21

449 30 22
                                    

Syriusz wyszedł z domu trochę wcześniej. Chciał jeszcze wejść do sklepu, aby zrobić wstępne zakupy do domu. 

-Poproszę jeszcze chleb krojony i cukier… Miałbym małą prośbę. Ja za to teraz zapłacę, ale nie byłoby problemu, aby te zakupy schować gdzieś pod ladę? Ja po nie wrócę, bo aktualnie nie wracam do domu, a nie chce targać tych rzeczy ze sobą pół dnia. 

-Niema sprawy. Będą tutaj do końca dnia. 

Black zapłacił i wyszedł ze sklepu. Udał się już na miejsce zbiórki. Nikogo nie było. 
Długo jednak nie siedział sam, bo po chwili doszła do niego Petunia. 

-Syrii! 

Fioletowo włosa przytuliła chłopaka. 

-Hej, a Lily i James z tobą nie przyszli? 

-Ja wyszłam wcześniej, ale to dobrze bo mamy okazję posiedzieć chwilę sam na sam. 

-Nom. 

-Wieeeesz.. Myślałam o tobie cały mój wyjazd. Opowiadałam znajomym i w ogóle. Zrobimy sobie zdjęcie? Chce im wysłać. 

-No spoko. 

Petunia wyjęła telefon, włączyła selfie. Black stanął obok, uśmiechnął się, ale nieoczekiwanie dziewczyna go pocałowała w usta i cyknęła fote. 

Syriusz szybko się odsunął. 

-Ej! Co jest? 

-No weź tak nie przeżywaj. Zawsze lubiałeś odważne dziewczyny… przyjemnie? 

-Nie. Dobrze powiedziałaś LUBIAŁEM. 

-Nie mów mi tylko, że dużo bardziej odemnie wolisz tą ślepą ofiarę losu. 

-Wole. Kocham go. 

-To ciekawe co powie na to nasz piękne zdjęcie. 

-I tak go nie zobaczy. 

-Ale inni zobaczą… 

-Nie zrobisz tego. 

-Założymy się? Masz grzecznie i ładnie iść dziś na tej wycieczce, jakby nic się nie stało, a wieczorem może zapraszam do mnie. Lilka akurat idzie do Jamesa. 

-Jesteś chora. 

-Sprytna, przebiegła, piękna i do tego skromna. 

Po chwili dotarli do nich Potter i druga Evans. 
Czekali jeszcze na Petera i Lupina. 
Kiedy minęło kilka minut przyszedł tylko glizdogon. 

-No to czekamy jeszcze na Luńka. 

Podsumował Syriusz. 

-To ty nie wiesz? Remus nie idzie. O 14:00 ma wizytę u lekarza. Jego stan się pogorszył. 

Sprostował Peter 

-Co? Dlaczego nic mi nie powiedział? 

Syriusz zaczął szybko odchodzić od towarzystwa. 

-Ej! A ty gdzie?! 

-W dupe wsadź se ten telefon! 

Miał już totalnie wywalone na tamto zdjęcie
Musiał spotkać się ze swoim chłopakiem i to wszystko wyjaśnić. 
Nie miał głowy teraz na to, aby wdawać się w szantaż. 
Nie chciał też bawić się w ukrywanie się przed rodzicami chłopaka. Po prostu zapukał do drzwi. 

Otworzyła je Hope. 

-To ty? Co znowu tu robisz? Nie wyraziłam się jasno? 

-Wyraziła się pani bardzo jasno, ale to nie zmieni tego co czuje do pani syna i tego jak bardzo mi na nim zależy, a teraz przepraszam chcę z nim pogadać, zanim pojedziecie na badania. 

-Badania? 

Kobieta wydawała się pierwsze słyszeć o tych planach. Próbując kalkulować czy nie zapomniała o jakiejś wizycie przepuściła Blacka. 
Ten pobiegł szybko na górę i bez pukania wszedł do pokoju Remusa. 

-Remi? 

Niwdomy siedział na parapecie, opierając głowę o szybę. 

-Po co przyszedłeś? 

-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, że coś jest nie tak? 

-Próbowałem, ale ty wolałeś oddać swoją uwagę siostrze Lily. Właśnie. Czemy nie jesteś na wycieczce? Idź do niej. Przecież z nią jest tak fajnie. 

-Remi… Przepraszam, obiecuje ci, że nie będę z nią już gadał. Tyle co zerwałem z nją kontakt. Między nami nawet przyjaźni nie ma. Zależy mi na tobie. Błagam powiedz co się dzieje… 

Lupin wystawił rękę szukając Syriusza. Nie mógł rozpoznać po której stronie stoi. Black ujął jego dłoń. 
Remus zszedł z parapetu i wtulił się w chłopaka. 

-Straciłem orientację w terenie. Nie umiem rozpoznać skąd wydobywa się dźwięk. Nie umiem wizualizować. Boje się iść na badania. 

-Pojadę z tobą. Okej? 

-Nie powiedziałem jeszcze rodzicom… 

-Duma nie pozwoliła? 

Zaśmiał się Syriusz. Remus też uśmiechnął się pod nosem. 

-Pomóż mi zejść na dół. 

Czarnowłosy pomógł niewidomemu zejść do kuchni. Posadził go na krześle. Rodzice chłopaka nie byli zadowoleni obecnością przyjaciela ich syna. 

-Umówiłem się wczoraj do pobliskiego szpitala, bo pojawiły się u mnie poważne trudności z poruszaniem się. Zawiecie nas tam? 

-Was? 

Zdziwił się Lyall. 

-Tak. Mnie i mojego chłopaka. Chce, żeby przy mnie był. 

-Chłopaka? 

-Chłopaka? 

Zapytali równocześnie państwo Lupin. 

-A wy co? Ogołuchliście? To serial o niepełnosprawnych, czy prawdziwe życie? 
Tak, jesteśmy razem. Mamy niecałą godzinę drogi to bądźcie za godzinę gotowi. 

Chłopaki wrócili na górę. Rodzice patrzyli jak Black pomaga poruszać się ich synowi. Między ixh nogami biegał pies Remiego. 

-Słuchaj musze ci coś powiedzieć… 

-Co takiego?... 

Syriusz musiał chwilę się zastanowić. Został właśnie przedstawiony jako partner… wolał teraz przemilczeć sprawę z Petunią. 

-A w sumie nic takiego. To nie jest sprawa na teraz… 

Po upłynęciu godziny ruszyli całą czwórką do szpitala. Tam w recepji Remus okazał potwierdzenie wizyty i zostali doprowadzeni na odpowiedni odział. 

-Remus Lupin? Może wejść z nim tylko jedna osoba. 

Chłopak oczywiście wybrał Blacka. 

-Jaki mamy problem? 

Zapytał lekarz. 

-Mam problem z wizualizacją. Straciłem orientację w terenie. Nie umiem rozpoznać skąd wydobywa się dźwięk. Wcześniej nie miałem z tym problemów, a nawet funkcjonowałam jak widzący. 

-W karcie mam, że pańska ślepota to uraz głowy. Zrobimy zatem RTG. 







***
Wieeeem trochę przeciągam...

Prawie Idealny [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz