29. Przyszłość

75 14 1
                                    


RENJUN

Staliśmy przytuleni z Jeno jeszcze długi czas. Nie mogłem przyswoić do siebie tego co słyszałem. Tak samo jak nie potrafiłem uwierzyć w to, że po zaledwie kilkunastu godzinach od ostatnich zdarzeń znów się wszystko powtarza. Tym razem ta rozmowa brzmiała jeszcze straszniej. Słyszałem dokładnie wszystko na własne uszy i czułem się jak w jakimś pieprzonym serialu kryminalnym. Ewentualnie jakby ktoś mi robił jakiś okropny żart lub specjalnie chciał nastraszyć. To wszystko jest jakieś popieprzone.

Poczułem jak ze strachu robi mi się nie dobrze. Standard - pomyślałem. Próbowałem się uspokoić z pomocą starszego chłopaka i własną, ale marnie mi to szło. Moje serce zaczęło strasznie szybko walić, a pot spływał z mojego czoła. Zaczyna się.

- W-wiesz co Jeno? - odsunąłem się. - Muszę do łazienki.

Wyrwałem się z jego uścisku, pobiegłem do łazienki i się zamknąłem. Spojrzałem na siebie w lustrze i co zobaczyłem? Cóż, na pewno nie siebie. Coś o wiele gorszego. Nie mogłem dłużej tak stać i ukucnąłem na ziemi. Zacząłem płakać. Dosyć mocno płakać i poczułem, jak to wszystko dusi mnie w klatce piersiowej. Strach. Miałem tego wszystkiego dosyć. Wczoraj wystarczająco bałem się o swoje życie; byłem świadomy tego, że teraz może zacząć się jeszcze gorsze. Nie chciałem tego, jednak wiedziałem, że to nie uniknione. Modliłem się o to, żeby to się okazało jakimś ich pieprzonym żartem. Ile bym oddał, aby tak było.

- Renjun? - usłyszałem ciche pukanie do drzwi. - Co się dzieje? Otwórz mi drzwi.

Spanikowałem lekko.

- I-idź stąd. - wyjąkałem.

Słyszałem ciche westchnienie starszego.

- Renjun... wyjdź, proszę. I nie płacz, nie lubię tego. Nie bój się. Obiecuję, że nic Ci się nie stanie. Będę Cię chronić. Tylko wyjdź do mnie, proszę...

Mówił cichym i spokojnym głosem. Zastanawiałem się przez chwile nad tym i wnioskując po tym, że Jeno nie wykonał przez ten czas żadnego ruchu, robił właśnie to samo. Czekał na mnie. Postanowiłem wyjść.

Spojrzałem w jego oczy i zobaczyłem w nich ból. Przytuliłem się do niego i zacząłem znów bardziej płakać. Chciałem z początku aby tego nie widział, jednak nie dało się opanować.

- Zostaniesz tu ze mną. - powiedział, gdy mnie przytulał. - Dopóki Ci gnoje jeszcze żyją.

Zabrzmiało to... dziwnie? Na pewno dziwnie czułem się z tym, że mój chłopak znów kogoś chce zabić. Wiedziałem też, że to jest nieuniknione i że to jedyne wyjście abyśmy byli już bezpieczni. Możliwe, że mogłem mu... zaufać? Wtedy dotarło coś jeszcze do mnie. Jeśli oni będą potrzebowali pomocy Jeno, to będę musiał tutaj zostać zupełnie sam.

Z rozmyślań wyrwał mnie mój chłopak, który podniósł mnie i zaniósł do łóżka. Wtuliłem się w jego klatkę i zamknąłem oczy. Dawno nie czułem się równie źle jak w tej chwili. Trudno było opisać to uczucie, jednak nie było ono przyjemne. Ani trochę.

Gdy mnie położył, momentalnie sięgnąłem po leżący obok na szafce telefon. Coś mi jednak nie pasowało.

- Gdzie mój telefon?

Zauważyłem jak bierze go do ręki ze swojej szafki i mi podaje.

- Twoja mama pisała gdzie jesteś, ale odpisałem, że wszystko dobrze i że jesteś u mnie. Napisała jeszcze, że przyjechała tylko na chwilę i z twoim ojcem wyjeżdżają na następne spotkanie.

Co do cholery?

- Grzebałeś w moim telefonie?! - warknąłem.

{}{}{}

W następnych rozdziałach będzie się więcej działo 😅

Obsession • noren •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz