Rozdział 18

1.1K 23 0
                                    

Ostatni mecz sezonu. Całe trybuny zapełnione, szum, śpiewy kibiców. Uwielbiam to. Miałam na sobie koszulkę  7 i Mbappe. Kibicowałam z całych sił mojemu chłopakowi. Mecz się zaczął, PSG w pierwszych minutach strzelili gola. Wszyscy wiwatowali. Druga połowa. Kylian zaczął grać agresywnie. Bałam się, że coś narobi. Nagle Kylian został poważnie faulowany. Upadł na boisko. Zakryłam twarz dłońmi, a łzy podeszły mi do oczu
- Bruna - krzyknęłam i złapałam ją za rękę.
Do Kyliana podbiegli Medycy. Chłopak zwijał się z bólu. Medycy pomogli zjeść mu z boiska. Zbiegłam z trybun do chłopaka
-Kyky, nic ci nie jest?
- Jest dobrze - przytulił mnie i wyszliśmy do szatni. Kylian wyszedł z pod prysznica i zaczął pakować rzeczy do torby. - Spierdalamy stąd. Wakacje - wziął mnie za rękę i tyłami wyszliśmy do samochodu.
Musiałam niestety ja kierować, bo jego bolała noga.
Pojechaliśmy do naszego domu. Zamknęłam samochód, obróciłam się, Kylian wpił się w moje usta niespodziewanie. Byłam w szoku. Ciśnienie, haha. Odwzajemniałam pocałunek. Chłopak jak gdyby nigdy mu się nic nie stało, wziął mnie na ręce dalej całując i poszliśmy do domu. Przed drzwiami mnie puścił i otworzył drzwi. Następnie znowu zaczal żałować i poszliśmy do sypialni, gdzie...było nam naprawdę gorąco, bo pozbyliśmy się swoich ubrań
- Kocham cię - zdyszany Kylian powiedział pomiędzy pocałunkami
- A ja ciebie Kyky - tym akcentem świętowaliśmy jego wakacje całą noc.
Wstałam rano pełna Energii. Kylian jeszcze spał. Pocałowałam go w ramię i zaczęłam wstawać. Ubrałam jego koszulkę, która sięgała mi do połowy ud. Zaczęłam robić nam naleśniki na śniadanie. Byłam szczęśliwa. Tak bardzo go kocham. Smażąc naleśniki, chłopak zaszedł mnie od tyłu tuląc mnie i całując moją szyję.
- Dzien dobry, kochanie
- Dzień dobryyyy - obróciłam się w jego stronę całując go w usta.
- To była piękna noc.
- Oj taaaaaak. Zaraz będzie śniadanie.
- Mmm, naleśniki.
- Specjalnie dla ciebie
- Jesteś najlepsza
- Gdzieś już to słyszałam - zaśmiałam się. Zjedliśmy wspólnie śniadanie.
Leżałam sobie spokojnie przeglądając IG, gdy nagle Kylian wyciągnął nasze walizki
- Pakujemy się i spadamy na wakacje
- Naprawdę?
- Tak. Weekend na Mykonos. Słońce, plaża i tylko my we dwójkę.
Rzuciłam się na szyję chłopakowi.
- To jest mój prezent przeprosinowy na 3 rocznicę.
-Kocham, kocham, kooocham!!
Zaczęliśmy się pakować. Kilka godzin później byliśmy już w samolocie, w drodze na piękną wyspę. Nie mogę się doczekać.
Po dwugodzinnym locie byliśmy na miejscu. Hotel po prostu mega. Ten weekend będzie cudowny.
-o 19 zapraszam na kolację - pocałował mnie
- Jesteś najlepszy.
- Wieeeem - przytulił mnie.
Cały dzień spędziliśmy na plaży. Coś pięknego. Oczywiście nie obyło się bez zdjęć z fanami Kyliana. Był tak szczęśliwy, gdy ktoś pytał o zdjęcie. Wróciliśmy do hotelu, by przygotować się do kolacji. Byłam taka podekscytowana. Tak bardzo chciałam spędzić z nim weekend sam na sam i udało się.
Wyszliśmy do restauracji. O dziwo byliśmy tylko my, co mnie dziwiło.
- Wynająłem restauracje tylko dla nas. - od sunął mi krzesło
-Jesteś uroczy.
- Wszystko dla ciebie, kochanie - pocałował moją dłoń.
Jedliśmy kolację rozmawiając i śmiejąc się. Nagle Kylian wstał, podszedł do mnie i uklęknął przede mną.
-Ym..wiem,że może nie jestem najlepszym chłopakiem, wiem, że nie zawsze mam czas dla ciebie, wiem, że nasza przeszłość kolorowa nie jest. Ale wiem, że Cię kocham, wiem, że jesteś miłością mojego życia. Wiem też, że chce być już z tobą do końca życia. - wyciągnął z kieszeni marynarki małe czerwone pudełeczko. Zrobiło mi się gorąco. Zatkalam twarz dłońmi, a chłopak otworzył pudełeczko mówiąc - Czy uczynisz mnie najszczeliwszym mężczyzną na całym świecie i wyjdziesz za mnie? - patrzył na mnie, a ja na niego. Do moich oczu napłynęły łzy. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, zaczęłam kiwać głową na tak i przemówiłam z ledwością.
- Tak Kylian, tak, tak i jeszcze raz tak-rzuciłam się na niego mocno przytulając i całując w usta. Chłopak wyciągnął pierścionek i założył mi go na palec.
- Kocham Cię Livia.
- A ja Ciebie Kyky - znowu się pocałowaliśmy.
Wróciliśmy do naszego apartamentuni wszystko działo się tak szybko. Zaczęliśmy zrywać z siebie ubrania, całując namiętnie. Kylian rzucił mnie na łóżko zachłannie całując moją szyję..później była już tylko przyjemność.
Rano wstałam, byłam naga, szczęśliwa i przy mężczyźnie moich marzeń. Leżałam i wpatrywałam się w śpiącego Kyliana. Pocałowałam go w usta, a ten zaczął się przebudzać.
-Mmm, takie pobudki mogę mieć codziennie. - rzekł zaspany chłopak, z uśmiechem na twarzy. Przetarł oczy i spojrzał na mnie - Witam przyszłą Panią Mbappe Lottin.
- Witam mojego najprzystojniejszego narzeczonego - uśmiechnęłam się.
- Może śniadanie do łóżka?
- Mhm..- przytuliłam się do chłopaka.
Kylian zamówił nam śniadanie do łóżka. Leżeliśmy wtuleni w siebie.
- I jak niespodzianka?
-Najwspanialsza na świecie. Nie spodziewałam się tego.
- Planowałem zrobić to na święta, ale że zjebałem na naszej rocznicy, nie mogłem więcej zwlekać. Chciałem już to zrobić.
- Naprawdę chcesz spędzić ze mną całe życie?
- przetrwaliśmy naprawdę ogromną próbę, jesteśmy razem już 3 lata. A znamy się 5. Kochanie. Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Ty dla mnie też, Kyky.
- Może zrób zdjęcie na Instagrama. Niech wszyscy wiedzą. Koniec ukrywania się z czymkolwiek.
Uśmiechnęłam się i wzięłam telefon do ręki robiąc relacje na IG. Kylian wziął moją dłoń, gdzie był pierścionek zaręczynowy i całował ją. Napisałam na zdjęciu MY FUTURE HUSBAND ❤️ I SAID YES 💍 i oznaczyłam CHŁOPAKA. Zdjęcie było obłędne. Sama sobie zazdrościłam takiego narzeczonego.
Wrzuciłam zdjęcie i od razu setki tysięcy wiadomości, zaczęły się telefony. Każdy wydzwaniał. Włączyłam tryb samolotowy, aby nikt nie zepsuł nam weekendu. Drugi dzień naszego weekendu spędziliśmy w domu, a nocą Wyszliśmy na spacer po plaży. Zrobiliśmy parę zdjęć. Siedzieliśmy na plaży aż do Wschodu słońca. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości..zgadzaliśmy się we wszystkim i to w naszej relacji kochałam najbardziej. Byliśmy zgodni praktycznie we wszystkim. Oo 6 rano wróciliśmy do hotelu. O 16 mieliśmy powrót. Naprawdę to był magiczny wyjazd. Potrzebowaliśmy tego. Zdała od wszystkich, sam na sam. Cieszyłam się jak dziecko. Wstaliśmy i zaczęliśmy się pakować. O godzinie 18 byliśmy w Paryżu. Jeszcze bardziej zakochani, niż wyjeżdżaliśmy. Na lotnisku oczywiście co? Paparazzi, reporterzy. Na szczęście Kylian zadzwoni wcześniej po swoich ochroniarzy.
- Nienawidzę tego - zaśmiałam się.
- Teraz już jesteś na to skazana.
- A słyszałeś o zrywaniu zaręczyn - zaczęłam się śmiać.
- Chciałabyś - pocałował mnie.
Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy szczęśliwi do domu. Minął miesiąc odkąd Kylian mi się oświadczył. Na punkcie naszego ślubu każdy nasz bliski normalnie ochujał. Szaleli z radości, tymczasem my nie planowaliśmy jeszcze ślubu. Każdy zaczął się wcinać, a szczególnie nasi rodzice.
- Mamo do cholery przestań. My nawet nie rozmawialiśmy o dacie ślubu. My się z niczym nie spieszymy. - nerwy mi puściły, gdy moja matka miała już wizje całego ślubu. Moja rodzicielka spojrzała na mnie
- Livii, kochanie. Jak to nie macie jeszcze daty?
-Nie mamy, bo nie chcemy się spieszyć. Więc zluzuj i daj nam się cieszyc narzeczeństwem.
NA szczęście dotarło to do niej. Posiedziała u nas jeszcze trochę i pojechała z tatem do domu.
-Co za wariatka - odezwałam się do Kyliana.
- Od dawna wiedziałem, że masz to po niej.
- Jak ci zaraz jeb..- chłopak podbiegł i pocałował mnie.
- Nie ładnie klnąć do narzeczonego, nie uważasz.
- Niech te treningi się już Zaczną, bo cię tu zabiiiiijeeeeeee.
- Hahahhaha - zaczął się śmiać.
- Odjebało wszystkim na punkcie tego ślubu..
- Cieszą się naszym szczęściem, mała.
- Niech może nam dadzą się na cieszyć najpierw narzeczenstwem. -Ałaaa.- zgielam się w pół. Kylian podszedł do mnie
-Livia, co jest?
- Aj nic. Chyba okres mi idzie, brzuch mnie zabolał.
- Połóż się.
- Tak zrobię.
Położyłam się, a chłopak nakrył mnie kocem. Leżałam na jego kolanach i oglądaliśmy film. Wzięłam telefon i sprawdziłam kiedy będę miała okres. Kurde, za 2 dni. Ale pewnie dziś przyjdzie..niedobrze.
Minęło kilka tygodni. Jadłam sobie śniadanie, gdy nagle zemdlilo mnie. Kylian szykował się na trening. Pobiegłam do toalety i zwróciłam wszystko, co zdążyłam zjeść. Wtf, co się dzieje. Nagle do łazienki wszedł Kylian.
-Livia, wszystko w porządku?
- Tak, tak. Chyba pomidory mi zaszkodziły.
- Wychodzę na trening. Koło 15 będę w domu.
- Okej.
Położyłam się dosłownie na chwilę, bo znowu leciałam do łazienki. Kurwa Livia co się dzieje? Nagle zadzwonił telefon. Bruna
- W domu jesteś? - zapytała
- Tak, ale nie czuje się najlepiej.
- A co się dzieje?
- Wymiotuję od rana. Chyba zatrułam się pomidorami - powiedziałam bez życia
- Wpadnę może do ciebie, co?
- Jeśli chcesz patrzeć, jak wymiotuję..
- Stara. Takiego widoku nie odpuszczę.
Zaśmiałam się i rozłączyłam.
Po 30 minutach Bruna była u mnie. Robiła mi miętową herbatę.
-Boże, wykończę się dziś..
- A może ty w ciąży jesteś?
- Ta, chciałabyś - zaśmiałam się. Ale nagle spojrzałam na zegarek na ścianie i zrobiłam wielkie oczy. Wstałam pędem i wzięłam telefon z kuchennej wyspy. Weszłam na apke, gdzie zaznaczam kiedy mam miesiączkę i kurwa...zamarłam. 3 tygodnie spóźnienia.
- Nieeee, nieee, to nie może być to - nerwowo zaśmiałam się. - to tylko 3 tygodnie spóźnienia okresu, pewnie z nerwów i stresu przez wszystkich z tym ślubem. A wymiotuję przez pomidory.
- Ym, Livia..nie chcę Ci nic mówić, ale - przerwałam jej.
- To stres i pomidory.
- Okej, jak chcesz.
Nagle zerwałam się z kanapy i pobiegłam znowu wymiotować. Bruna pobiegła za mną, by trzymać mi włosy.
-Kurrrwa, to stres i pomidory, stres i pomidory.
- Się zdziwisz..
- Jedź do apteki po 2 testy na wszelki wypadek. - dziewczyna pokiwała głową i wyszła. Leżałam sobie popijac herbatę i myśląc o tym, co się stanie, gdy będę w ciąży..Bruna wróciła z zakupami.
