17. Trudna „rozmowa"

109 12 16
                                    


- No cóż, najwyraźniej nie chciałem. - odpyskowałem i chciałem zamknąć mu drzwi przed nosem.

Jednak był silniejszy i je przytrzymał.

- Możesz przestać się tak zachowywać? - warknął.

A ty?- pomyślałem, jednak tego nie wypowiedziałem. Chłopak zamknął za sobą drzwi i zaczął się do mnie przybliżać. Coraz bardziej przybliżać, a za mną jak na mój pech była ściana. Oczywiście, jak zwykle nawet we własnym domu nie może mi się coś dobrego przytrafić?

- Cz-czego chcesz? - jęknąłem, gdy jego oddech był wyczuwalny bardzo wyraźnie przy mojej skórze.

- Chciałem po prostu porozmawiać... - wyszeptał do mojego ucha, a mnie przeszedł dreszcz. - Ale nie przyszedłeś.

Miałem coś odpowiedzieć, ale poczułem jego ciepłe mokre wargi na swoich. Na początku chciałem go odepchnąć, jednak był nieugięty. Nie odwzajemniłem z początku pocałunku, ale po chwili nie miałem wyjścia. Nie mogłem go odepchnąć, ale też nie chciałem żeby to się źle dla mnie skończyło. Jego humor zmieniał się z sekundy na sekundę, a ja ostatnie czego chciałem to zostać pobity we własnym domu, gdzie podobno mam czuć się bezpiecznie.

Cichy jęk wydostał się z moich ust, gdy starszy włożył swoje kolano między moje nogi. Zaczął nim poruszać, a ja poczułem jak zacząłem twardnieć pod wpływem jego ruchów. On wydawał się też to wyczuć, gdyż odsunął się od mojej twarzy i na mnie spojrzał z chytrym uśmieszkiem. Miałem otwarte usta, a na moje czoło wstąpił pot.

- Kocham to, jak na mnie reagujesz. - przejechał ręką po linii mojej żuchwy.

Znów poruszył kolanem i obserwował moją reakcję. To było silniejsze ode mnie. Znów jęknąłem i odrzuciłem głowę w tył, a on się cicho zaśmiał. Pocałował moje wargi, zaraz potem przeniósł się na szyję, gdzie zaczął składać delikatne pocałunki. Położyłem ręce na jego szerokie barki, aby go odepchnąć.

To zaszłoby za daleko.

- O co Ci znowu chodzi? - warknął zły.

Prychnąłem.

- Po co tu przyszedłeś? Czy właśnie po to? Bo ja już nie rozumiem. - mówiłem z wyrzutem.

Czy on przyszedł tutaj tylko po to aby się ze mną przespać? Co do cholery?

- Kurwa Renjun nie utrudniaj tego.

- Ale co ja utrudniam?! - krzyknąłem. - To ty przychodzisz do mojego domu i robisz to co przed chwilą! Myślisz że dzięki temu bym Ci wybaczył?

Wkurzył się przez moje słowa i walnął pięścią w ścianę z całej siły. Krzyknąłem, ale nie pozwoliłem sobie na zastraszanie. Jeśli jest odpowiedni moment, a akurat taki nadszedł, to trzeba z siebie wszystko wyrzucić. Bez wątpienia.

- A o co chodzi z tym całym Markiem? Chciałeś się ze mną spotkać a jego posyłasz żeby co, straszył mnie żebym się tylko z tobą spotkał i ostrzegał przed konsekwencjami!? Co to za kabaret? Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! Że będę na każde twoje zawołanie?! - cały czas krzyczałem. - Wiesz co, mam Cię dość. Jesteś cały czas taki podejrzliwy i zmienny, ja już tego dłużej nie zniosę i wynoś się z mojego domu!

Zacisnąłem powieki aby powstrzymać łzy i wskazałem palcem na drzwi, aby wyszedł. Jednak nie usłyszałem skrzypienia ani odchodzących kroków. Zamiast tego poczułem jak moje plecy uderzają o ścianę za mną. Syknąłem z bólu i poczułem ucisk na przedramieniu. Bardzo mocny.

- Słuchaj kochanie, my się chyba nie zrozumieliśmy. - mówił wściekły tuż przy mojej twarzy. - Nigdzie nie idę. Przyszedłem po coś tutaj i nie wyjdę, póki tego nie dostanę, zrozumiałeś?!

- P-puszczaj... - jęknąłem z bólu.

Zamiast tego jeszcze bardziej ścisnął.
Moja ręka zaczęła już powoli drętwieć. Bolało strasznie. W tej chwili bardzo się bałem i pożałowałem tego, co do niego powiedziałem. Może Mark miał rację? Nie znam nowego Jeno. Trzeba było tam do niego iść i to wszystko inaczej by się potoczyło? I może to, co mówił Jaemin było w stu procentach prawdą?

On jest nieprzewidywalny.

<><><>

I jak?

Obsession • noren •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz