Właśnie byliśmy w drodze do szkoły. Uśmiechnąłem się lekko gdy zobaczyłem, jak starszy łapie mnie za rękę i to odwzajemnia. Czułem się przy nim naprawdę kochany i wiedziałem też, że nasza relacja w porównaniu do wcześniejszych wydarzeń, poprawia się. Widać też różnice w zachowaniu chłopaka. Choć jeszcze nie wiadomo jak w szkole, dopiero pierwszy dzień po tym wszystkim. I tak wierzę w to, że będzie lepiej. Oboje w to wierzymy.Zauważyłem Jaemina w oddali, który mi pomachał. Pożegnałem się z Jeno, który poszedł do swoich kumpli, a ja ruszyłem w stronę przyjaciela. Przytuliliśmy się na powitanie tak, jakbyśmy dawno się nie wiedzieli.
- Martwiłem się, nie odzywałeś się cały weekend. - zaczął.
- Przepraszam, prawie nie używałem telefonu...
- Dobrze, wybaczam. - uśmiechnął się. - chociaż mogłeś odpisać, czy wszystko w porządku.
- Hyung, obiecuję Ci następnym razem to zrobię. - zaśmiałem się cicho, na co przyjaciel odwzajemnił tym samym. Nie mógł się na mnie zbyt długo gniewać.
- Trzymam Cię za słowo. Teraz powiedz jak tam z Jeno.
Mieliśmy jeszcze trochę czasu do dzwonka, więc postanowiliśmy skorzystać z chwili wolności. Usiedliśmy na ławce przy boisku szkolnym i zacząłem mu wszystko opowiadać, jak to było. Wszystkie najtrudniejsze i dobre chwile. Może i znamy się dosyć krótko, jednak potrzebuję przyjaciela, któremu muszę się wygadać z dobrych, jak i złych rzeczy i na którego będę mógł liczyć nawet wtedy, kiedy zadzwonię po niego w środku nocy aby pomógł mi pozbyć się zwłoków.
- Nie wiem co powiedzieć. - zaśmiał się cicho. - Ale cieszę się, że między wami już jest okej. Widać, że jesteś szczęśliwy Renjunnie.
- Naprawdę aż tak widać? - powiedziałem lekko ironicznie, na co chłopak lekko uderzył mnie w ramię.
Zaśmiałem się i mu oddałem. Rozmawialiśmy jeszcze później o tym co u niego, śmialiśmy się i kompletnie zapomnieliśmy o dzwonku. Kiedy Jae spojrzał na godzinę, zorientowaliśmy się. Na dworze nie było pusto, więc miałem wrażenie, że nadal jest przerwa. Jakim cudem nie usłyszeliśmy dzwonka...?
Nie, żebym się tym przejmował, co to to nie. Po prostu mam zbyt dużo nie obecności, a rodzice mogą się przyczepić. Co z tego, że nie ma ich już od jakiegoś czasu. W sumie nie mam pewności, choć mam wrażenie, że zadzwonili by do mnie.
Chociaż sam chciałbym zadbać o swoją przyszłość.
- Dobra, to gdzie się spotkamy po lek-
- Ej! - przerwał mi i zaciągnął za filar przy budynku.
- Co? - spojrzałem zaskoczony.
- Patrz tam. Czy to nie jest Jeno?
Wyjrzałem zza filaru i faktycznie, szedł tam mój chłopak razem ze swoimi kolegami, rozpoznałem jeszcze Marka. Szli na tyły szkoły. Jeno palił papierosa i dopiero później zauważyłem, że w drugiej ręce kogoś mocno trzyma, a ten ktoś próbuje się wyrwać.
Nie, tylko nie to... - pomyślałem.
Przypomniałem sobie momenty od początku września, gdy zobaczyłem go wraz z nimi i tych dwóch pobitych chłopaków, których już nigdy nie widziałem. Wróciło do mnie to wspomnienie i skojarzyło mi się właśnie z tym momentem, gdzie biedny chłopak nie wie co się dzieje. Kiedy zaczął krzyczeć, drugi z nich zakrył mu usta. Położyłem palec wskazujący na usta by przekazać Jaeminowi tak, żeby był cicho, złapałem go za rękę i zacząłem iść w ich stronę.
- Renjun, czy z tobą wszystko dobrze?
- Co?
- Czy ty się dobrze czujesz? Chcesz iść tam, do nich?
- Nie przesadzaj, Jeno to mój chłopak, a poza tym nas nie zauważą.
- Naprawdę w to wierzysz? A jak było miesiąc temu? Ja nie chcę dostać.
- Uspokój się hyung, żaden z nas nie oberwie.
- A chcesz pogorszyć znów waszą relację? Na pewno mają coś do załatwienia i ty wcale nie musiałeś o tym wiedzieć.
- Co? - warknąłem. - Oni gdzieś ciągną tego biednego chłopaka, mogą mu zrobić krzywdę, a ty mówisz takie coś?
- Eh, dobra przepraszam może przegiąłem.
Nie odpowiedziałem. W końcu doszliśmy do miejsca, gdzie działo się wszystko miesiąc temu. Chciałem wyrzucić te wspomnienia z głowy, jednak się nie dało.
Byłem wściekły na myśl, że powtarza się to samo. Byłem pewny, że będzie dobrze.Zakręciło mi się w głowie, wizja tamtych gości całych we krwi objawiła mi się przed oczami i mogłem sobie wyobrazić, co oni planują zrobić z jednym. Najgorsze jest to, że prawie każdy z nich jest można powiedzieć mojego wzrostu i mojej budowy ciała. Nie ma szans z nimi. Czy Jeno mógłby mnie też tak skrzywdzić...?
Nie, uspokój się. - zganiłem się w myślach. Jeszcze do niczego nie doszło, może tak naprawdę nie chcą zrobić mu krzywdy?
Jednak tak naprawdę nigdy nie można być niczego pewnym.
— — —
Rozdziały będą się pojawiać dosyć rzadko, ale możliwe, że będzie ich jeszcze dużo, więc to jeszcze nie koniec. ~