Rozdział 4

1.3K 31 0
                                    

Szybko podniosłam telefon.
- Gdzie Kylian i w ogóle kto mówi? - zapytalam lekko zdenerwowana.
- Alicia. Już ci daje Kyliana - zaśmiała się sztucznie.
-Halo, kochanie przepraszam, że nie dałem Ci znać wcześ...-nie dałam mu dokończyć
- A ty sobie w tej chwili żarty ze mnie robisz? Spotykasz się ze swoją byłą dziewczyną?
- Spokojnie, to tylko spotkanie. Nic się nie dzieje.
- Jak się nie dzieje?! Już coś się dzieje, bo jakoś dwa lata nie było spotkań z nią, a nagle są? To według Ciebie nic się nie dzieje?
- Tylko spotkanie napr.. - ponownie nie dałam mu dokończyć.
- Jesteś tak samo śmieszny, jak ta twoja przyjaciółeczka. Wiesz, jakie mam o tym zdanie. Żałosne jest to co robisz. I jeszcze powiedz, że jesteście sami.
- No tak,bo...- znowu nie dałam dokończyć.
- W takim razie miłego wieczoru. - rozłączyłam się.
Może i powinnam go wysłuchać, ale K U R W A. Spotykać się z byłą dziewczyną?! Zabolało mnie to. Tym bardziej, że on wie, jakie mam do niej podejście. Widzę, że ona chce na mieszać między nami. Widzę, to jak ślini się na jego widok. A ten kretyn jeszcze z nią się spotyka elegancko, oczekując ode mnie spokoju. Przykry debil. Mój telefon zaczął dzwonić. Był to Kylian. Wkurzył mnie do takiego stopnia, że nie chce z nim rozmawiać. Rozłączyłam i włączyłam tryb samolotowy. Odechciało mi się kończyć zadania, więc poszlam pod prysznic, a następnie wzielam laptopa i włączyłam serial na Netflix Outer Banks, by przestać myśleć, co mogą robić we dwoje.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Nagle ze snu wybudził mnie hałas. Wiedzialam, że to on. Nawet nie próbowałam wstać. Nie chce go widzieć. Mógł iść spać dziś do siebie. Udawałam, że śpię. Kylian uklęknął koło łóżka z mojej strony i pojedyncze kosmyki włosów założył za moje ucho.
- Wróciłem kochanie - pocałował mnie w czoło, a ja dalej twardo udawałam głęboki sen. Czułam na nim damskie perfuny. Kylian poszedł pod prysznic. Po 15 minutach wrócił i położył się obok mnie i mocno do siebie przytulił
- Nikt nie jest w stanie zmienić tego, co do ciebie czuje, mały czubie i za wszystko przepraszam - "przepraszam" za co ty przepraszasz. Ciągle miałam w glowie to słowo, które wypowiedział. Wyczułam od niego alkohol..
Rano wstalam szybciej. Dziś mam zajęcia, więc muszę się ogarnąć itd. Krzątając się po salonie i pakując rzeczy do torby, Kylian wszedł w krótkich spodenkach bez koszulki. No JEBANY AFRODYT KURRRWA. Livia, nie daj się, nie daj się.
- Porozmawiamy, czy ciche dni?
- Hm...ciche dni. Idz do Alicii, może z tobą porozmawia.
- Livi, proszę cię.
- Ja ciebie również wielokrotnie prosiłam, byś się z nią nie spotykał.  Pamietasz na początku związku? Obiecałeś mi to. Więc czego ty teraz chcesz? Że powiesz, że nikt nie jest w stanie zmienić tego co do mnie czujesz? A co czujesz do cholery?! Może powiesz za co przepraszałeś? Doszło między wami do czegoś?  Jeśli tak, to slucham. Powiedz, jak w jeden wieczór potrafiłeś rozjebac, to co budowaliśmy tyle czasu-  bylam tak zdenerowana, że cała się trzęsłam. Kylian stał i nic się nie odzywał, co mnie bardzo dziwiło..
- Livia, bo.. - nie dałam mu dokończyć.
- Jeśli chcesz teraz powiedzieć, że między wami do czegoś doszło, to daruj sobie.
Milczał...on milczał. Zrobiło mi się okropnie przykro, łzy stanęły mi w oczach.
- I wszystko jasne - powiedziałam i wytarłam łzy
- Kochanie, ale to nie tak. - chciał złapać za moją rękę.
- Kładąc się spać powiedziałeś, że nic nie jest w stanie zmienić to co do mnie czujesz, wczoraj mówiłeś przed wyjściem, jak mnie kochasz. Wyszedłeś na pieprzony wywiad Kylian! - krzyknęłam - wróciłeś i oznajmiasz mi zdradę? Z kim? Z tą, o którą mam się nie martwić? Tak, jak mówiłam. Przyszła, namieszała, wzięła, co jej.
- To był tylko jeden pocałunek w dodatku byłem pijany.
- O jeden za dużo. Wiedzialam, że tak będzie. Wiedzialam, że tak to wszystko się skończy, gdy tylko zobaczylam, że weszła w nasze życie. Jesteś żałosny. Nie zganiaj winy na alkohol. Koniec z nami - ledwo przeszlo mi to przez gardło - ma czego chciala, czyli ciebie.
- Nie mówisz poważnie prawda? - zapytał w wielkim szoku.
- A wyglądam, jakbym żartowała?
- Nie rób mi tego..
- Haha, ja mam tego nie robić tobie? Wyjdź z mojego mieszkania, teraz! - krzyknęłam
Nic nie powiedział, tylko ubrał się i wyszedł. Nie mialam siły iść na uczelnie. Zrobilam sobie wolne. Zadzwoniłam do Bruny, by wszystko jej powiedzieć. Od razu przyjechała, oczywiście z Neymarem.
- Juz spokojnie kochanie, jestem z tobą - mówiła dziewczyna przytulając mnie do siebie. Neymar chodził w tą i z powrotem, myśląc ciągle o czymś.
- Ney, mógłbyś przestać tak się kręcić? - zapytała Bruna
- Jak tem debil mógł znowu wpuścić tą szmate do jego życia. Tyle mi o niej opowiadał, że była taka i taka, co robiła, co zrobiła. A sam nie lepiej odwalił. Zabić go to mało. - uderzył w ścianę.
- Agresja nic tu nie da.
- Ale jak on mógł zrobić to Livii. Jak on nawet planował... - przerwał - nie ważne. Teraz już nie ważne,bo to największy kretyn na świecie
- E tam. Wiedzialam, że to kiedyś nastąpi, ale nie spodziewałam się, że tak szybko. Jesteś jego przyjacielem, powinieneś być przy nim teraz. Pewnie też z nim źle - ugryzłam swoją dolną wargę, by nie zacząć płakać. Ney usiadl obok mnie z drugiej strony i też mnie przytulił.
- On w ogóle bronil się, tłumaczył? Nie wiem, zrobił coś, byś mu wybaczyła? Ja mam przy nim być? Zachował się jak ostatni frajer.
- Powiedzialam, że ma wyjść z mieszkania. Nie zawahał się ani chwili. Po prostu wyszedł..
Na moim wyświetlaczu pojawiło się powiadomienie o wiadomości. Był to Kylian
Od : KYKY❤️🤡
" TAK STRASZNIE CIĘ PRZEPRASZAM ZA TO CO ZROBIŁEM. JESTEM IDIOTĄ, ALE TEN IDIOTA CIĘ KOCHA. PROSZĘ POROZMAWIAJ ZE MNĄ. DZIŚ MAM MECZ, NIE DAM RADY BEZ CIEBIE. WIESZ ILE ZNACZY DLA MNIE TWOJE WSPARCIE. LIVII, TO JA TWÓJ KYKY I TYLKO TWÓJ. ODBIERZ, ODPISZ, ODDZWON, COKOLWIEK. TĘSKNIE, PRZEPRASZAM I KOCHAM CIĘ 😭❤️ TO NIE MOŻE SIĘ TAK SKOŃCZYĆ. KOCHAM CIĘ  I WIEM, ŻE TY MNIE TEŻ. ŻAŁUJĘ. ŻAŁUJĘ ŻE TO ZROBIŁEM. POZWÓL MI TO WSZYSTKO NAPRAWIĆ, BO NIE CHCE ŻYĆ ANI MINUTY BEZ CIEBIE.
Pokazalam wiadomość przyjaciołom. Bruna tylko prychnęła, a Ney od razu po przeczytaniu wstał.
- Może serio chłopak żałuje. Porozmawiaj z nim. Bo jeśli zawalimy ten mecz przez jego dysfunkcyjność, to będzie lipa ogromna.
- Kocham go - przytuliłam się mocniej do Bruny.
- Wiem słoneczko...
- Ale nie pozwolę siebie w taki sposób traktować. Wyszłam na jakąś kretynke.
- Porozmawiaj z nim. Chodź na mecz z nami - powiedział Ney.
Pójdę tam..

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz