Hope całując go w czubek głowy. 

-Dziękuję… Rozumiem, że mogę iść sam do szkoły? Chce się przejść. 

Mama chwyciła kurczowo swój fartuszek. Pilnowała się, aby od razu mu nie zabronić. 

-Myślę, że możesz spróbować, ale jakby co to masz zadzwonić od razu okej? I daj znać jak dotrzesz. 

Powiedział tata. Martwił się, ale umiał to znieść. 

Chwile potem Remi poszedł umyć zęby, zabrał plecak, wyciągnął laske i ruszył do szkoły. 
Liczył sobie kroki,  kiedy był już po ponad połowie drogi zadzwonił do taty, aby zgłosić, że już jest nie daleko. 
Rozłączył się i złożył laskę, po czym schował ją do plecaka. Po szkole wolał chodzić bez niej. 
Łatwo dotarł. Co jakiś czas potykał się o kamienie, ale nie przewracał. 

Zdecydowanie miał za dobry humor. 

Nieoczekiwanie ktoś wszedł mu w drogę z bara. Tak mocno, że prawie się zachwiał. 

-Uważaj jak chodzisz idioto. Ślepy jesteś, czy niedorozwinięty? 

Odezwał się wysoki, długowłosy blondyn. 

-Polecam zauważyć iż to ty we mnie wlazłeś, prawdopodobnie specjalnie i tak. Zgadłeś. Jestem niewidomy. 

-Te. Nie pozwalaj sobie. Wiesz kim jest mój ojciec? 

-Słabym komikiem, bo jeden z kiepskich żartów, które zrobił właśnie do mnie mówi. 

Po korytarzu rozniósł się głos ludu słuchającego tego. 

-Uuuuuuu. 

-Usz ty. Chyba trzeba ci pokazać, jak trzeba odzywać się do lepszych. 

Lucjusz, bo o nim mowa… podwinął rękawy i zaczął się przymierzać do ciosu. Jego koledzy z drużyny szachistów nie pozwolili nikomu się zbliżyć i zatrzymać swojego lidera. 
Lily widziała co się dzieje, ale za cholerę nie miała jak się przedostać. 
Musiała zacisnąć poślady i połknąć dumę. 
Pobiegła do swojej sali. 

Prawie Idealny [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz