RenjunKiedy Jeno mnie pocałował, objąłem jego szyję i się do niego przytuliłem. Usiadł po chwili razem ze mną, a ja trafiłem na jego kolana. Trzymał cały czas swoje ciepłe dłonie na moich policzkach. Cicho jęknąłem, gdy przeniósł je trochę niżej. Zaczął schodzić coraz niżej. Podniósł mnie i ścisnął lekko za pośladki, na co syknąłem mu prosto w usta, ocierając się o jego kolczyk. Odsunął twarz od mojej i się cicho zaśmiał.
- Ej no! - zawstydziłem się.
- Jesteś uroczy.
- Wcale nie.
- Przecież wiesz, że tak.
- Nie. To ty jesteś uroczy.
- Ja? - wskazał na siebie palcem wskazującym. - Ja jestem męski.
- Jeno!
- Oj no przepraszam, skarbie. Ale i tak jesteś uroczy.
- A ty okropny. - ścisnąłem jego policzek.
- Oboje wiemy, że tak nie myślisz. - uśmiechnął się, ukazując rząd swoich białych zębów.
- Nie wiesz tego.
- Nie wiem? Ja wiem wszystko, kochanie.
- No to chyba nie wszystko.
- Tak? Czego mógłbym jeszcze nie wiedzieć?
- Że Cię kocham na przykład...? - powiedziałem, kładąc dłonie po chwili na swojej twarzy.
- Też Cię kocham Renjunnie. - przytulił mnie mocno i się położył, wraz ze mną. - Najmocniej na świecie. - pocałował mój policzek, gdy leżałem w jego objęciach i miękkiej poduszce.
Zachichotałem cicho i pstryknąłem go w nos. W zemście zaczął mnie łaskotać. To był bardzo zły pomysł, ponieważ po chwili mój śmiech dałoby się usłyszeć w całym budynku. Chciałem się bronić, ale był silniejszy. Dobrze, że po chwili przestał, ponieważ pot zaczął spływać już po mojej twarzy. Byłem wyczerpany, ale za to szczęśliwy. Nie często tak się razem dobrze bawimy.
Wstałem i otworzyłem okno. Zaciągnąłem się świeżym, wieczorowym październikowym powietrzem, nie myśląc już o wydarzeniach sprzed kilku godzin.
Cieszę się, że Jeno jest przy mnie cały czas. Przy nim czuję się naprawdę ważny i kochany. Zwykle tylko przy nim się tak czuję, ponieważ niestety nigdy nie otrzymałem wystarczająco dużo miłości od rodziców. Zawsze tylko on był moim wsparciem. Odkąd pamiętam z każdym problemem przychodziłem tylko do niego. Zawsze mi pomógł, wysłuchał. Później siedzieliśmy razem i jedliśmy lody na pocieszenie, słuchając przy tym muzyki lub oglądając filmy.
Teraz zbyt dużo się nie zmieniło. Nie licząc tej wielkiej zmiany w Jeno. Nadal czasem o tym myślałem. Zmienił się bardzo, ale niestety nic z tym nie zrobię. Będzie robił to nadal, a ja będę tylko niepotrzebnie się mieszał, podsłuchiwał aż w końcu sam będę sobie kopał dołek i to ja oberwę. A Jeno będzie na mnie wściekły, czego bym nie chciał.
Nie zmienia to faktu też, że się o niego strasznie martwię. To, co robi jest bardzo niebezpieczne i nie można wykluczyć tego, że mógłby zostać złapany. Wtedy miałby duże kłopoty. Mógłby nawet trafić do więzienia, czego bym nie zniósł. Chcę dla niego jak najlepiej nie zależnie od tego, jakie ma zajęcie.
- O czym tak myślisz, skarbie? - przytulił mnie od tyłu i pocałował za uchem, gdy ja od jakichś dwóch minut stałem przy parapecie patrząc się na widok nocnego miasta.
- A o niczym takim. - położyłem głowę na jego klatce piersiowej, cicho mrucząc.
- A ja właśnie o czymś myślałem.
- O czym?
- Kiedy ty ostatni raz coś zjadłeś?
Moja twarz przybrała zaskoczonego wyrazu twarzy.
- Renjun mówiłem Ci, abyś nie pomijał posiłków. Musisz coś jeść, znów schudniesz jeszcze bardziej.
- Oj no hyung, nie jestem głodny.
- I tak pójdziemy coś zjeść. - puścił mnie, na co zareagowałem odgłosem niezadowolenia.
Szedłem za nim do kuchni. W końcu poczułem głód, gdy zobaczyłem ulotkę z najbliższej pizzeri, a na niej zdjęcia każdego dania. Wziąłem ją do ręki i zacząłem przeglądać, podczas gdy starszy szukał telefonu.
- Jeno!
- Tak?
- Co bierzemy?
- Wybierz coś. - krzyknął z pokoju.
- No ale ja nie wiem co! Wziąłbym wszystko.
- Przed chwilą nie byłeś głodny. - zaśmiał się, wchodząc z powrotem do kuchni.
- Nie wiem co wybrać! - spojrzałem na niego.
- Dobrze daj, ja coś wybiorę skarbie. Następnym razem Ci nie daruję.
- Jeszcze zobaczymy! - zaśmiałem się.
Wybieranie jedzenia sprawiało nam trudność odkąd pamiętam. Nawet, gdy mieliśmy coś ugotować razem, zastanawialiśmy się jakiś czas co mamy zjeść i jakie składniki mamy kupić. To nie tak, że kłóciliśmy się o to, bo chcieliśmy coś innego. Właśnie kłóciliśmy się o to, kto ma coś wybrać. Oboje nigdy nie byliśmy pewni niczego.
Jeno zaczął zamawiać pizzę, gdy ja przez ten czas poszedłem do pokoju. Zacząłem rozmyślać o tym, jak wygląda teraz moje życie. Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle czasu w przeciągu kilku dni leżałem w łóżku. O zaległościach w szkole wolałem jeszcze nie myśleć. Musiałbym jutro już iść, jednak wiem, jak to się skończy. Jeno będzie na mnie zły, że się go nie słucham i i tak i tak będę musiał zostać w domu.
Mam tylko nadzieję, że uda się złapać tego mężczyznę. Nie chciałbym mieć traumy z nim i z tym, co mi robił. Tak samo ten cały Zack. Do tej pory mam z tyłu głowy to, co się stało.
- Renjunnie. - usłyszałem głos Jeno. - Co robisz?
- Ładnie to tak wchodzić komuś do łazienki?
- Drzwi były otwarte! - zaśmiał się.
- No i co z tego!
- Pizza będzie za około dwie godziny. Mamy czas dla siebie.
_-_-_
Możliwe, że w najbliższym czasie wyjdzie coś nowego~