8

609 43 36
                                    

Remus czuł  jak ciepłe powietrze powoli się schładza. To znaczyło, że powoli robi się wieczór. Powinien już wracać, ale nie miał najmniejszej ochoty na konfrontację z zatroskaną matką.
Spacerował po parku ze swoim psim przyjacielem.
Nieoczekiwanie Łapa dostał jakby szaleju i wścieklizny na raz. Zaczął szczekać i ciągnąć go poza ścieżką.
Powoli kończył się park, a zaczynała jego dzika część, czyli las.

-Łapa! Stój, uspokój się!

Remi nie mógł go uspokoić, ani zatrzymać. Nagle ten kundel dostał nad pieskiej siły i gdyby Lupin nie biegł, już dawno zbierałby ściółkę zębami.

Nagle jego bieg zakończył się na mecie, o stłumionym zapachu świetnych perfum nieco cytrusowych. Dużo bardziej przebijał się zapach deszczu, lasu i piór.
Z taką siłą na niego wpadł, że oboje wylądowali na trawie z tym, że miodowo włosy leżał na czarnowłosym i Remi wypuścił smycz i okulary mu gdzieś spadły.
Zaczęli się podnosić i powoli ogarniać co się odwaliło.

-O Luniek. Wiem, że jestem pociągający i laski na mnie lecą, ale że ty też? Czuje się zaszczycony, że nawet ślepym się podobam.

Remi mimowolnie zrobił się czerwony i zaczął się wycofywać.

-Normalnie zakochałem się od pierwszego wejrzenia...Ekhm..Sory, mój pies oszalał.

Sarkazm wylewał się z pierwszego zdania jak rzeka podczas ulewnych deszczy. Remus zaczął niczym velma ze scooby'ego doo szukać okularów po ziemi na kolanach.

-Po co szukasz oksów, skoro i tak..no wiesz.

-Nie muszę pilnować, żeby przypadkiem powiek nie otworzyć.

-Coś z nimi nie tak?

Lupin nie odpowiedział. Syriusz przewrócił oczami i podniósł je z ziemi i wyczyścił.

-Wstawaj z tych kolan, znalazłem je.

Black stanął na przeciw i podał mu rękę, ale ten jej nie przyjął.

-Masz kompleks samodzielności.

-Nie gadaj, serio? Oddasz mi je?

-A co się mówi?

-Proszę.

-Zastanowię się.

-Wcale ich nie masz prawda?

-Mam.

Syriusz puknął go nimi w głowę.

-Oddam ci je, ale musisz coś dla mnie zrobić.

-Co chcesz?

-Pokaż oczęta.

-Nie.

-No weeź. Nikomu nie powiem. Ja chce tylko zobaczyć. Nic nie skomentuje, a ty odzyskasz te bryle.

Remus wypuścił powietrze i powoli podniósł powieki. Nie lubił tego.

-Wooow.

Lupin jak poparzony zamknął oczy i odebrał swoje okulary, a co zobaczył Black?
Zobaczył mocno zielone oczy, lśniące wręcz emeraldowe. Tego widoku nigdy nie wymaże z pamięci. Chwilę stał w osłupieniu. Motyle zaczęły tańczyć mu w brzuchu kankana.

Remus zaczął gwizdać i nawoływać swojego psa.

-Co robisz w lesie o tej porze? 

-Chciałem przejść się po parku, ale Łapa postanowił coś pogonić.

-Chyba wiem co.

Syriusz gwizdnął długo na palcach. Tuż obok twarzy Remusa przeleciała nagle sowa i usiadła na ręce Blacka. Chwilę później przybiegł czarny pies.

Prawie Idealny [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz