Rozdział 38

1K 34 0
                                    

POV KYLIAN
Zbierałem się na trening, Livia była już w pracy. Dostałem telefon.
- Tak? - zapytałem. Numer był nieznany.
- Kylian, tu Alicia. - powiedziała roztrzęsionym głosem
- Cześć, co się dzieje? Dziwnie brzmisz.
- Pomóż mi proszę. On mnie pobił.
-Kto? Alicia jesteś?
- Mój były. Proszę przyjedz po mnie.- płakała.
- Gdzie jesteś?
- Na moście Koło wieży... - łkała.
- Nie płacz, już jadę. - rozłączyłem się. Mam nadzieję, że trener mnie nie zabije za jeden trening. Wsiadłem do auta i pojechałem do Alicii.
Zastałem ją siedzącą w kapturze na moście. Wokół było dużo ludzi. Mam nadzieję, że nikt nie rozpozna mnie w kapturze i okularach, bo jak Livia się dowie, to mnie zabije.
- Alicia.. - odezwałem się. Dziewczyna od razu się podniosła i wtuliła się we mnie. Przez chwilę nie byłem w stanie jej objąć, bo się bałem, ale w końcu również ją przytuliłem. Dziewczyna płakała. Zabrałem ją do samochodu..
- Co się stało? - zapytałem trzymając ją za rękę. Mocno ją ściskała. Poczułem w brzuchu dziwne uczucie. Nie, nie, nie Kylian. Uspokój się. To tylko współczucie.
- On...on mnie uderzył, bo.. - łkała - bo nie chciałam zrezygnować z sesji zdjęciowej w stroju kąpie..kąpielowym. Nie potrafi zrozumieć tego, z ja się utrzymuje z modelingu. Jest chorobliwie zazdrosny, nie chce by jak on to powiedział MOJE CYCKI byly pokazywane na bilbordach. - znowu rzuciła się na mnie płacząc i mnie przytuliła.
- No już dobrze..nie płacz - pocieralem dłonią jej plecy. - jaki mężczyzna podnosi rękę na kobietę?
- Kylian, ja nie chce do niego wracać.
- Wynająć Ci hotel?
- On mnie tam znajdzie.
- Nie mogę wziąć cię do domu..
Dziewczyna zanosiła się płaczem. Na jej policzu był widoczny już siniak. Mam przejebane na całej linii...
POV LIVIA
Siedząc w pracy dostałam telefon od Neymara.
- No co tam? - zapytałam
- Wiesz może, czemu Kyliana nie ma na treningu? - zapytał lekko zdziwiony.
- Jak to nie ma go na treningu?
- No nie ma. Telefonu też nie odbiera.
- Czekaj, może ja zadzwonię..
- Okej..
Rozłączyłam się i wybrałam numer do mojego chłopaka. Jeden sygnał..drugi..trzeci.. Odebrał
- Livia nie mam czasu jestem na treningu - powiedział od razu.
- Na treningu? - zapytałam podejrzanie.
- Tak. Do zobaczenia w domu - rozłączył się. Co on kombinuje..a przede wszystkim gdzie jest i dlaczego kłamie..
POV KYLIAN
Rozłączyłem się z Livią. Ona mnie zabije. Siedziałem z Alicią za miastem, by nikt nas nie widział.
- Już lepiej? - zapytałem.
- Będziesz miał przeze mnie przerąbane u Livii...-powiedziala smutno.
- Trudno. Albo zrozumie, albo nie.
- Nie możesz tak mówić..
- Jesteś moją przyjaciółką, w dodatku potrzebowałaś pomocy. - uśmiechnąłem się lekko. Patrzyliśmy sobie w oczy. Naszła mnie ochota na pocałowanie jej. Patrzyłem w jej oczy i co chwilę na jej usta. Zaczelismy się zbliżać do siebie. Byłem o krok od popełnienia błędu, ale Alicia szybko ogarnęła.
- Kylian..przestań. Masz dziewczynę.
- Przepraszam, nie wiem co mi odjebało.
- Nie szkodzi. Ale ogarnij się. - spojrzała na mnie. Kurwa pamiętam, jak z nią byłem. Mieliśmy naprawdę spontaniczny związek. Może dlatego, że byliśmy małolatami? Nie wiem. Z Livią jestem już prawie 4 lata..monotonia, wieczne kłótnie. Może nie powinienem tak myśleć, ale to była prawda.
-Pamiętasz nasz pierwszy raz u mojego ojca w samochodzie? - zapytalem by trochę ją rozweselić.
- Tak. Twój starszy brat nas nakrył - uśmiechnęła się w końcu.
-Jego mina? Nie do opisania - zacząłem sie śmiać.
- A pamiętasz, jak zaczynałeś w swoim pierwszym klubie? Dałeś mi swoją koszulkę - patrzyła przed siebie - nadal ją mam.
- Naprawdę? - spojrzałem na nią.
- Tak..przywołuje miłe wspomnienia.
Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Po chwili się odezwałem.
- Wracamy? - zapytałem, gdy zobaczyłem na zegarku godzinę 17.
- Odwiozlbys mnie do moich rodziców?
- No jasne.. - uśmiechnąłem się.
Jechaliśmy w ciszy. W tle grało radio. Nie odzywaliśmy się w ogóle. Było mi głupio.
Po prawie godzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce.
- Dziękuję Ci Kyky. - przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Kurwa znowu to dziwne uczucie w brzuchu w dodatku mam wrażenie, że mój kolega drygnął.
- Nie ma sprawy. Do usług - uśmiechnąłem się. Kiedy dziewczyna wyszła, stałem jeszcze pod jej domem, by uspokoić się. O czym ja w ogóle myślę. Kylian ty idioto..
Wróciłem do domu około 19. Cały dzień w dupe. Livia siedziała w salonie i piła wino. Rzuciłem kluczyki na komodę i wszedłem do kuchni nie odzywając się do niej. Nie wiedziałem co powiedzieć. Alicia mnie tak rozproszyła, że nie zdążyłem nic wymyślić.
- Jak trening? - zapytała, popijając wino.
- Trening, jak trening - ugryzłem jabłko..
- Cieszę się - uśmiechnęła się sztucznie. Wiedziałem już, że wie, że mnie tam w ogóle nie było. Czekałem, aż bomba wybuchnie.
- A co? - zapytałem udając, że nie wiem o co jej chodzi.
- A wiesz..siedzialam w pracy i dostałam ciekawy telefon od twojego przyjaciela z pytaniem dlaczego nie ma cię na treningu - uśmiechnęła się znowu sztucznie.
- Kto dzwonił? - zdenerwowałem się. Co za idiota z tego kogoś.
- A od kogo ignorowałeś telefony? - zapytała już z nerwami. Neymar. Kurwa.
- Neymar.. - spuściłem głowę w dół.
- Możesz mi powiedzieć gdzie wywiało cię na cały dzień, i co zmusiło cię to do kłamstwa?
- Powiem Ci, ale się nie denerwuj.
- Okej - szepnęła i z zaciekawioną miną patrzyła na mnie.
- Zbierałem się na trening i zadzwoniła do mnie Alicia, że potrzebuje pomocy - powiedziałem. Livia wstała. - zanim zaczniesz krzyczeć daj dokończyć. No więc zapytałem co się stało. Powiedziała, że chłopak ją pobił i żebym po nią przyjechał na most obok wieży. Nie mogłem przejść obojętnie.. - patrzyłem jej w oczy cały czas, gdy opowiadałem.
- No tak..Kylian Mbappe matka Teresa z Kalkuty - zaśmiałam się ironicznie.
- Livia. Ona miała siniaka na policzku. Siedziałem z nią do 17 i zawiozłem do domu jej rodziców.
- Jaki z ciebie rycerz. Cieszę się - uśmiechnęła się i poszła po schodach do sypialni.
- Livia! - krzyknąłem. Słyszałem trzask drzwiami. Poszedłem za nią. Słyszałem wodę. Poszła się kąpać. Zobaczyłem, czy zostawiła otworzone drzwi. Zostawiła. Wszedłem do środka. Dziewczyna leżała w wannie.
- Mógłbyś zostawić mnie samą? - zapytała
- Nie. - uklęknąłem obok wanny i chciałem ją pocałować, ale odwróciła głowę.
- Nie gniewaj się.. - powiedziałem odgarniając jej mokre włosy za ucho..nic się nie odezwała, tylko zamknęła oczy. Trochę mnie to zirytowało.
- Jak ty leciałaś z pomocą Mountowi, to nic nie mogłem powiedzieć. Ale jak ja pomogłem dziewczynie, która została pobita przez chłopaka, to już jestem najgorszy - powiedziałem to spokojnie na tyle ile potrafiłem. Wstałem z podłogi i patrzyłem na reakcje. Niestety żadnej nie było. Odwróciłem się, wyszedłem i trzasnąłem za sobą drzwiami. Do mnie hipoktyta mówiła, a sam nie lepsza. Ja pierdole. Zszedłem na dół i zadzwoniłem do Neymara.
- Gdzie ty byłeś? - zapytał.
- W dupie decybelu. Jak nie obieram, to znaczy, że mam inne sprawy. Po co dzwonisz do Livii i wypytujesz o mnie?
- Stary, kurwa co się stało?
- Alicia potrzebowała pomocy. Teraz Livia się do mnie nie odzywa.
- Dalej za nią latasz? - zapytał.
- Potrzebowała pomocy..
- Mało ma znajomych? Akurat do ciebie zadzwoniła. No stary, nawet ja widzę, że coś tu nie gra.
- Tobie zawsze coś nie gra. - powiedziałem wkurzony.
- Zastanów się człowieku co ty robisz..bo szkoda Livii - powiedział.
- Tak, bo ona jest święta. Jasne kurwa.
- Żebyś wiedział. Jestem Twoim przyjacielem, ale też Livii. Krzywdzisz ją chłopie.
- Jakby tak było, to by mnie zostawiła.
- Może nie chce cię zostawić, bo cię kocha?
- No, kocha i to najważniejsze.
- Myślałem, że jesteś dojrzalszy. Myślałem, że chcesz się oświadczyć, bo ją kochasz szczerze. Ale widzę, że z ciebie jest jeszcze gówniarz. - powiedział, a ja się rozłączylem. Następny obrońca. Poszedłem spowrotem do naszej sypialni. Livia siedziała na łóżku i pisała coś w telefonie.
- Livia.. - zacząłem - możemy skończyć się zachowywać, jak dzieci?
- Jak dzieci? Ciekawe.. - spojrzała na mnie swoimi świecącymi i słodkimi oczkami.
- Nie chcę się z tobą kłócić - usiadłem obok niej.
- Jak też, ale jakoś nie ufam jej. Nie ufam jej, gdy jest z tobą. Skąd mogę wiedzieć, czy ona nie wiem nie zacznie z tobą flirtować i ty ulegniesz..
- Nie zrobił bym Ci tego.. - ta jasne. Pokazałeś to wcześniej idioto.
- Zaczynam zauważać, że my coraz bardziej się ze sobą męczymy i boję się tego..- po smutniała. Widziałem łzy w jej oczach.
- Nigdy w życiu mnie nie męczyłaś. - złapałem za jej dłoń i pocałowałem ją. Ona lekko się uśmiechnęła - chodź tu do mnie - wyciągnąłem ręce w jej stronę, a ona od razu się wtulila we mnie całując krótko moją szyję. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Kocham Cię Kyky - mruknęła w moją szyję.
- A ja Ciebie Livcia - pocałowałem ją w głowę..

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz