50. Nieznajomi

48 9 2
                                    


- Co byś zrobił?

- Renjun, przestań i idź już na lekcje.

- A co z tobą?

- Ja jeszcze muszę coś załatwić.

- Co?

- Renjun. - złapał mnie za nadgarstek. - Idź na lekcje.

Miałem się odwrócić i w tym samym momencie zobaczyłem z daleka jakiegoś mężczyznę. Nie wiedziałem, skąd go znam. Jednak gdy mu się przyjrzałem wydawał się być zaskakująco znajomy. Patrzył prosto na mnie, zaśmiał się i wyciągnął papierosa, nie spuszczając ze mnie wzroku. Poczułem paraliżujący strach, łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałem co się dzieje.

Zanim Jeno się zorientował, że jeszcze nie poszedłem, nieznajomy wsiadł do samochodu i nie było go już widać.

- Ej, wszystko okej? - złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie.

- Co się stało? - spojrzał w moje czerwone oczy.

Nie mogłem opanować lęku i się rozpłakałem. Przytuliłem się w ramiona starszego, a on mnie objął. Nie umiałem stwierdzić, co się stało. Pierwszy raz dopadł mnie taki atak paniki, a nawet nie wiem dlaczego. Czy to przez tego nieznajomego? Może był jednym z tych mężczyzn, z którymi przez ostatni miesiąc mogłem mieć do czynienia? I mentalnie to poczułem?

I właśnie teraz przypomniałem sobie moment, gdy Jeno mnie uderzył i uciekłem od niego z domu. Jeden z tych mężczyzn zaczął mnie dotykać, czułem, że się dusze i nic nie mogłem zrobić. To był właśnie on. Przypomniałem sobie jeszcze to zdarzenie z przed kilku dni w domu Jeno, które i tak mentalnie we mnie żyje i wzbudza strach.

- Renjun, cho-

- Jeno, j-ja się boje... - wyszeptałem.

- Ej, czego się boisz?

Trochę spanikował. Odepchnął mnie lekko od siebie, położył ręce na ramiona i kazał na siebie spojrzeć. Moje ręce się trzęsły, serce biło strasznie szybko i zrobiło mi się zimno. Chciałem znaleźć się jak najszybciej z domu, z daleka od świata i od jakiegokolwiek człowieka. Jednocześnie potrzebowałem czułości, chciałem się komuś wygadać.

- N-nie wiem, chcę do domu.

- Renjunnie, dlaczego tak zareagowałeś? Co Cię tak przeraziło?

Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Płacz opanował całe moje ciało.

- Zadzwonię po Marka, zawiezie nas do domu.

Usiadł ze mną na ławce. Cały czas trzymałem go za rękę, która była cała spocona. Zakręciło mi się w głowie ze stresu i prawie zemdlałem. Przestraszyłem się jeszcze bardziej, co się ze mną dzieje? Poczułem się nie potrzebny, jak nic nie warty przedmiot, którym każdy może pomiatać i robić co chce. Momentalnie poczułem zagrożenie z każdej strony, pragnąłem znaleźć się w domu.

- Ej Renjunnie, uspokój się. - objął mnie. - Już dobrze, słyszysz? Jestem tutaj z tobą. Przy mnie nie masz się czego bać.

- Dz-dziękuję... - wyjąkałem.

W głębi duszy jestem mu ogromnie wdzięczny, że tu ze mną jest. Strach, jaki mnie ogarnął, jest inny niż zwykle, kiedy na przykład bałem się ciemności, lub chodzić sam po dworze o porze wieczorowej.

Położyłem głowę na ramieniu starszego, gdy rozmawiał z Markiem przez telefon. Wtuliłem się w niego i nie chciałem już się podnosić , a jednocześnie chciałem zniknąć z tego świata i nie czuć już tego bólu i poczucia winy, które powoli zaczęło się we mnie wkradać. Gdybym tylko nie poszedł do Jeno, gdybym nie uciekł, gdybym poszedł inną drogą i nie zapatrzył się na ten pieprzony budynek.

Dlaczego mnie to spotyka?
Dlaczego moje życie przez ten miesiąc tak diametralnie się zmieniło?

Zanim się obejrzałem, podjechał czerwony samochód z Markiem i Donghyuckiem w środku. Pomachał nam. Wstałem powoli, cały czas miałem spuszczoną głowę. Usiadłem na siedzeniu, a Jeno tuż obok mnie. Cały czas mnie obejmował, nie puszczał mojej ręki. Jestem mu bardzo wdzięczny.

Przez całą drogę siedziałem cicho. Chłopcy zbytnio się do mnie nie odzywali, ponieważ gdy zaczęli coś mówić, Jeno im zakazał i nie kazał męczyć. W tej chwili nie miałem ochoty na nic, więc to kolejna rzecz, dzięki której poczułem się lepiej. Nie chciałem nacisku z żadnej strony, choć wiedziałem też, że w domu będę musiał się wytłumaczyć. Modliłem się w duchu tylko, żeby nie naciskał na mnie od razu. Nie wiem, czy będę w stanie normalnie mógł o tym mówić.

Gdy wychodziliśmy, Hyuck chciał się ze mną pożegnać ruchem ręki, jednak mimowolnie ją odtrąciłem. Miałem wrażenie, że chce mnie dotknąć. Przestraszyłem się i nie panując nad sobą to zrobiłem. Bałem się każdego dotyku.

Kiedy do mnie dotarło co zrobiłem, wybiegłem ze samochodu do klatki budynku. Słyszałem, że starszy chłopak zaczął biec za mną, jednak szybko chciałem znaleźć się w domu. Wbiegłem do windy, jednak zanim się zamknęła, Jeno zdążył już do niej wejść. Przytulił mnie tylko, nie żądając żadnych wyjaśnień, dlatego mi ulżyło. Jechaliśmy w górę, a on zaczął mną kołysać i mnie uspokajać. Pocałował mnie w czoło.

Po chwili wyszliśmy. Przekroczyliśmy próg mieszkania. Zdjąłem buty, poszedłem umyć ręce do łazienki i od razu skierowałem się w stronę sypialni. Położyłem się do łóżka i okryłem kołdrą po samą twarz. Było już mi zdecydowanie lepiej, chociaż zły humor pozostał. Dosłownie moje odczucia; byłem zmęczony tym. Ten chwilowy atak zmęczył mnie fizycznie, jak i psychicznie.

- Renjun, już lepiej? - spytał cicho starszy i położył się obok mnie.

- Lepiej. - powiedziałem, jednak bardzo cicho. Nie miałem na to zbytnio siły.

Odwróciłem się w jego stronę i zamknąłem oczy, kładąc głowę na klatce piersiowej. Wsłuchiwałem się w bicie serca mojego chłopaka, który głaskał mnie po plecach. Zrobiło mi się dużo lepiej, dlatego też powoli zacząłem odpływać. Wiedziałem też, że gdy się obudzę, będę musiał mu wszystko wytłumaczyć.

\__/

Rozdziały będą częściej!💚

Obsession • noren •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz