9.07.2015, 10:30, ChinyJeno siedział na ławce. Tej samej, na której niecały miesiąc temu wyznał Renjunowi, że go kocha.
Od tamtej pory spędzali więcej czasu ze sobą. Jeno nie mógł żyć bez Renjuna, a Renjun bez Jeno. Spotykali się codziennie. Nie wyobrażali sobie, że mogłoby być inaczej. Uwielbiali swoje towarzystwo.
Kilka łez spływało po twarzy bruneta. Próbował się uspokoić, jednak w tej chwili nie było to możliwe. Nigdy wcześniej nie czuł się gorzej niż dzisiaj.
- Hej Je... - młodszy przystanął przy ławce i przerwał, kiedy zobaczył swojego chłopaka we łzach. - Co się stało? - zaniepokoił się i usiadł obok, łapiąc go za rękę.
- W-wyjeżdżam... - ledwo udało mu się to powiedzieć.
Spojrzał w oczy swojego zaskoczonego chłopaka.
- C-co proszę?
- Wracamy do Korei, już na stałe. - powiedział i się rozpłakał.
Młodszy nie mógł uwierzyć w słowa swojego chłopaka. Teraz, gdy wszystko dobrze się układało?
Renjun przytulił się do Jeno i również zaczął płakać. Nie wierzył w to, co się dzieje.
Czuł z każdą sekundą narastający smutek.
- Ż-żartujesz prawda? - spytał młodszy przez łzy, spoglądając w jego twarz.
Gdyby żartował, to czy by płakał?
- Przepraszam, Renjun. - powiedział tylko.
Spędzili jeszcze tak dużo czasu. Podobnie jak miesiąc temu. Teraz jednak nie byli szczęśliwi jak wtedy.
10.07.2015, 13:30, Chiny
Jeno wraz z rodzicami byli już prawie spakowani. Zaczęli się spieszyć, ponieważ samolot był już na 15, a musieli jeszcze dojechać na miejsce.
Po chwili starszy z chłopców w swoim domu usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je, a w nich stał jego chłopak.
Jego twarz była czerwona od łez.
Szybko wtulił się w starszego i zaczął płakać. Jeno zrobił to samo i objął swojego chłopaka. Nie chciał wyjeżdżać, nie chciał go opuszczać.
Miało być idealnie, mieli już być razem do końca życia, spędzać każdy dzień ze sobą.
Po chwili rodzice Jeno już go zawołali. Chłopak z trudem odkleił się od młodszego i spojrzał w jego oczy.
Ten widok złamał mu serce.
Czuł, że świat zawalił mu się pod nogami. Świadomość, że nie zobaczy już twarzy swojego chłopaka za każdym razem rozciągniętej w uśmiechu gdy go widzi, że go nie przytuli na dzień dobry i na dobranoc, dobijała go coraz bardziej.
Chciał znów do niego podbiec, zostać przy nim i już nigdy nie wypuszczać.
Wiedział jednak, że to nie możliwe.
Gdy starszy wsiadł do auta, Chińczyk poczuł się jeszcze gorzej. Zaczął biec za samochodem, którym już na zawsze odjeżdżał jego chłopak.
Teraz już nic nie będzie takie samo.