Siedziałem już od dobrych kilku minut w domu Jaemina. Chłopak uparł się, abym do niego przyszedł. Nie ważne, że była czwarta nad ranem a on jeszcze do końca nie wyzdrowiał. Pomógł mi z drogą, w jaki sposób mam się kierować w stronę naszego osiedla i wyszedł po mnie kawałek. Byłem mu ogromnie wdzięczny za to i czułem się fatalnie, że ostatnim czasem tak go zignorowałem zajmując się własnymi sprawami.- Nie przepraszaj Renjun. To ja powinienem Cię przeprosić za to, że nie mogłem Ci pomóc.
- No chyba oszalałeś. Byłeś chory. Znaczy jeszcze jesteś. - powiedziałem, gdy kichnął obok mnie.
- Mną się nie przejmuj kochany. - przytulił mnie. - Jak się czujesz?
- Nie jest źle.
To było kłamstwo. Czułem się fatalnie. Nadal miałem przed oczami sceny z przed ostatnich dwóch godzin. Najpierw ten strzał, ciemność, pokój Jeno, później krzyk, uderzenie, Ci mężczyźni. To było dla mnie zbyt dużo jak na jedną noc. Dobra, to było za dużo jak na moje całe życie.
- Mów co chcesz, mnie nie oszukasz. Widzę jak jest.
Wyższy zaczął mnie pocieszać, ale ja nadal nie mogłem się pozbierać. Rozłożył dla nas łóżko i zaproponował, abyśmy zasnęli razem. Zgodziłem się bez wahania. Nie mogłem sam siebie oszukiwać; potrzebowałem w tej chwili towarzystwa przyjaciela, który będzie mnie wspierał. Na rodzinę nie miałem co liczyć, więc nawet nie miałem ochoty wracać do domu. Wiedziałem też, że niedługo będę musiał wracać żeby nie robić problemu Jaeminowi oraz jego rodzinie.
Tak samo jak trzeba będzie wreszcie pójść do szkoły po tak długich nieobecnościach. Co jak co, może to tylko kilka dni, jednak to moja nowa szkoła, więc wrażenie u nauczycieli pewnie narobiłem sobie fatalne. Jeszcze bez poinformowania o tym ich. Mam przerąbane.
Gdy zaczęliśmy zasypiać, przebudził nas dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem zmrożonymi oczami od za jasnego światła na ekran i zobaczyłem imię mojego chłopaka. Zastanawiałem się czy odebrać. Jaemin zobaczył moje wahanie i niechętnie ruchem głowy zachęcił mnie, abym odebrał.
- Gdzie jesteś? - usłyszałem w słuchawce. - Renjun, musimy porozmawiać.
- Ale my nie mamy już o czym rozmawiać. I nie twoja sprawa gdzie jestem.
- Renjun proszę Cię, spotkajmy się. Chcę Ci wszystko wyjaśnić, nie chcę żeby przez moje głupie zachowanie wszystko się skończyło.
- Jeno...
- Proszę...
Właśnie w tej chwili miałem mętlik w głowie. Kocham tego chłopaka i chcę z nim być, ale jego zachowanie mnie odpycha i nie wyobrażam sobie być w związku pełnym kłótni, przemocy i kontroli. Z drugiej strony strasznie za nim tęskniłem i chciałbym być cały czas przy nim. Uczucia jakimi go darzę są naprawdę mieszane. Czuję nienawiść, jednocześnie go kocham, chcę z nim być, ale się go boję.
- Jesteś u Jaemina, prawda? - usłyszałem po drugiej stronie, gdy zbyt długo nie odpowiadałem.
- Chwila... s-skąd ty...
- Zejdziesz na dół, do mnie? Czy ja mam po Ciebie przyjść?
Spojrzałem zaskoczony na nieświadomego przyjaciela, odrzuciłem szybko połączenie i rzuciłem telefonem o ziemię.
- Co się stało?
- Wiesz może jak sprawdzić w telefonie czy ktoś mnie śledzi?
Czy to możliwe, że wtedy gdy wziął rano mój telefon i pisał z moją mamą...?
I czy zaraz tu przyjdzie?
<>~><
W ostatnie dni nie miałam nastroju do pisania rozdziałów, ale teraz obiecuję, że będą częściej ~