Remus i Syriusz szli spacerkiem do "pokoju życzeń". Zimny wiatr dawał się we znaki. Lupin miał na sobie brązową kurtkę z ocieplaną podszewką i szalik czerwony, a Black czarną skórzaną kurtkę i pod nią ciemną, zieloną bluze.
Po kilku minutach doszli do ceglanego budynku, z którego było już słychać stłumioną muzykę klubową.
Weszli do środka i zmysły Remiego zderzyły się z intensywnymi odczynnikami. Migające światła go rozpraszały, jakby zamknięto go w bałaganie. Nie mógł zrobić kroku. Zapach spoconych ciał, alkoholu, papierosów i innych środków odurzających sprawiały, że miał ochotę na wymioty.
Aby móc się chociaż trochę skupić musiał mocno zacisnąć oczy i zasłonić uszy, bo od głośnej muzyki i krzyków nie słyszał własnych myśli.Syriusz zauważył, że ślepy nie idzie za nim, więc złapał go za dłoń i wyprowadził z głównej imprezy. Pociągnął go do łazienki.
-Remi wszystko okej?
-Trochę za dużo wszystkiego.
-Musimy przejść przez ten tłum, aby dojść do chłopaków. Nie puszczaj mnie okej?
-Nawet o tym nie myślę.
Na dowód tego, Lupin tylko wzmocnił uścisk.
Black otworzył drzwi od łazienki i powoli zaczął ciągnąć chłopaka przez ludzi.
Było to ciężkie, bo co chwila o kogoś się obijali, a jasnowłosemu bardzo się to nie podobało.
Syriusz wpadł na pomysł, aby zwinniej się przedostać i aby nieznajomi nie ocierali się o Remusa. Zbliżył się do niego, tak że stykali się klatkami piersiowymi.
Chwycił go w pasie i zbliżył usta do jego ucha.-Daj ręce na mój kark.
Remi trochę zdezorientowany poprawił na nosie swoje czarne okulary i zrobił to co kazał chłopak.
Syriusz zaczął prowadzić ich tanecznym krokiem.
Remusowi to się nawet podobało. W całym tym bałaganie skupił się na biciu serca Blacka, które wyczuwał przez tą jakby zerową odległość między nimi.
Nim się zorientował już stali w miejscu, gdzie muzyka grała ciszej, a czarnowłosy już tylko bujał się z nim w miejscu. Jakoś tak nieświadomie Lupin bawił się jego włosami.-Już jesteśmy.
Wybudził go z transu Black.
Lupin puścił go i odsunął się na krok lekko czerwony.
Weszli razem przez drzwi, a tam na dużej sofie leżał rozwalony James pijąc z kieliszka ognistą. Na zniszczonym fotelu siedział Peter z blantem w ustach.-Ooo jesteście już.
Zauważył Potter.
-No. Ścigaj te syry alkoholiku i daj usiąść.
Powiedział Syriusz zrzucając stopy Rogacza odziane w dziurawe skarpety nie do pary.
Po zdenerwowanym jęknięciu James zgioł nogi w kolanach robiąc miejsce tylko dla jednej osoby.-Weź se Remusa na kolana.
Wyburczał obrażonym tonem Potter.
Czarno włosy wywrócił oczami, zpłapał za dłoń ślepego i pociągnął na swoje kolano, samemu opierając się wygodnie o oparcie kanapy. Remi poczuł się nieswojo i trochę zawstydzony, mimo że to było przyjemne.-Co ci podać?
Zapytał Glizdogon wypuszczając ogromną chmure.
-Eeem?
Lupin nie wiedział co odpowiedzieć.
-Widzisz Remusie każdy ma swoje uzależnienie, któremu tutaj można się całkowicie oddać, ale w cywilizowany sposób.
Powiedział Syriusz zapalając fajkę w ustach.
-Nie wiedziałem że palisz.
-Nie paliłem odkąd przyjechałeś. Masz na mnie dobry wpływ haha. Widzisz sam. Ja karmie raka, James walczy z wątrobą i głową, a Peter jest zielarzem i chemikiem.
CZYTASZ
Prawie Idealny [WOLFSTAR]
FanfictionUroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego! Do szkoły.. (tak wiem typowe xD) dołącza uczeń, który większość życia uczył się w domu. Jest on dosyć nietypowy i wszyscy automatycznie ustwiają się za tarczą współczucia. Wszyscy prócz jednej osoby...