Rozdział 36

1K 37 0
                                    

Jest czwartek. Piękna pogoda. Postanowiłam jechać do Melissy. Wpadłam jak do siebie.
- Heeeej - krzyknęłam.
- Hej - podeszła do mnie Melissa i przytuliła.
- Co tam?
-A wszystko dobrze.
- Z Kylianem już dobrze?
- Taaak. Kylian, to Kylian. Trzeba mieć podejście - zaśmiałam się.
- Rozumiem - uśmiechnęła się - napijesz się czegoś?
- Masz sok pomarańczowy?
- A mam - podeszła do lodówki.
- To poproszę.
- Się robi - zaczęła nalewać mi sok. Podała mi go, a ja upilam łyk.
- A gdzie dzieci?
- U dziadków.
- Odpoczywasz?
- Taaaak. Potrzebuję spokoju.
- Hahaha - zaśmiałam się i zabolał mnie brzuch.
- Livia, wszystko w porządku? - zapytała i podeszła do mnie.
- Tak, tak. Brzuch mnie zabolał. Ale już jest dobrze.
- Okres?
- Chyba tak. Ale jakoś za wcześnie.
- A gdzie Kylian?
- Nieee wiem.
- Z nim się coś złego dzieje ostatnim czasem..
- A bo to wszystko przez ojca Kyliana. To znaczy, wiesz. Kocham Kyliana, chcę z nim być, ale to popędzanie nas..bez sensu. Ten się zdenerwował i wyszedł, widziałaś z jaką miną. Wyszłam do niego, a ten z wyrzutami..pozniej nagle zmienia się w kochanego chłopaka -zaczęłam się śmiać z dziewczyną.
- Wy jesteście jak kot i pies. Żrecie się niesamowicie, a w tym tak bardzo kochacie.
- Haha, tak to prawda. Ale co mam zrobić. Szaleje za tym kretynem
- Widać.
***
Siedzialam w salonie i obczajałam Instagram. Kylian dodał relacje 13 minut temu. Oblewał się wodą z chłopakami w szatni. Co za leszcze. Jutro w końcu Bruna wraca. Nie mogę się doczekać. Poczułam pustkę w żołądku. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Kanapeczki, mmmm. Po zrobienie kanapek, poszłam do salonu i włączyłam sobie film. Po zjedzeniu położyłam się i nie wiem kiedy zasnęłam.
Nie wiem ile spałam, ale obudził mnie szum. Otworzyłam oczy, a tam Kylian, Ney, Pogba i Verratti.
- Livcia, nie chcieliśmy cię obudzić. - podszedł do mnie Kylian schylając się i całując w czoło. Przetarłam oczy.
- Co wy robicie? - zapytałam.
- Chcieliśmy pograć..- podrapał się po głowie Kylian
- Okej. Idę na górę - wstałam, owinęłam się kocem i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku. Kurwa, która godzina. Odblokowałam telefon, spojrzałam na zegarek. Kurde 20. Idę pod prysznic i dalej spać. Ostatnio jestem jakaś osłabiona. Może to przez okres. Miałam wchodzić do łazienki, ale Kylian wszedł do pokoju.
- Nie jesteś zła?
- A dlaczego miałabym być?
-Chłopaki itd..
- Przecież nie zabronię Ci zapraszać swoich kumpli do twojego domu - uśmiechnęłam się.
- Naszego mała, naszego - uśmiechnął się.
- Tak - powiedziałam z nasciskiem na K.
- Co ci?
-Okres dostałam. Źle się czuję. Wezmę prysznic i pójdę spać.
- Jeśli chcesz, to skończymy posiadówkę i poleżę z tobą. - przytulił mnie.
- No co ty, Kyky. Idź spędź czas z chłopakami.
- Kocham Cię.
- A ja Ciebie - musnęłam jego policzek i uśmiechnęłam się. Chłopak wyszedł, a ja poszłam pod prysznic. Ciepła woda odpręŻała moje ciało. Jutro do pracy..
Wyszłam spod prysznica, po wycierałam ciało i ubrałam piżamę, która składała się z koszulki Kyliana i krótkich spodenek. Ubrałam do tego szlafrok na wzór królika, bo na kapturze miał królicze uszy. Zeszłam na dół z rękami w kieszeniach.
- Co wy się tak drzecie, jak małpy w zoo?
- Ekscytacja meczem - podszedł do mnie Marco.
- Ta? A możecie odrobinę, tak ciupinke ciszej? Bo wstaje jutro o 6 - uśmiechnęłam się. Kylian był za bardzo zajęty grą.
- Dopilnuje by byli ciszej - uśmiechnął się Ney.
- Dzięki.
Wzięłam butelkę wody z lodówki i poszłam na górę. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Wstałam rano. Kylian jeszcze spał. Dziś ma dzień wolny. Zeszłam na dół, by coś zjeść. W salonie panował taki burdel. Butelki po wodzie, opakowania po jedzeniu, papierki jakieś. Talerzyki, miski. No zabije tego człowieka. Pomnęłam jedną butelkę, bo plątała mi się pod nogami. Kurwa, byli we 4, a zrobili gorszy burdel, jak nie na jednej imprezie, gdzie jest 30 osób. Wkurzona weszłam do kuchni. Naczynia na blacie. No przecież ja go rozniosę. Powkładałam je do zmywarki.
- Zajebie cię Lottin, debilu - powiedziałam do siebie. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Po chwili dołączył do mnie zaspany Kylian.
- Hej kochanie - podszedł do mnie od tyłu i pocałował w tył głowy.
- Cześć - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie ma dziś humorku? - zapytał nalewając sobie wody do szklanki.
- Jak wrócę ma być dom wysprzątany. Zrobiliście syf taki, że z chęcią bym wam kopa wyjebała. Całej czwórce.
- Ogarnę kogoś do sprzątania.
- Nie Kylian. Naucz się, że pieniądze wszystkiego nie załatwią. Masz sam to posprzątać.
- Ale po co, skoro mogę wynająć kogoś i ktoś to zrobi?
Wkurzylam się i odsunelam talerz następnie podeszłam do niego.
- Jak dowiem się, że ktoś tu był i sprzątał po Tobie, to zobaczysz. - obróciłam się i poszłam na górę po ubrania.
Ogarnięta zeszłam na dół.
- Wychodzę. Cześć - trzasnęłam drzwiami.
On wszystko załatwiałby pieniędzmi..jak mnie to wkurwia.
Dojechalam do pracy.
- Oo, wróciłaś - odezwał się Nate.
- A taaaak - przeciągnęłam A.
- Jak tam zdrówko?
-Pomału do przodu.
-To najważniejsze.
Uśmiechnięta poszłam do biura mojego ojca.
- Hej tato, jestem. Zaraz możemy zaczynać.
- Super córcia.
Usiadłam przy swoim biurku i włączyłam laptopa. Na pliku jakiś papierów miałam karteczkę z rzeczami, które dziś robimy.
Ee, nie jest źle.
Przeżyłam ten dzień. Gdy miałam wsiadać do auta dostałam telefon. Bruna.
- Wróciłam bejbe. - krzyknęła.
- No super, w końcu.
-Dziś. Ja i Ty. Dineczek.
- Oczywiście. Wyślij mi gdzie i o której smsem.
- Jasne.
Zaśmiałam się i wsiadłam do auta. Po 40 minutach byłam w domu. Mega korki dziś.
Weszlam do domu, a tam..błysk.
- Kylian, jestem-krzyknęłam.
- Jestem na górze.
Weszlam po schodach. W sypialni w naszej garderobie siedział Kylian składając ubrania. Hahaha, komicznie to wyglądało.
- Hej - uśmiechnął się.
-Ym, hej?
- Zrobiłem, to co mówiłaś. Posprzątałem cały dom. - uśmiechnął się i wstał.
- Widzę właśnie..kto ci pomógł?
-Nikt. Możesz zadzwonić do Ethana i mamy. Byli tu. Młody się ze mnie śmiał, że taka gwiazda, a zapierdala w domu.
-Hahahaha-zaczęłam się śmiać.
-Zrobiłem to dla ciebie - podszedł do mnie i Położył swoje ręce na moje biodra przyciągając mnie do siebie. Oparłam ręce o jego klatę.
- Jestem dumna - uśmiechnęłam się.
- Dla ciebie wszystko. - schylił się i pocałował mnie w usta.
- Przynajmniej się nie nudziłeś..
Chłopak się zaśmiał.
- Wychodzę dziś z Bruną na drinka.
- Wróciła?
-Tak.
- Okej, w takim razie idź.
Wyszłam z garderoby. Zamówiłam dziś na obiad sushi. Kylian je uwielbia. Zastanawiałam się nad pizzą, ale nie będę taka, hhahaa.
Zaczelismy jeść.
- A ty co będziesz robił wieczorem?
- Nie wiem jeszcze. Pewnie siłownia.
- Okejjj.
***
Ogarnęłam się do wyjścia i zeszłam na dół.
-Wychodzę! - krzyknęłam. Słyszałam muzykę, więc Kylian jest na siłowni.
Bruna wyslala po mnie kierowcę.
Gdy byłam na miejscu szlam do klubu, gdzie czekała moja przyjaciółka. Zapatrzyłam się w telefon i zderzyłam się z kimś.
-Jezu przepraszam! - od razu podniosłam głowę. Był to ciemnoskóry chłopak z brytyjskim akcentem
- Nic się nie stało - zaśmiał się
- Ale ze mnie niezdara.
- Każdemu może się zdarzyć. Jestem Jesse - wyciągnął rękę w moją stronę.
-Livia. - uścisnęłam dłoń chłopaka.
- Piękne imię - uśmiechnął się.
- Dziękuję. Przepraszam, ale muszę iść. Przyjaciółka na mnie czeka.
-Jasne, trzymaj się.
-Hej - powiedziałam i weszłam do klubu.
Dojrzałam w tłumie moją przyjaciółkę na loży z Neymarem. Ludzie stali w kolejce po zdjęcie.
-No witam - usiadłam obok przyjaciółki.
-Hejjjj skarbie ty mój - przytuliła mnie mocno.
-Tęskniłam.
- Ja też, wariatko. Ty już nieźle zrobiona- zaśmiałam się.
- Barman! - krzyknęła - drinka dla mojej przyjaciółki.
-Hahaha.
-Gdzie Kyky? - zapytał Ney.
- W domu.
- Dzwonię po niego. - wstał i w obstawie ochroniarzy poszedł w cichsze miejsce.
Ja zajęłam się rozmową z przyjaciółką.
W tłumie zobaczyłam chłopaka, na którego wpadłam przed klubem.
- Ej, znasz go?-szturchnęłam Brune i pokazałam dyskretnie na niego palcem.
- Ym. Nie. A co?
- Wpadłam na niego przy drzwiach.
-Może Ney zna. Zaraz się dowiemy.
Po chwili wrócił Neymar.
-Ej, znasz go? - pokazałam na niego?
-Ta. Znam. Gra w reprezentacji Anglii i w Menchester United. Pojutrze grają mecz z nami. - powiedział. Ja mam kurwa jakiegoś pecha do tych piłkarzy, pomyślałam.
Siedzieliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy. Po godzinie dołączył Kylian. Usiadł koło mnie i mnie objął. Taaaaak, musi pokazać, że jestem jego.
- Bruna, idziemy tańczyć?
-Jeszcze pytasz? - złapałam ją za rękę i poszliśmy do ludzi na parkiet. Tańczyłyśmy jak wariatki, ale no. Takie jesteśmy. Dołączył do nas Jessie i jeszcze jakiś chłopak również ciemnoskóry.
Ten cały Jesse trochę się zapędził i zaczął mnie obejmować. Lekko go odepchałam. Nie musiałam długo czekać na interwencję Kyliana.
- Spierdalaj Lingard - odepchał go Kylian.
- O proszę. MBAPPE we własnej osobie - zaśmiał się z kpiną. - masz niezłą dziewczynę. Mount o niej dużo opowiadał.
Kylian cały się spiął.
- Chodź Kyky, nie warto - złapałam go za rękę. Kylian był zdenerwowany.
- No już, uspokój się.
- Dlaczego ty przyciągasz tak do siebie chłopaków. I to jeszcze piłkarzy, z którymi mam grać?
- A ja wróżką jestem? - zapytałam.
- No nie, ale wkurwia mnie to.
Ja pierdole..jebane piłkarzyki.

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz