53. Goście

43 6 1
                                    


RENJUN

Tak jak przewidywaliśmy, pizza przyjechała dwie godziny później. Przez ten czas zdążyliśmy się wykąpać i się poprzytulać. Wydawałoby się, że jest wszystko idealnie. Tak, jak pragnąłem. Jeno zmienił się nie do poznania, chyba że to tylko chwilowe i później znów wszystko wróci do przeszłości. Postarałem się wygonić jednak te myśli z głowy i skupić się na jedzeniu. Po dwóch kawałkach już miałem dość, ale Jeno wepchnął we mnie jeszcze jeden i tym właśnie sposobem zjedliśmy całą. Położyłem się na dywanie nie mogąc się ruszyć. Nade mną nagle uchylił się starszy, śmiejąc się.

- Przez Ciebie nie mogę wstać.

- Naprawdę? Zjadłeś tylko trzy kawałki.

- To i tak dosyć dużo, ona jest wielka!

- Specjalnie żebyś się najadł.

Pomógł mi się podnieść i po chwili siedziałem na jego kolanach, wtulony w klatkę piersiową i zamknąłem oczy. Chłopak wziął z kanapy koc i owinął nas nim szczelnie. Mruknąłem cicho i przykryłem się nim prawie do połowy twarzy. Jeno oparł się o kanapę.

- Wygodnie Ci tak? - spytałem.

- Wygodnie. Śpij Renjunnie, nie przejmuj się.

- Mhmm...

~~~

- Zamknij się i stąd wypierdalaj!

Usłyszałem za drzwiami. Usiadłem w tym momencie spanikowany i próbowałem uciszyć swój oddech. No nie, znów to samo. Ostatnio zdążyłem już się nabawić naprawdę wielu stresów, a teraz o co chodzi? Tradycyjnie jak zawsze, wstałem, podszedłem do drzwi i nie robiłem nic innego tylko podsłuchiwałem. No i próbowałem wyrównać swój ciężki oddech tak jak trzęsące się ciało.

Po chwili usłyszałem kroki, ale nie zdążyłem uciec. Drzwi uderzyły we mnie z naprawdę ogromną siłą, tuż w głowę. Upadłem na ziemie i jęknąłem głośno z bólu.

- A kogo my tu mamy? - usłyszałem zupełnie obcy głos.

- Nawet nie waż się do niego zbliżyć bo pożałujesz! - wykrzyknął Jeno. - Co ty mu zrobiłeś?!

- Chyba twój chłopak lubi podsłuchiwać, co?

- A to już nie twoja sprawa. Dałem ci to co chciałeś teraz wypad!

- Nie dałeś mi wszystkiego.

- Tak, a co jeszcze niby miałem?

- Jego.

Kątem oka widziałem, jak wskazuje na mnie. Nie, tylko nie to. - pomyślałem. Dlaczego zawsze mnie to musi spotykać? Modliłem się tylko o to, żeby Jeno coś z tym zrobił i oczywiście żeby nic mu się nie stało. Jestem świadomy, że takie zagrywki są strasznie niebezpieczne. Dlaczego nie może być już dobrze? Miałem ochotę się rozpłakać.

- Chyba po moim trupie.

- Oh Jeno, jesteś naprawdę naiwny. Chcesz, żebyśmy zostawili Cię w spokoju to daj nam swojego chłopaka.

- Zaraz to Ciebie może już nie być w ogóle na tym świecie jeśli tylko go tkniesz.

- Ale się boję. - powiedział sarkastycznie.

Nie zauważyłem, kiedy weszło więcej osób. Dwóch z nich złapali Jeno i go przytrzymali. Zacząłem krzyczeć i się wyrywać, żeby go zostawili. To samo on. Szarpał się, ale na nic. Potrzebował jeszcze więcej siły. Oni byli silniejsi. Przede mną tylko siedział ten obrzydliwy typ i ślinił na mój widok.

Złapał mnie za twarz i zaczął oglądać ze wszystkich stron. Siłą powstrzymywałem łzy.

- Zostaw go bo obiecuję, jak tylko będę wolny to Cię zabiję!

- No cóż, ale nie jesteś, mój kochany. Teraz Renjun jest tylko mój. A ty sobie nie poradzisz z nimi. - wskazał na facetów, którzy trzymali Jeno. - Jesteś za słaby.

- Ja za słaby?!

- Zabawny jesteś. - spojrzał teraz na mnie. - Masz ochotę się pobawić, skarbie?

Czułem, jak Jeno zaczyna wyrywać się coraz mocniej.

JENO

Świadomość, że jestem uwięziony i że nie mogę uratować Renjuna, szczerze mnie wykańczała. Nie mogłem patrzeć na to, jak go dotyka i na niego patrzy. Nie mogłem znieść tego, że jestem tak blisko niego i nie mogę mu pomóc. Co ze mnie za chłopak? Już było dobrze, naprawdę mogło być tak cały czas. Teraz tylko bałem się o życie Renjuna.

Widziałem, jak Yongnam dotyka chłopaka po twarzy, potem go obejmuje. Tego już za wiele. Nie mogłem na to patrzeć i wreszcie się wyrwałem z całej swojej siły, wpadłem na tego gnoja i zacząłem go bić z całej siły za to, że śmiał w ogóle zbliżyć się do blondyna.

- Zamiast odstawiać tą całą szopkę to możesz spojrzeć tam.

Wskazał na Renjuna. Wyglądał tak niewinnie i krucho. Łzy leciały mu po twarzy. Chciałem schować go w swoich ramionach i już nigdy w życiu nie wypuszczać, aby zawsze był bezpieczny. Zjechałem wzrokiem jeszcze niżej i to, co zobaczyłem sprawiło, że zrobiło mi się słabo.

- Renjun! - krzyknąłem przez mgłę i zacząłem biec w stronę młodszego. Miałem wrażenie, że świat zwolnił i wszystko się dzieje w zwolnionym tempie. Bałem się, że nie zdążę.

Nie, to nie może się tak skończyć.

___

Przepraszam za tak długą przerwę, ale nie miałam pomysłów. Teraz dochodzimy już do końca, mam nadzieję, że wam się podobało!

Obsession • noren •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz