32. Obcy

65 13 3
                                    


Szliśmy z Donghyuckiem jakimiś ciemnymi ścieżkami, a mnie z każdą minutą pizza podchodziła do gardła. Czułem coraz większy strach, jednak nie chciałem go okazywać. Nie mogłem wyjść na tchórza, więc po prostu milczałem, gdy starszy cały czas do mnie gadał. Nawet w większości nie rozumiałem o czym do mnie mówi.

- E-Ej Dongh-

- Cicho! - przerwał mi.

Podeszliśmy do jakiegoś starego domu. Wyglądał jakby naprawdę był po przejściach. Szliśmy tutaj dosyć długo, więc okolica nie była znana. Wiedziałem tylko, że znajdowaliśmy się na przedmieściach i wszędzie na około były takie domki. Ten jednak wyglądał na wyjątkowo przerażający.

- Możliwe, że tam są.

- I my mamy tam wejść...?

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko złapał mnie z całej siły za nadgarstek i pociągnął w stronę budynku. Pobiegłem za nim i zatrzymaliśmy się przy jednym z okien. Były nie do końca zasłonięte rolety. Donghyuck mnie podsadził, bym dojrzał co się tam dzieje, ponieważ okno było za wysokie i inaczej byśmy nic nie widzieli.

Zobaczyłem tylko kilku ludzi, w tym Marka. Nie widziałem nigdzie Jeno. Zastanawiałem się czy to dobrze czy źle. Nie widziałem nigdzie ciała, nikt nie ucierpiał, przynajmniej tak mi się wydawało. Zobaczyłem tylko krew na ręce jednego z nich. Może to było tylko zadrapanie, ale jednak i tak dosyć duże. Inny miał ją na twarzy wraz z ogromną blizną, co mnie trochę przeraziło.

To wszystko wydawało mi się absurdalne. Nic się tam nie dzieje. Wygląda jak zwykłe męskie spotkanie, nic więcej. Myślałem, że mafia inaczej działa. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- I co tam widzisz?

Wyjaśniłem chłopakowi wszystko i że póki co się nic nie dzieje. Postawił mnie z powrotem na ziemi.

- Jeny jak na takiego drobnego to ciężki jesteś auć. - złapał się za kark i jęknął.

- Spadaj. - syknąłem.

- Teraz idziemy z drugiej strony.

Poszliśmy na tyły domu. Akturat nic nie było, tylko las i rolety były trochę bardziej odsłonięte. Zanim się obejrzałem, znów znalazłem się na ramionach starszego chłopaka. Widziałem inny pokój. Szukałem wzrokiem Jeno, jednak nadal go nigdzie nie widziałem. Ten plan wydawał mi się do dupy. Po co mieliśmy tu przyjść, żeby ich podglądać jak jeszcze nie widzę tu nigdzie mojego chłopaka? To wszystko jest bez sensu.

Już miałem to powiedzieć, ale w tej samej chwili weszło dwóch innych z jednym gościem. Miał związane ręce taśmą, tak samo jak usta. Modliłem się, aby mnie nie zauważyli.

- Coś się dzieje? - spytał, gdy zacząłem nerwowo się wiercić.

- Wnieśli kogoś. - powiedziałem cicho.

Posadzili go na krześle na środku pokoju i zaczęli dyskutować o czymś. Chciałem ich podsłuchać, ale niestety okno było całkiem zamknięte i nic nie słyszałem. Mówili coś teraz do chłopaka, który nawet nie chciał na nich spojrzeć. Bałem się, że za chwilę może stać się coś strasznego. Trwało to, dopóki następna osoba weszła. Był to Jeno. Teraz zacząłem obserwować bardziej.

Wyglądał groźnie. Zupełnie inaczej, niż wczorajszej nocy i dzisiejszego poranka. Miał na sobie skórzaną kurtkę, w której nie wyszedł z domu. Spróbowałem dopatrzeć się jakiś nowych ran, ale ich nie dojrzałem. Ulżyło mi z tego powodu. Dobrze, że jest cały.

- No Renjun co tam widzisz informuj mnie! - powiedział odrobine za głośno Donghyuck.

- Jeno.

Patrzyłem dalej. Mój chłopak podszedł do chłopaka przed nim siedzącego na krześle i coś powiedział. Zobaczyłem, że zaczął coś wyjmować z przedniej kieszeni. Stał do mnie tyłem, więc nic nie widziałem. Ale gdy usłyszałem głośny strzał, coś czarnego w jego dłoni i opadające ciało z krzesła, już nie musiałem się domyślać czego szukał.

()()()

I co będzie dalej🤔

Obsession • noren •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz