Rozdział 29

1.1K 37 0
                                    

Za 2 dni moje urodzinki. Jeeeejjj! Cieszyłam się niesamowicie. Nie chciałam robić hucznych urodzin, tylko w gronie swoich znajomych i rodziny. Wyszłam z Sofie na zakupy, by kupić jakąś sukienkę.
- Kurwa w tych sklepach nic nie ma.
- Jak to nie? A ta błękitna? Wyglądałaś w niej cudownie.
- Nie podobała mi się. Z resztą Kylian nie lubi tego koloru. Bardziej coś granatowego, czerwonego. - chodziłyśmy po sklepach dobre dwie godziny.
- Ja mam dość. Chodź na kawę.
- Tak. Później coś ogarniemy. - usiadłyśmy w kawiarni i popijałyśmy kawę.
- Kylian to pewnie odwali ci taką imprezę, że każdemu szczęka opadnie - zaśmiałam się.
- I tu cię zaskoczę. On nie ma prawa wglądu do planu na imprezę. Nie chcę by dokładał się nawet groszem.
- Szczęściara jesteś - uśmiechnęła się i upiła łyk kawy.
- Wszyscy uważają mnie za szczęściarę, ale wcale tak nie jest. On nie jest wcale taki idealny.
- Nikt nie jest idealny Livia
- A on w szczególności. - zaczęłyśmy się śmiać. Po 40 minutach wyruszyłyśmy w dalsze poszukiwanie sukienki. W końcu mam! Piękna granatowa rozkloszowana sukienka do połowy ud z cieniutkimi ramiączkami. Tak kurwa, mamy to Livia. Była cudowana. Od razu przymierzyłam i kupiłam. Jak wyszłam z domu o 13 tak wróciłam o 18. Mamy nie było, taty też. Cudownie. Sama w domu, odpoczynek totalny. Ucięłam sobie małą drzemkę. Obudził mnie telefon od Kyliana.
- Gdzie jesteś księżniczko?
- W domu, śpię. Co chcesz? - zapytałam zaspana i zdenerwowana, bo mnie obudził głąb.
- Uuu, co tak nie miło? Sprawdzam, czy jesteś w domu, bo Mount w Paryżu jest.
- I co ja mam z tym wspólnego.
- Na szczęście nic.
- Weź mnie nie denerwuj.
- Co ty masz taki humor?
- Bo budzisz mnie. Dopiero co zasnęłam.
- Nie chcesz spędzić tej nocy ze mną? - normalnie czułam, jak się uśmiecha.
- Nie. - odpowiedziałam surowo.
- A więc tak się bawimy?
- Kylian, wiesz co?
- Co?
- Weź ty spierdalaj pobiegać, czy coś,jak ci się nudzi. - chłopak zaczął się śmiać.
- Hahaha, ty szujo! Dobra, nie przeszkadzam. Dobranoc, kocham cię.
- No, no. Ja ciebie też - coś chciał powiedzieć jeszcze, ale rozłączyłam się. I poszłam dalej spać.
Pomijajac to, że Obudziłam się o 2 w nocy, pomęczyłam się do 6 rano i wstałam właśnie teraz o 15 to wszystko super. Szum w domu mnie obudził. Zabije ich, przysięgam...zabije. Zeszłam na dół, a tam Kylian z moimi rodzicami śmieją się w najlepsze.
- Dlaczego wy się tak drzecie! - krzyknęłam wkurzona. Chyba idzie mi okres.
- O wstała królewna - zaśmiał się Kylian.
- Ostrzegam cię Mbappe pajacu.. - Kylian wstał z poważną miną i zaczął iść w moją stronę.
- Czekaj, czekaj. Jak ty mnie nazwałaś?
- Pajac. Bo tak się zachowujesz.
- Powtórz - stał już koło mnie. Podeszłam bliżej, spojrzałam w jego oczy i bez skrupułów powiedziałam
- PA-JAC - nim zdazylam cokolwiek powiedzieć, Kylian przerzucił mnie przez swoje ramię i zaczął wchodzić po schodach
- Jakby przestali państwo słyszeć jej krzyki, to znaczy, że ją zabiłem- krzyknął do moich rodziców. Oni zaczęli się śmiać. Kurwa dzięki za wsparcie. Rzucił mnie na łóżko i zawisnął nade mną..
- Ja jestem pajac, tak?
- Tak. Jesteś paj..- nie dokończyłam, bo zaczął mnie całować. Od razu oddałam pocałunek. Chwilę później byliśmy bez koszulek. Całowaliśmy się bez przerwy. Zaczęłam odpisać jego pasek od spodni, Kylian zaśmiał się.
- Już chyba wiem, dlaczego taki humorek miałaś.
- Zamknij się, dobrze? - odpięłam jego pasek, a chłopak pomógł mi się pozbyć jego spodni. Kylian zaczął całować moje piersi ściskając je. Jęczałam pod nim i wiłam z przyjemności. Wrócił do całowania moich ust. Zerwał ze mnie moje spodenki, razem z majtkami. Zaraz po tym pozbył się swoich bokserek. Zaczęłam błądzić po jego klacie i brzuchu. Kylian bez żadnego ostrzeżenia wszedł we mnie.
- Teraz zobaczymy, czy będziesz taka cwana - złączył nasze usta, gwałtownie poruszając się we mnie. Kylian co chwilę zwalniał i przyspieszał, przez co kręciło mi się w głowie.
- Kylian szybciej! - jęknęłam. Kylian przyspieszył. Zaczęłam wbijać się paznokciami w jego plecy. Będą ślady. Czułam, że dochodzę i Kylian chyba też, bo gwałtownie przyspieszył. Jęczałam jego imię. Wiedziałam, że to mu się podoba. Znaliśmy się tyle lat. Wiedzieliśmy co kto lubi w sexsie. Nagle spięłam całe swoje ciało, by odpłynąć totalnie dochodząc. Kylian doszedł w tym samym czasie wypełniając mnie swoją spermą. Opadł na mnie, głośno dysząc.
- Wow..- jęknął w moją szyję.
- Wow - powtórzyłam jego słowa.
- To było... - zaczął wychodząc ze mnie i kładąc się obok przyciągając mnie do siebie - zajebiste.
- Tak - uśmiechnęłam się. Leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Sex w środku dnia. Podoba mi się - zaśmiał się całując mnie w głowę.
- Całkiem lepszy od tego nocnego.
- Kocham Cię wariatko.
-  A ja ciebieeeee.
Kylian się chyba zaczął nudzić, bo odwrócił się w moją strony, trochę się uniósł na łokciu, zbliżył się do mojej szyi i zaczął ją po raz kolejny ssać i przeryzac. Mam cały dekold w malinkach. A teraz jeszcze szyję i udekoruje, kretyn.
- Kylian. Jak ja będę jutro wyglądać.
- Jak zawsze, czyli zajebiscie - nawet na chwilę nie przerwał swojej czynności. Po chwili odkleił się ode mnie glonojad i pocałował szybko w usta.
- Pięknie - zaczął się śmiać. Wstałam i zaczęłam się ubierać. Podeszłam ubrana do lustra. O ja pierdole.
- Kylian do cholery! Ja tego nie zakryje niczym - krzyknęłam.
- Nikt Ci nie każe. Przecież każdy wie, że się kochamy. Przypominam, że 4 rok idzie.
- Kurwa o 4 za dużo.
- Okres będziesz miała?
- A i owszem.
- Hahaha, mam spierdalać?
- W kosmos najlepiej, debilu. No jak ja wyglądam - zaczęłam się przeglądać w lustrze. Kylian stanął za mną i pocałował mnie w tył głowy.
- Pięknie wyglądasz.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Nie jestem głodny. Przed przyjściem tu byłem na obiedzie.
- A z kim? - zapytałam podejrzliwie.
- A z kolegą - nie mówi prawdy widzę to.
- Kłamiesz.
- Absolutnie
- Wiesz, że się dowiem, a wtedy będzie gorzej, prawda? - stanęłam na palcach i zarzuciłam ręce wokół jego karku, by musiał spojrzeć w moje oczy.
- Dobra, dobra. - objął mnie - byłem z Alicią. - zrobiło mi się gorąco i moja mina z uśmiechu zamieniła się w powazną.
- Ty chyba śmieszny jesteś. - chciałam go puścić, ale złapał za mój nadgarstek.
- Służbowo byłem z nią.
- Ach więc tak?
- Livia. Nie chcę się kłócić..
- Ale my się nie kłócimy. Cieszę się, że powiedziałeś mi prawdę.
- Mhm, widzę...- usiadł na łóżku przyciągając mnie i przytulając się do mnie.
- Skoro tak stawiamy sprawę, to wi..- nie dał mi dokończyć, tylko od razu wstał i zaczął mówić podniesionym głosem.
- Nawet się nie waż spotykać znowu z tym frajerem Moutem. - stanęliśmy blisko siebie.
- Tak? Bo co mi zrobisz? Chyba postawiliśmy sprawę jasno ostatnio.
- Mamy razem znowu sesje i spotkaliśmy się dogadać.
- Cokolwiek - wyszłam z pokoju. Kylian wyszedł za mną. Zeszliśmy na dół, a rodziców nie było. Zostawili kartkę ze będą rano, pojechali do dziadków za miasto. Było po 20.
- Myślałam, że ten temat mamy zamknięty, ale ta szmata lata wokół ciebie, jak jakiś sęp.
- Przestań, dobrze?
- Ooo, kochany. Ja dopiero zaczynam. - uśmiechnęłam się.
Kylian został na noc. Między nami wyczuwalne było napięcie.
Zasnęłam odwrócona do chłopaka plecami, a Obudziłam się wręcz zgnieciona przez niego. Spał na moich mojej klatce piersiowej i mocno mnie obejmował. Dziś moje urodziny! Coś pięknego. Nie zważając na Kyliana wyszłam z łóżka, wzięłam świeże ubrania i poszłam pod prysznic. Po 20 minutach wyszłam. Kylian nie spał, tylko pisał coś w telefonie.
- Jak chcesz, to umów się z nią dzisiaj. Nie musisz być na urodzinach.
- Od rana zaczynasz?
- A jeszcze cały dzień przed nami.
- Ja pierdole. Kłam źle, powiedz prawdę źle. Ogarnij się.
- Sam się ogarnij. Tak się zarzekałeś, że ją poblokowałeś, a teraz jakąś współpraca z nią i od nowa koło się zatacza. Mogłeś odmówić.
- Mogłem, ale podoba mi się zarys całej kampanii, bo chodzi o piłkę.
- Skoro dla ciebie ważniejsze ode mnie jest coś takiego, to co tu robisz?
- Masz dziś urodziny. Możemy przestać się kłócić?
- Najlepiej będzie, jak już sobie pójdziesz.
- Skoro tego chcesz, to nie ma problemu. - trzasnął drzwiami.

POV KYLIAN
Ja z nią nie wytrzymam. Nie wytrzymam, przysięgam. Wsiadłem w auto i pojechałem do swojego menagera, by rozwiązał jakoś umowę z tymi ludźmi, bo przecież Księżniczka się obrazi. Po spotkaniu wróciłem do siebie. Spokój. Kurwa kocham ją. Zrobię wszystko, by było dobrze między nami. Postanowiłem do niej zdzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci..odebrala.
- No?
- Wycofałem się z tej kampanii. Zadowolona?
- Nie mówiłam, żebyś to zrobił.
- Ale zrobiłem. Dla Ciebie. Dalej źle?
- Dziękuję - powiedziała skruszonym głosem.
- Do później - rozłączyłem się.
Chciałem dzisiaj się jej znowu oświadczyć, ale to jednak nie dzisiaj. Widzę, że jej zaufanie jest nadal na takim samym poziomie..wyciągnąłem pierścionek i przyglądałem się mu. Idealny dla niej.
Pół dnia podpisywałem plakaty. Zaraz muszę się zbierać na urodziny do KSIĘŻNEJ KAPRYŚNEJ. Postanowiłem, że ubiorę błękitną koszulę, czarne zwężone spodnie, białe AIR FORCE i do tego czarna bomberka. Oczywiście zegarek ubiorę od niej. Dała mi go na urodziny. Zapakowałem prezent dla niej. Kupiłem jej różowego laptopa z Apple, bo ostatnio jęczała, że jej się psuje. Do tego ulubiony bukiet z czerwonych róż no i jakże mógłbym nie kupić jakiejś biżuterii. Wiem, że nie lubi nosić kolczyków, naszyjników itd, ale uwielbia Bransoletki. Na deserek miały być ponowne oświadczyny. Ale tak jak mówiłem, muszę jeszcze nad tym popracować.
Dojechałem na miejsce. Szukałem wzrokiem mojej solenizantki. Dojrzałem ją z Neyem i resztą ekipy z PSG. Zacząłem iść w ich stronę. Witając się ze wszystkimi. Dziewczyna stała do mnie tyłem. Więc objąłem ją od tyłu, pocałowałem w głowę i szepnąłem do ucha
- Wszystkiego najlepszego zołzo. Dziewczyna obróciła się w moją stronę i mocno pocałowała.
- Dziękuję - przytuliła mnie. Wręczyłem jej prezenty.
- To dla ciebie.
- Dziękuję kochanie - znowu mnie przytuliła.
Impreza się rozkręcała. Ciekawe co się dziś odjebie..

POV LIVIA
Podeszłam do mamy, która zajmowała się prezentami i podałam je jej.
Wróciłam do swoich znajomych. Kylian objął mnie.
- Jak impreza?- zapytał
- Rozkręca się - uśmiechnęłam się popijając drinka  - a ty nie pijesz?
- Nie. - uśmiechnąłem się do niej.
- No co ty Kyky, to moje urodziny.
- Wiem kochanie, ale nie mam ochoty dziś pić. Z resztą badania mam w poniedziałek.
- A dziś jest sobota - zrobiła smutną minkę.
- Nie chce, żeby trener coś sapal, bo znowu nie wpuści mnie na boisko.
- Okej - przytuliłam go. Cieszyłam się, że poważnie traktuje drużynę.
Zaczęliśmy tańczyć ze wszystkimi. Alkohol krążył w moich żyłach, czułam to, bo byłam tak napalona na Kyliana, a on na mnie. Ciągle się całowaliśmy. Gdy wszyscy byli napici, prócz oczywiście mojego księcia. Wzielam to za rękę i zaciągnęłam do łazienki...

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz