43. Warunki

56 9 0
                                    


JENO

Kiedy wyrzuciłem tego gnoja za drzwi, musiałem ochłonąć. Przypomniałem sobie również o Renjunie, który śpi w pokoju obok. Miałem tylko nadzieję, że nadal śpi i nic nie słyszał ani nie widział. Boi się takich rzeczy i na pewno byłby roztrzęsiony widząc taką scenę. Szybko wziąłem papier z komody i wytarłem ślady krwi należącej do Soomina.

Gdy już to zrobiłem, pierwsze co to poszedłem do mojego chłopaka. Delikatnie zacząłem otwierać drzwi. Chłopak nadal spał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zapaliłem małą lampkę przy drzwiach i jak najdelikatniej mogłem, usiadłem na łóżku. Twarz chińczyka wyrażała spokój, ale nie zgadzało mi się coś. Oddychał zbyt szybko i trzęsły mu się ręce. Na pewno nie śpi.

- Renjun. - powiedziałem do jego ucha, na co od razu otworzył szeroko oczy. - Wiedziałem, że nie śpisz.

Chłopak się trochę wystraszył. Oczywiście, spodziewałem się takiej reakcji. Bo jakby inaczej? Taki grzeczny od zawsze chłopak, z małego miasteczka w którym nie dzieje się absolutnie nic, wiadomo, że nie będzie przyzwyczajony do takich widoków. Też kiedyś nie byłem. Życie jednak tak mnie nauczyło. Nie znam już innego życia. Będę chronił za wszelką cenę Renjuna przed tym, chociaż dzisiaj nie wyszło. I z ostatnimi razami też nie. Chociaż starać się można.

- Czemu to zrobiłeś? - spytał cicho. - Prawie go zabiłeś...

- Ehh... Przepraszam, że musiałeś to zobaczyć. - objąłem go mocno. - Jak mogę Ci to wynagrodzić?

- Po prostu tak nie rób, okej?

- Renjun, nie mogę Ci tego niestety obiecać.

- Czemu? - spojrzał na mnie dużymi czarnymi oczami.

Przyznaję, że to najsłodszy widok na świecie. Chce na mnie tak zadziałać abym się zgodził na jego prośbę. Znam już to spojrzenie od dawna.

- Renjun, ja tak żyję. To jest moje życie, zrozum to skarbie. Tobie się nic nie stanie.

- A-ale tobie tak. - powiedział, spuścił głowę i pociągnął nosem a ja miałem wtedy wrażenie, że płacze.

Najchętniej bym przywalił sobie z całej siły za to, że doprowadziłem do tego.

- Nic mi się nie stanie. Obiecuję Ci to. - przytuliłem go mocniej, odgarnąłem grzywkę z oczu i pocałowałem w czoło. - Nie bój się.

- Chciałbym. - powiedział cicho.

Położył się obok na poduszce z widocznym zamiarem pójścia spać. Patrzyłem na niego chwilę w duchu myśląc, jaki jestem szczęśliwy mając go przy sobie. Chciałbym aby to było cały czas. Codziennie. Byłbym wtedy jeszcze szczęśliwszy.

- To jak...?

- Co? - spytał już lekko zaspany.

- Miałeś podjąć decyzję, a ja nadal czekam na odpowiedź. Jest prawie rano.

Bałem się tego strasznie. Szczególnie po tym, co zaszło przed chwilą. Na pewno Renjun nie będzie chciał patrzeć na takie rzeczy. Domyślam się, że to może wpłynąć na jego decyzje. A ta próba zmuszenia go dzisiaj była strasznie niedojrzała z mojej strony. Popełniam zbyt dużo błędów. Nie chcę, aby odbiło się to wszystko na jego psychice. Choć jestem świadomy, że trochę za późno. Ostatnim czasem ewidentnie za dużo się działo.

- Mogę się zgodzić.

Ulżyło mi. Naprawdę mi ulżyło od tych kilku godzin czekania. Stresowałem się tym strasznie. Teraz, gdy jestem pewny czuję się o wiele lepiej.

- Ooo to wspa-

- Jednak jest jedno ale...

Tego to się nie spodziewałem.

- Słucham, Renjun?

- Spotkamy się z twoimi rodzicami.

Ty sobie ze mnie żartujesz?

***
Dzisiaj krótko~

Obsession • noren •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz