Rozdział 26

1.1K 36 0
                                    

Minęło kilka dni. Kylian ciągle nie miał czasu. Ale rozumiałam to. Zadzwonił do mnie Mason.
- Hej tyyyy - odezwałam się
- No cześć.
- Co tam?
- Ja, ty, dziś kawka? Za godzinę mam lot do Paryża.
- Ym, w sumie czemu nie i tak nie mam co robić.
- No to super. Odezwę się, jak będę na miejscu.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Kylian napisał, że dziś nie ma czasu. Bruna i Ney są na wakacjach, więc nie będę się nudzić w domu. Ogarnęłam się i poszłam do kancelarii, by zrobić, co muszę i wyjść. Praca sekretarki to taka nuda, masakra jakaś. Ojciec co chwilę daje mi jakieś rzeczy do roboty, które są tak nudne. Na szczęście najgorsze minęło. Zaczęłam się zbierać do domu. W windzie spotkałam Nate'a. Uśmiechnęłam się ciepło do niego..
-Co tam? Jak praca?
- Ym..nudy..
- Też studiowałaś prawo?
- Tak.
- Masz lepszy start ode mnie. Ja musiałem kawę donosić na zebrania, biurko miałem w jakimś kantorku. Także ciesz się, że masz eleganckie biurko przy ludziach - zaśmiał się.
- Czyli każdy tak zaczyna?
- Dokładnie.
Winda się otworzyła. Poszliśmy wspólnie do podziemnego parkingu.
- Ym, Livia?
- Tak?
- Może zechciałabyś wyjść na jakąś kawę?
- Jasne.
-Jutro po pracy?
- Tak - uśmiechnęłam się.
Weszłam do auta i odjechałam. Kylian ma trening, więc postanowiłam do niego wpaść po drodze. Dotarłam na miejsce. Szukałam wzrokiem mojego chłopaka. Ujrzałam go na ławce z Alicią. Od razu podeszłam.
- Cześć - powiedziałam.
- Oo, hej - Kylian wstał i mnie przytulił - co tu robisz?
- A nie mogę przyjechać zobaczyć swojego chłopaka?
- Oczywiście, że możesz - uśmiechnął się i pocałował w mnie policzek.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że dziś przyjeżdża Mason i wychodzę z nim. Żeby nie było jakiś niejasności, że Ci o niczym nie powiedziałam. - Kylian spojrzał na mnie wrogo.
- Rozmawialiśmy chyba o tym..
- Aha, czyli mam odmówić spotkanie?
- Byłoby super.
- Dobrze powiedziane BYŁOBY, ale tego nie zrobię. Co ona tu robi?
- Przyszła mnie odwiedzić.
- No widzisz. Mason również przyleci mnie odwiedzić.
- Dobra, rób co chcesz - wkurzył się.
- Nie masz dla mnie czasu, ale z nią jesteś codziennie.
- Tak wyszło.
- Tak wyszło? A z resztą.
Chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do pocałunku.
- Uspokój się mój mały zazdrośniku.
- Skoro Ty możesz spotykać się z nią, ja z Masonem. - stał i milczał. - E, ziemia do Kyliana.
- Nie podoba mi się to, ale dobrze. Tylko pamiętaj, że jak ja skończę z nią, to ty z nim.
- Mhm..
Odeszlam. Co za palant. Myślałam, że od razu powie ze mam się z nim nie spotykać, a on wyjebane i warunek jakiś zjebany postawił. Wróciłam do domu. Wzielam prysznic i zaczęłam suszyć włosy. Telefon.
- Livia, jestem już w Paryżu.
- Oki. Ogarnę się i dam znać.
- Dobrze.
Po godzinie byłam w drodze w umówione miejsce. Zobaczyłam swojego przyjaciela, który wręcz biegł do mnie. Przytulił mnie.
- Tęskniłem.
- Ooo - poczochralam jego fryzurę.
- Ej, wiesz ile to robiłem?
- Tak, rzeczywiście.. - zaczęłam się śmiać.
Poszliśmy razem na obiad, a później na drinka. Zadzwonił mój telefon. Kylian.
- Gdzie jesteś?
- Na mieście.
- Konkretniej? - podałam mu adres.
- Będę niedługo.
- Al.. - nie mogłam dokończyć, bo rozłączył się.
Siedzialam z Masonem i rozmawialiśmy. Nagle Położył rękę na mojej nodze i zaczął jeździć w górę i w dół. Nie wiedziałam, jak zareagować. Gdzie jesteś Kylian. Wstałam od baru, że niby poprawiam koszulkę. On wstał i przyciągnął mnie do siebie.
- Czekałem na to tyle czasu - patrzył mi w oczy i na usta.
- Ym, Mason. Chyba coś Ci się pomyliło.
- Proszę. Jeden pocałunek.
- Jestem z Kylianem.
- Pierdol go. On ma ewidentnie na ciebie wyjebane - zrobiło mi się przykro.
- Mason, przestań.
- Proszę Livia. Jeden pocałunek.
- N.. - nie dokończyłam, bo z impetem wleciał pomiędzy nas Kylian odpychając go ode mnie
- Chyba powiedziała nie, prawda? - widziałam kurwiki w oczach Kyliana. Źle.
- Kylian, zostaw go. Ludzie tu są. Zaraz będą robić ci zdjęcia.
- Mam to w dupie. Mówiłem kurwa ci, co to za człowiek i co ma w głowie, to nie słuchałaś. Jesteś naprawdę tak głupia - zabolało mnie to. Ale powiedział prawdę. Spuściłam głowę w dół.
- Kylian. Ja..
- Nie Livia. Bierz kurtkę i jedziemy do domu. Auto jutro weźmiesz z parkingu.
- Nie widzisz Livia jak on Cie traktuje?! - krzyknął Mason. - Jak jego własność.
- Zamknij lepiej ryj, pajacu - krzyknął Kylian. Wzielam go za rękę i wyszliśmy z klubu. W aucie panowała cisza.
Nagle się odezwałam.
- Kylian..
- Proszę nie odzywaj się. Jestem wkurwiony, nie chce Ci coś przykrego powiedzieć. Ciekawe co by się wydarzyło, gdybym tam nie przyszedł. - uderzył ręka w kierownice, aż podskoczyłam.
- Nic by się nie stało.
- Zakończyłem znajomość z Alicią. Ty kończysz z tym frajerem. Po to chciałem przyjechać, by cię zabrać. - byłam w szoku.
- Naprawdę? - chłopak wyciągnął swój telefon.
- Proszę, sprawdź. Zablokowałem ją wszędzie. - z ciekawości sprawdziłam. Rzeczywiście. Czyli teraz moja kolej.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko po prostu daj sobie z nim spokój. Odkąd tylko się pojawił w naszym życiu, to chciał mi ciebie odbić.
Nic się już nie odezwałam. Dojechaliśmy do niego do domu.
- Ale to nie mój dom.
- Chcę dziś spać z tobą..ja też tęskniłem za Tobą. Wiem, że myślałaś inaczej. Wiem, co miałaś w głowie. Ale wcale tak nie było. Kocham Cię i nie chce Cię stracić. Pamiętaj. - pocałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się. Wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się do drzwi.

POV KYLIAN
Obudziłem się i poczułem, że coś się mocno do mnie przytula. Ach tak. Moja Livia. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło. Była cała rozpalona. Zacząłem ją budzić.
- Livia. Hej, skarbie. Obudź się.
- Ała moja głowa. Dlaczego tu jest tak zimno. - wtuliła się mocniej we mnie. Cała drżała. Chyba Ma gorączkę.
- Chyba masz gorączkę. Jak się czujesz?
-Nie wiem. Wszystko mnie boli, jest mi zimno.
- Zadzwonię do twojej mamy - wziąłem telefon i wybrałem numer. Po rozmowie objąłem dziewczynę, bo ciągle drżała.
- Twoja mama kupi jakieś leki i przyjedzie najszybciej jak się da. - dziewczyna lekko się uśmiechnela i zasnęła. Moje biedactwo. Livia spala więc postanowiłem zejść na dół zrobić jej herbatę i coś do jedzenia. O ile miała apetyt. Miałem totalnie w dupie to, że mnie zarazi. Ona dziś była najważniejsza. GDy przyrządzałem śniadanie dla mojej dziewczyny usłyszałem samochód. Mama Livii. Od razu wyszedłem.
- Co jej jest? - zapytała przejęta.
- Gorączka..
- Mówiłam jej tyle razy, że ma słabą odporność i żeby zawsze w miarę ubierała się ciepłej..
- Zajmę się nią. Nie pójdę dziś na trening, nic się nie stanie. Byleby wydobrzala.
- Proszę, tu masz leki.
- Dziękuję.
- Niech dzisiaj z domu nie wychodzi i wygrzewa się.
- Tak jest. Wszystkim się zajmę.
Kobieta uśmiechnela się do mnie. Wszedlem do domu. Livia stała w kuchni owinięta kocem.
- Co ty tu robisz? Do łóżka, teraz.
- Zimno mi bardzo..
Podeszlem do szafki po termometr. Sprawdziłem temperaturę 38,4. Wysoka.
- Chodź tu do mnie - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka.
- Dziś się tobą zaopiekuje, byś odzyskała siły.
- A dziś nie masz treningu?
- Dziś dla ciebie zrezygnowałem z treningu. Musisz dojść do siebie, kochanie. - pokiwała głową.
Cały dzień spędziłem na opiece nad dziewczyną. Chcę by odzyskała siły. Widziałem, jak męczy ją choroba. Ciągle spała. Wieczór się zbliżył, zadzwonił Neymar
- Ty, Kyky. Czemu cię nie było na treningu?
- Livia jest chora i jest u mnie.
- Ojjj, to lipa. Chcieliśmy z Bruną wpaść.
- To nie najlepszy pomysł..
- No rozumiem. Następnym razem. Trzymaj się.
- No siema - rozłączyliśmy się.
Zobaczyłem, że dziewczyna się kręci i otwiera oczy. Złapała mnie za rękę.
- Śnił mi się - miała łzy w oczach.
- Kto? - zapytałem.
- Nasz synek. Był tak bardzo do ciebie podobny - zaczęła płakać. Przytuliłem dziewczynę. Czyli to miał być chłopczyk?
- Już dobrze kochanie..
- Dlaczego to się stało. Dlaczego nie mogliśmy być rodzicami..
- Nie wiem, naprawdę nie wiem..- dziewczyna łkała. Czułem jej łzy na swojej koszulce..
Tydzień później..
Tydzień zleciał. Zajmowałem się Livią codziennie. Po tygodniu wróciła do normalności. Gdy ogladlaismy film, zaczął dzwonić dzwonek do drzwi. Wstałem i poszedłem otworzyć. Za drzwiami stała Georgia z cwanym uśmiechem.
- Czego tu chcesz?
- Tak witasz matkę swojego dziecka? - zamurowało mnie.
- ŻE co kurwa?! - dziewczyna wyciągnęła USG i mi podała.
- To chyba jakieś żarty..
Obróciłem się do tyłu, a za mną stała Livia z łzami w oczach..o ja pierdole.

POV LIVIA
Słyszałam, jak Kylian coś klnie, więc postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Jak usłyszałam kto to jest i po co przyszedł zamarłam..łzy z automatu zaczęły płynąć z moich oczu. Chłopak obrócił się w moją stronę z wielkimi oczami. Był w szoku. Ta szmata stała z uśmiechem na buzi.
- Ja naprawdę nie wiem, jak to możliwe. - zwrócił się do mnie. Nie byłam w stanie nic się odezwać. Moje serce się roztrzaskało..
- Nie pamiętasz? 4 miesiące temu, jak pokłóciłeś się z Livią? Do kogo przyleciałeś? No do kogo? Do mnie kurwa. - słychać było jad w jej głosie. Ja nadal stałam. Nie mogłam nic powiedzieć, ani się ruszyć. Czułam, że zaraz zemdleje. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Złapałam się szafki w korytarzu.
- Jak mogłeś. Po tym co nam zrobiła..
- To jest nie prawda! Nigdzie kurwa nie byłem, a już w szczególności u niej!
- Kłamiesz Kylian, kłamiesz - zaśmiałam się.
- Ty jeste pojebana jakaś! Wypierdalaj stąd!- krzyknął i zamknął jej drzwi przed nosem.
Chłopak zaczął się do mnie zbliżać.
- Livia kurwa uwierz mi. Nie było mnie u niej. Nie zdradziłem cię. Obiecałem Ci coś i tego się trzymam. Uwierz mi. Jebała się pewnie na bokach i znowu przyszła do nas namącić - łzy lały mi się z oczu. Nie wiedziałam co mam myśleć. Kylian podszedł do mnie i przyciągnął do przytulenia. Mocno mnie objął i sam zaczął płakać.
- Nie zdradziłem cię kochanie. Uwierz mi proszę cię!! - czułam jego łzy na szyi.
- Zrób test na ojcostwo - odepchałam go lekko
- Jaki test. Ona robi to specjalnie, bo jest zazdrosna! Jest we mnie zakochana. Puściła się z kimś! - krzyknął przez łzy.
- Zrób test. Inaczej nie mamy o czym rozmawiać. - otarlam łzy i zaczęłam ubierać buty.
- Livia kurwa proszę cię. Nie wychodź. - przytulił mnie, uniemożliwiając mi wyjście.
- Puść mnie Kylian..
- Nie odchodź, proszę cię! To wszystko jest nie prawdą.
- Daj znać, jak dostaniesz wyniki.
- Nie będę robił żadnych testów do chuja.
- Nie będziesz robił bo co? Boisz się, że to jednak twoje dziecko?
- Ty naprawdę jej wierzysz?
- Wystarczająco dużo mam powodów by Tobie nie wierzyć.
Wyrwałam się z jego uścisku i wyszłam..

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz