JENO
Wszystko zaczęło mi się zamazywać. Nie mogłem biec, stałem tylko w miejscu i nie byłem w stanie zrobić najmniejszego ruchu. Z bezradnością patrzyłem, jak mój chłopak walczy. Próbowałem krzyczeć, jednak z mojego gardła nie wydobył się nawet najmniejszy dźwięk. Widziałem krew na koszulce Renjuna, pojawiało się jej coraz więcej. Nóż był widoczny tuż pod jego sercem. Czułem, że mój świat się zawala wraz z kolejną mijającą sekundą. Wiedziałem, że nic nie wskóram. To już koniec.
- Jeno... - słyszałem jakby z daleka. Spojrzałem na młodszego, który patrzył na mnie swoimi dużymi oczami błagając o ratunek. - Jeno obudź się.
Chwila...co?
Nagle znalazłem się gdzieś indziej. A mianowicie, w moim wygodnym łóżku. Otworzyłem oczy, a nade mną siedział Renjun. Głaskał mnie po głowie i intensywnie patrzył w oczy. Momentalnie z moich oczu wypłynęły łzy gdy zobaczyłem, że nic mu nie jest. Tak szybko jak tylko mogłem, usiadłem i bardzo mocno przytuliłem go do siebie.
- J-Jeno... d-dusisz... - wyjąkał cicho i zaczął delikatnie szarpać.
Gdy go puściłem, od razu podniosłem mu koszulkę i z ulgą stwierdziłem, że tak naprawdę nikt nas nie odwiedził i nie chciał go zabić. Ten sen był tak realistyczny, że kiedy się obudziłem byłem pewien, że nadal w nim uczestniczę. A dlaczego? W mafii wszystko jest możliwe.
- Jeno! - chłopak się zakrył i oddalił. - Co ty robisz? Naprawdę dziwnie się zachowujesz... - przerwał i zmarszczył brwi. - Śniło ci się coś dziwnego, krzyczałeś, że chcesz kogoś zabić... Byłem wtedy w łazience. Przestraszyłem się, że ktoś naprawdę przyszedł. Później normalnie nie mogłem cię dobudzić.
- Renjunnie... tak się cieszę, że jesteś cały...
Opowiedziałem mu mój sen. Gdy skończyłem, odetchnąłem i spojrzałem na reakcję Chińczyka. Położył swoją rękę na mojej. - Nie martw się hyung, to tylko zły sen. Cały czas żyję. - uśmiechnął się. - Nie mam zamiaru cię opuszczać.
RENJUN
Podczas gdy Jeno głaskał moje plecy, cały czas myślałem o tym, co mi opowiedział. Tak wiem, to był tylko koszmar, jednak mam świadomość, że bycie w związku z osobą z mafii może się źle skończyć. Może tak naprawdę w głębi serca Jeno boi się, że mogłoby się tak zdarzyć? Mam nadzieję, że jednak nie. Ostatnie wydarzenia już wyjątkowo dały nam popalić, tak jak mojej biednej psychice. Widać, że Jeno też to nie najlepiej znosi. Kilka razy otarłem się o smierć, nie chcę więcej niczego takiego powtarzać. Czy nie możemy żyć normalnie jak zwyczajni ludzie w najzwyklejszym związku?
Leżąc na klatce piersiowej starszego, czułem bicie jego serca. Słyszałem też, jak głośno oddycha. Stara się uspokoić. Wiem coś na ten temat, gdy ja miewam koszmary, tak samo ciężko mi się uspokoić. Najgorsze jest, kiedy bywają zbyt realistyczne. A koszmary zwykle takie bywają.
- Renjun chodźmy spać, jutro trzeba wstać do szkoły.
- Nie chcę mi się za bardzo...
- Nie przejmuj się tylko śpij. Musisz spać. - pocałował mnie w czoło. - Ja muszę gdzieś iść.
- Gdzie?
- Nie ważne gdzie. Idź spać. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - odparł oschle i wyszedł z pokoju.
Czekaj co? Jakim cudem ten człowiek jest aż tak zmienny? Co mu nagle zepsuło humor? Jeszcze chwilę temu był dla mnie niezwykle miły, a teraz odpowiada mi w ten sposób? No cóż, jeśli to się nie zmieni będę musiał nauczyć się z tym żyć... to nie jest łatwe, powiedziałbym, że wręcz irytujące.
Wtedy coś sobie uświadomiłem.
Dlaczego niby mam uczyć się z tym żyć? Po prostu powiem mu co myślę.Dlaczego mam się męczyć? Znosić jego humorki i wszystkie skrywane tajemnice? I co tym razem, pójdzie gdzieś, zostawi mnie samego i co? Może jeszcze przyprowadzi Donghyucka do „opieki"nade mną? Nie, jeszcze jego tu brakuje... Chyba nie wytrzymałbym z nim kolejnego dnia, prędzej bym dostał, że tak powiem, pierdolca.
Później przyjdzie i będzie zły?
Dobra, już całkiem odechciało mi się spać.
Co za palant.Zanim wstałem z łóżka, chwilę na nim posiedziałem. Popatrzyłem w okno i na niebo pełne gwiazd.
Jestem odważny.Uśmiechnąłem się do siebie i w końcu wyszedłem z pokoju. Zobaczyłem Jeno, który ubiera kurtkę i buty. Gdzie on do cholery idzie?! Właśnie miałem zadać mu to pytanie, gdy spojrzał prosto w moje oczy.
***
Witam po długiej przerwie!