- Idziemy robić. - poszlysmy do łazienki. Wykonałyśmy dwa testy.
- Czekamy trzy minuty - powiedziała i złapała mnie za rękę. - Będzie dobrze. - nic się nie odezwałam, tylko lekko uśmiechnęłam. Po 3 minutach Bruna wstała i podeszła do testów.
- Haaaahh, to niezły stres i pomidorki.
Kurwa 2 kreski...wzięłam w ręce te dwa testy i zaczęłam płakać. Bruna uklęknęła przy mnie i mocno przytuliła.
- Ej, Livia. Spokojnie. Przecież Kylian będzie się cieszył.
-Ale tu nie o to chodzi. Chciałam zwiedzić świat, znaleźć pracę, by nie siedzieć na garbie Kyliana..to wszystko komplikuje.
- Nie prawda..musisz iść do ginekologa, by potwierdzić to.
- Pójdę jutro.
- Umówię Cię do mojego ginekologa.
- Dobrze.
Minęła 15. Kylian zaraz będzie. Za miesiąc jego urodziny. Jeśli to prawda, że jestem w ciąży, to powiem mu w jego urodziny.
Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam, jak Kylian wchodzi do domu
- Heeeeej, jak się czujesz?
- Już lepiej. - uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta.
- Jestem zmęczony..potrzebuje masażu. Liviaaa..
- Idź pod prysznic i zobaczę co da się zrobić.
Kylian poszedł pod prysznic, dostałam SMS od Bruny.
BRUNA: JUTRO, 14. POJADĘ Z TOBĄ " Odpisałam jej tylko, że dziękuję i do jutra. Stresowałam się, przez co nie mogłam za bardzo skupić się na niczym. Kylian wyszedł z łazienki i usiadł pomiędzy moje nogi, a ja zaczęłam go masować. Coś tam do mnie mówił, ale w ogóle nie słuchałam.
- I tak byłoby właśnie najlepiej - tylko tyle zdołałam usłyszeć.
- Mhm - odpowiedziałam zakłopotana.
- Ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał.
- Jestem dziś osłabiona przez te nudności. Pieprzone pomidory. Nigdy więcej - zaśmiałam się.
- Ojjjj. - chłopak wstał i położyliśmy się, by oglądać.
- Jutro Verratti robi urodziny. Dostaliśmy zaproszenie.
- Mhm, okej.
Wieczór zleciał. Usnęłam..
Piąteczek. Obudził mnie telefon od Bruny
- hallo- powiedziałam zaspana.
- Szykujesz się?
- Nie, wstałam dopiero. Cała noc w kiblu. A która godzina.
- Ymm..przed 13
- Kurwa - zerwałam się z łóżka - już się ogarniam.
Kyliana nie było. Napisał mi SMS że jest u rodziców. Zajebiscie. Ale napisał to o 10. Pewnie zaraz wróci. Muszę wyjść przed jeg...wrócił.
- o wstałaś. - uśmiechnął się i rzucił klucze na komodę.
- Taaaak. Wychodzę zaraz.
- Dokąd?
- A wiesz, z Bruną. Taki tam babski wypadzik, wiesz - dałam mu buziaka w policzek.
- Rozumiem - uśmiechnął się.
Szybko zaczęłam się szykować. Byłam gotowa na 13:40. Będziemy musiały zapierdalać, bo to na końcu miasta.
Weszłam do samochodu przyjaciółki.
- Śpiąca Królewna.. - mruknęła Bruna
- Och zamknij się. Miałam ciężką noc.
Do jechałyśmy na 14. Szybko weszłyśmy do budynku i pędem szłyśmy do recepcji.
- Livia Carter do doktora Louisa Montee
- Proszę usiąść. Doktor zaraz będzie.
Uśmiechnęłam się i usiadłam czekając. Bruna trzymała mnie za rękę. Boję się, stresuje, denerwuje, przez co narastają moje mdłości.
- Pani Carter? - kiwnelam głową. - Zapraszam.
Bruna weszła ze mną. Położyłam się na tym łóżku, czy co to jest i podwinęłam koszulkę. Lekarz rozsmarował mi jakiś żel i zaczął jeździć jakimś czymś mi po brzuchu, patrząc na ekran. Zamknęłam oczy, a Bruna uśmiechnięta patrzyła w ekran.
- No więc... - odezwał się lekarz.
Czy ja będę mamą?!!

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz