Kiedy poszliśmy do łóżka, od razu się do niego przytuliłem. Zrobiło mi się tak wygodnie, że powoli zacząłem zamykać oczy, słuchając w tle kropel deszczu uderzających o okno. Jeno głaskał moje plecy i co jakiś czas całował w czoło. Czułem się wspaniale. Póki z mojej zadumy nie wyrwał mnie dźwięk grzmotu. Cały podskoczyłem.- Nie bój się skarbie, przy mnie Ci nic nie grozi.
- Ale ja się nie boję.
Dobra, skłamałem. Cholernie się boje burzy. Od zawsze tak jest, chociaż nie mam pojęcia dlaczego. Może to lęk przed głośnymi dźwiękami? To też jest możliwe. Jestem bardzo wrażliwy na takie rzeczy.
- Ja już wiem swoje, nie od dziś Cię znam.
Zaśmiałem się i jeszcze bardziej się w niego wtuliłem. Zamknąłem oczy i znów tak jakby chciałem zasnąć. Wydawałoby się, że jest wszystko idealnie i chciałbym, żeby zostało tak już zawsze. Wiem też to, że niebawem coś się wydarzy bo jest krótko mówiąc „za spokojnie".
Kilka minut później
- Renjun. - usłyszałem nad uchem. - Chodź jeść, skarbie.
Zasnąłem. Oczywiście.
Usiadłem na łóżku i się przeciągnąłem. Mimo, że była to niemal chwila, czułem się jakbym spał conajmniej osiem godzin. Wyspałem się, jeśli można tak nazwać chwilową drzemkę. Starszy podał mi rękę i pomógł wyczołgać się z tego cholernie wygodnego miejsca, w którym zasypiam dosłownie w kilka sekund.
Zanim się obejrzałem, byliśmy już w kuchni.
- Sam wszystko zrobiłeś? Dziękuję. - pocałowałem go w podziękowaniu, co odwzajemnił. - To bardzo miłe.
- Dla Ciebie wszystko, kotku.
Usiadłem na krześle naprzeciw Jeno i zabraliśmy się do jedzenia kimchi. Było bardzo dobre. Dosyć duża porcja, ale idealnie, ponieważ byłem strasznie głodny. Od dawna nic nie jadłem a od tego wszystkiego nawet o tym zapomniałem. Na szczęście mój chłopak pamięta o takich rzeczach.
- A i Renjun. Musimy o czymś porozmawiać.
- O czym?
- Najpierw zjedzmy.
A i czar prysł. Każdy przecież wie, że słowa „musimy porozmawiać" niemal zawsze znaczą jedno. Chce ze mną pogadać na jakiś trudny temat. Czego mam się po nim spodziewać? Dużo ostatnim razem przeszliśmy niemiłych chwil. Może ktoś znów chce mnie zabić? Albo co gorsza, jego? Albo musi iść na jakąś super trudną „misję"? I od tego zależy jego życie? Z tego wszystkiego straciłem apetyt, ale zjadłem już do końca nie odzywając się.
Może przesadzam, ale od zawsze denerwuję się dwa razy bardziej. Jeno bardzo dobrze o tym wie, więc nie wiem czemu mnie tak przetrzymuje.
Problemu ze stresem nie mogę opanować.- Dobra miejmy to z głowy. Co chcesz mi powiedzieć? - spytałem już zniecierpliwiony.
- Hmm... - zaczął się bawić swoim kolczykiem w wardze, którego swoją drogą dawno nie zakładał. - Chcesz się do mnie wprowadzić?
Zamurowało mnie. Mam wrażenie, że moja mina naprawdę jest w tej chwili głupia. Spotykamy się po kilku latach, jeszcze dobrze nie poznałem „nowego" Jeno i od razu chce ze mną zamieszkać? Jakby to wyglądało?
- Wszystko dobrze przemyślałem, Renjun. - zaczął. - Znając twoich rodziców, w ogóle się tobą nie interesują, zresztą prawie nigdy nie ma ich w domu. Nawet teraz, mam rację? - pokiwałem twierdząco głową. - Tutaj byłbyś bezpieczny, pod moją opieką. Chodzilibyśmy razem do szkoły. Nie musiałbyś się włóczyć po metrach z Jaeminem.
To ostatnie zdanie wypowiedział jakimś innym głosem, jakby był trochę no nie wiem, zły? Czyżby przeszkadzało mu to, że jeżdżę metrem? Albo co gorsza przeszkadza mu moja przyjaźń z Jaeminem? Nie. To nie możliwe. Przecież nie mógłby być zazdrosny o mojego przyjaciela. Mam rację?
A może się jednak mylę?
I co ja mam teraz zrobić?
- Renjun?
- Hmm? Ach tak... nie wiem Jeno, muszę to jeszcze przemyśleć. To jednak bardzo odpowiedzialna decyzja a ja nie chcę źle wybrać.
- Źle wybierzesz jeśli się nie zgodzisz.
- Ale wspólne mieszkanie to sprawa do dłuższego przemyślenia...
- Renjun, ja chcę mieć Cię cały czas przy sobie.
- Jeno...
- Nie kochasz mnie już?
Spojrzałem na niego zaskoczony. Co temu człowiekowi znów odbija?
- Jasne że kocham-
- To chyba odpowiedź jest jednoznaczna.
Ton głosu zmienił mu się całkowicie od początku tej kolacji. Nie był już taki ciepły jak wcześnie. Odkąd wymówił imię „Jaemin" coś się tu zmieniło. Nie wiedziałem co. Czyżby był zazdrosny? Tego nie wiem.
- Zastanowię się jeszcze.
- Pomóc Ci w tym?
<><><>
Miłego wieczoru~