Rozdział 11

1.2K 36 1
                                    


Szybko zaczelam się ubierać i rzucać w kierunku chłopaka jego rzeczy. Ten tylko się śmiał. Tak kurwa. Mega śmieszne. Otworzyłam drzwi.
- Hej Livcia, przepraszam, wiem, że bylysmy umówione na 18,al..- nie dokończyła, bo z sypialni wyszedł jej synek..zajebiscie. Zabije go.
- Kyky? Co ty tu..jak ty tu, co tu się dzieje? - była w szoku.
- Hej mamuś - pocałował ją w policzek.
- Też chciałabym wiedzieć...- mruknęłam.
- To wy wróciliście do siebie?
- Nie
-Tak - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Nagle ja szybciej zaczelam.
-Nie wróciliśmy. Alkohol...
Kylian spojrzał na mnie. Widzialam ból s jego oczach, ale miałam to gdzieś. Jego nie bolało, jak mnie na bokach robił.
-Nie rozumiem, ale dobrze. Spotkamy się kiedy indziej. Wy sobie może wyjaśnijcie parę kwestii.
Kobieta wyszla, a ja spojrzałam na Kyliana. Nadal miał mine jakbym zabiła mu matke.
- Myślałem, że.. - przerwałam mu.
- Źle myślałeś. Myślałeś, że co? Po jednej nocy, a przede wszystkim po alkoholu wrócimy do siebie i będzie super? Nie nie. Nie zapomniałam tego, co zrobiłeś..
-Livia...
- Nie. To co zaszło między nami, to naprawdę błąd. Byliśmy pijani.
- Dla mnie to nie był błąd. - widzialam złość . Nie chcę, by robił sobie nadzieję, gdy ja po prostu bylam pijana i wyszło, jak wyszło.
-Czy między tobą, a Masonem coś jest? - zapytał zakładając koszulke.
Szybko i nie przemyślanie odpowiedziałam
- Tak. Jest coś. Zadowolony?
- Zajebiscie kurwa. Z resztą walic to. - ubrał kurtkę i buty i wyszedł. Czułam się, zle, że go okłamałam. Jestem podła, wiem. Ale tylko la ludzi, którzy mnie zranili. Oko za oko..
Rozmyślałam nad swoim przykrym życiem, az nagle zadzwonił telefon. Mason
-Hej alkusie - zaśmiał się.
- Hejjj.
- jak się czujesz?
-  W miarę...
- Co powiesz na wspólny obiad. Wpadnę do ciebie.
-Jasne. Zapraszam
- Za godzinę jestem.
Rozłączyliśmy się. Może warto spróbować z Masonem? Kurwa, Livia idiotko. Uspokój się!
Po godzinie chłopak zjawił się u mnie. Wspólnie ugotowalismy późny obiad. Bawiliśmy się przy tym fajnie. Naprawdę czuje się przy nim super.
Po zjedzonym obiedzie siedzieliśmy i patrzyliśmy się na siebie uśmiechając.
- Było naprawdę pysznie - uśmiechnęłam się do chłopaka, popijając czerowne wino.
- Oj tak..
Chłopak wstał i podszedł kolo mnie. Patrzyliśmy się na siebie i po prostu pocałował mnie. Zaczęliśmy się całować. Ale coś mnie  hamowało.
- Przepraszam, nie chciałem.
- Nie. To ja przepraszam że wysyłam Ci jakieś sprzeczne sygnały..
- Okej, nic nie szkodzi.
- Nie zrozum mnie źle. Ja po prostu muszę trochę zresetować mózg
- Może wyjedziesz do Anglii? Zaczniesz wszystko od nowa..
- Przemyśle to.
Przytulił mnie. Chciał dodać mi trochę otuchy.
Mason został u mnie i oglądaliśmy film. Smialismy się, wygłupialiśmy. Chciałam, żeby wypełnił pustkę po Kylianie...na siłę. Czy dobrze robilam? To się okaże. Za dwa dni miały odbyć się urodzinki Bruny. Wybrałam się z samego rana na zakupy. Nie omięło mnie robienie zdjęć z ukrycia. Ach...kocham to. Weszlam do sklepu z biżuterią. Znalazlam przepiękny złoty łańcuszek ze znakiem nieskończoności. Tak, kupię go. Tak, jak mówiłam, tak zrobilam. Szlam szczęśliwa do wyjścia, gdy nagle zauważyłam Ethana z kolegami. Ten to dopiero ma oblężenie. Stawali w kolejce po zdjęcie. Biedne dziecko.
- Hejj młody. A ja też mogę zdjęcie? - zaśmiałam się. Chłopak, gdy mnie zobaczył od razu podbiegl do mnie i mnie przytulił.
- Livvvvvvka - przeciągnął V
- Jak cię pizne... - złapałam jego nos.
- Jak ja cię dawno nie wiedziałem. Tęskniłem - znowu mnie przytulił.
- Ja też młody, ja też - zaśmiałam się znowu.
- Gdzie idziesz? Może pójdziemy na lody, cokolwiek - zapytał.
- Jesteś z kolegami, więc może spędź czas z nimi, a my spikniemy się na dniach, dobrze?
- Tak. To ja spadam
- Paa, buziolki wariacie - dalam mu buziaka w policzek.
Uwielbiam tego chłopaka. Jest tak uroczy. Pamiętam dzień, gdy go poznałam. Strasznie się mnie wstydził, hahaha. A gdy się przyzwyczaił, to spędzałam z nim więcej czasu, niż z Kylianem. Ale mniejsza. Wrocilam do domu i oczywiście nauka..kocham to. Zadzwonila moja mama. Dowiedziala się z jakiejś strony internetowej, że niby ja i Kylian spodziewamy się dziecka. Hahaha, dobre. Uspokoiłam ją oczywiście. Pogadałyśmy z dobrą godzinę. Wrocilam do nauki, znowu telefon. No wykoncze się, albo rozwalę o ścianę ten telefon. Numer nieznany. Kurwa, kto to? W telefonie nikt się nie odzywał..dziwaki.
Po nauce i zrobieniu wszystkich prac, przyrządziłam sobie obiadek. Szybkie spaghetti. Zegarek wskazywał godzinę 16. Chyba pójdę pobiegać. Albo może nieeeee. Jestem za leniwa. Zjadlam obiad, umylam po sobie naczynia. Nie podobał mi się wystrój salonu, więc zaczelam robić przemeblowanie. Wywróciłam caky salon do góry nogami. Bravo ty Livia. W końcu ułożyłam w glowie co, gdzie i jak i też tak zrobilam. Uuu, nowości jakieś. Po skończeniu demolowania i ustawiania wszystkiego na nowo, poszlam pod prysznic, a następnie łóżko i Netflix. Ooo tak, kocham to. Czułam się trochę samotna, ale. Jak chcialam, tak mialam.
Kolejny dzień zleciał mi mega szybko. Na uczelni bylam ponad 9 h. Zajęcia dodatkowe. Uwielbiam. Hah, wyczujcie ten sarkazm. Po uczelni oczywiście kawuuusia z Sofie i domek. Codzienna rutyna. Jutro urodziny, nice. Nie pije, to jest pewne. Będzie tam Kylian,więc nie ma co kusić losu.
Ogólnie w nocy nie moglam spac. Usnęłam coś koło 5 rano, a wstalam... 15! Mi nigdy nienjest dość snu. Wstalam, zrobilam sobie jedzenie. Odpaliłam laptopa i standard. Obczajka wszystkiego. Później kąpiel i szykowanie się. Ojjj, jest po 19. Powoli trzeba się zbierać. Impreza zaczęła się o 19. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechalam pod dom Neymara. Muzyyka, dekoracje po prostu mega. Odnalazłam swoją ukochaną jubilatkę i wręczyłam prezent. Cieszyła się, jak dziecko.
- Wszystkiego co tylko najlepsze kochana - pocałowałam ją w policzek i przytuliłam.
- Dziękuję skarbuniuu. Jest piękny! - pisnęła.
Impreza kręciła się naprawdę super.
- Ykhm, hej Livia - podszedl do mnie Kylian.
- Cześć - uśmiechnęłam się lekko
- Więc..jak się bawisz?
-  Było naprawdę spoko.
- Było? - spojrzał mi w oczy. Kurwa jak ja je kochałam.
- A ty jak się bawisz? - zmieniłam temat.
- Jest spoko - uśmiechnął się. Jezu, Kylian nie rób tego.
- To spoko - Upilam lyk napoju. Taaak, tak jak mówiłam NIE PI JE! Hah
- Taa..spoooko. - stanął obok mnie i zaczęliśmy oglądać pokaz ogni. Neymar się postarał.
Nagle zgasły światła, włączyła się piękna wolna piosenka. Nagle światło reflektoru skierowane było na Neymara i Brune. O shit! Czy to...
- Bruna. Odkąd cię poznałem, wiedziałem, że jesteś miłością mojego życia. Jesteś światłem w mym ciemnym tunelu. Jesteś kobietą moich snów i marzeń. Nie jestem w stanie opisać co do ciebie czuje. Chcę to wyrazić w ten jeden sposób
Czy uczynisz mnie najszczeliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną? - jezu jakie piekne słowa. Nie wiedzialam, że taki głąb potrafi być tak romantyczny. Ach, te nasze przyjacielskie stosunki, Hah
- Tak, zostanę - rzucila mu się na szyję. Bylam szczęśliwa. Normalnie ze szczęścia naprawdę popłynęła mi lza. Kylian to zobaczył, bo objął mnie. Nie chcialam di wyrywać i robić scen. Poszlismy wspólnie im pogratulować. Neymar zabił piątkę z Kylianem i od razu powiedział.
- Teraz czas na ciebie Broo, hahha - zaśmiał się. Kylian spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok. Żeby dojść do takiego momentu w życiu, trzeba być razem, to po pierwsze, a po drugie..nie wiem, czy jest sens, skoro ciagle wcina nam się w związek jakaś kochana SUKA.
Kylian już trochę wypił, bo gadal do mnie takie głupoty...że nie wierzyłam. Pomijając to, że KOCHAM CIĘ powiedział jakieś 1000 razy. To nie moglam go znieść. Był trochę już zachwiany. Serce nie pozwalało mi go zostawić.
- Kylian. Chyba masz już dość - zabrałam mu drinka.
- O nie, nie, nie. Nie mam dość. Oddaj - zrobił mine, jak mały chłopczyk, któremu zabrano zabawkę.
- Chodź, odwiozę cię do domu. - wzielam go za rękę.
- Jeśli ten dom będzie twoim domem.
- Kylian..
- Livia- przedrzezniał mnie. Wyjebie mu..

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz