Rozdział 48

1.1K 38 0
                                    

4 dni później...
Byłam z Bruną i Davim na treningu chłopaków. Oczywiście w dupie miałyśmy, jak Kyky i Ney się prężą przed nami i pokazują co to nie onini plotkowałyśmy sobie w najlepsze. Davi natomiast kopał sobie z boku piłkę z trenerem.
- Jeszcze 3 tygodnie i mój przystojniak się urodzi. - powiedziała szczęśliwa Bruna
- Ja też nie mogę się doczekać - zaśmiałam się.
- Coś pięknego. My z Neyem też myślimy na dzieckiem. Davi w sumie ma już braciszka, ale ucieszyłby się z drugiego.
- Albo z siostry -puściłam jej oczko
- W sumie.. - zaczęłyśmy się śmiać. Podszedł do nas Davi.
- Ciocia, mogę dotknąć Xaviego?
- Hahah, no jasne - chłopiec przyłożył dłoń do brzuszka i zabrał wystraszony ją.
- Rusza się - zrobił wielkie oczy. - mój braciszek też tak robił - zaczął się cieszyć.
- No widzisz. Teraz będziesz miał super kolegę - poczochralam jego włosy.
- Nauczę go grać w piłkę.
- No jasne - przytuliłam młodego i pocałowałam w policzek.
- Davi to cudowny chłopak - patrzyłam jak chłopiec biegnie do Neymara.
- Tak to prawda. Kocham go, jak swojego syna.
- Widać to. On też cie bardzo kocha.
- Wiem - patrzyła z uśmiechem na Neymara i Daviego.
Po treningu Kylian podszedł do mnie i objął mnie od tyłu szepcząc do ucha.
- Nawet nie wiesz jaką ja mam na ciebie ochotę.. - przegryzł płatek mojego ucha.
- A wiesz jaką ja mam na ciebie - odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam go. Nagle ugięły mi się nogi i poczułam ostry skurcz. Kylian złapał mnie w ostatniej chwili.
- Livia, co jest?
- Skurcz-powiedziałam zaciskając żeby nie rozpłakać się.
- Do szpitala - krzyknęła Bruna. Kylian wziął mnie na ręce i szybkim krokiem udam się do samochodu.
Siedziałam w samochodzie, a skucze nie ustępowały. No młody, nie mów, że to dziś. Nie szalej.
Do kilku minutach dojechaliśmy do prywatnego szpitala. Zostałam przewieziona na wózku na oddział ginekologiczny, gdzie zrobili mi badania. Kylian siedział przy mnie trzymając za rękę. Widziałam, że też był wystraszony.
Po jakimś czasie przyszedł lekarz.
- Pani Carter. Wszystko w porządku. - uśmiechnął się - to normalne, że ma pani skurcze.
- Czyli jeszcze nie rodzi? - zapytał wystraszony Kylian.
- Nie, spokojnie. - zaśmiał się lekarz - dostała pani środki przeciwbólowe. Proszę się oszczędzać i dużo leżeć.
***
Wróciliśmy po 2 godzinach pobytu w szpitalu do domu. Od razu Kylian zaprowadził mnie do łóżka.
- Coś Ci potrzeba? - widziałam troskę w jego oczach i też przerażenie.
- Pić mi się chce - szepnęłam.
- Jasne, już Ci przynoszę. A ty leż.
Chłopak wyszedł, a ja zaczęłam głęboko oddychać. Nie powiem też się wystraszyłam. Myślałam, że rodze. Po chwili przyszedł Kylian ze szklanką wody z cytryną.
-Proszę - podał mi wodę.
- Dziękuję.
- Ale się wystraszyłem.
- Ja to samo - zaśmiałam lekko. Kylian położył się obok mnie na wysokości mojego brzucha i podwinął moją koszulkę. Zaczął mówić do mojego brzucha, co było mega zabawne.
- Mały rozbójniku, nie strasz mamusi i tatusia, bo my zawału dostaniemy - i jeb, kopnął.
- Kylian, odejdź, bo on jest agresywny, jak ty mówisz do niego - zaczęłam się śmiać i zasłoniłam brzuch.
- Już okres buntu? Coś czuję, że to twój charakter..
- Gorzej, jak nasze dwa charaktery się złączyły w jeden jego..
- Szkoła z internatem na Syberii.
- Hahhahah, kretyn - zaczęłam się śmiać.
***
Na drugi dzień Kylian miał wolne, bo mecz miał dopiero w niedzielę. Nie chciało mi się siedzieć w domu, więc wpadłam na pomysł by pojechać do rodziców Kyliana
- Nie chce mi się ich słuchać..
- A co będziemy robić?
- No nieee wiem - zaczął całować moją szyję.
- Kylian.. - lekko go odepchnęłam.
- No dobra, już dobra..ubieraj się.
Uśmiechnięta poszłam się ogarniać. Założyłam granatowe rurki, bluzę Kyliana z PARIS, a na nogi założyłam Niebiesko białe AIR JORDAN. Zeszłam powoli po schodach i podeszłam do chłopaka.
- A tobie nie za wygodnie w moich bluzach?
- Wiesz..to jest moje... Twoje...nasze, kochanie.
- Haha, jakbym mógł zapomnieć. - złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Wyjeżdżając pod bramą było kilka zjebow z aparatami i cykali nam zdjęcia.
Dojechaliśmy na miejsce. Z wejścia Ethan przyszedł się przywitać. Na dworze nie było za ciepło.
- Dzień dobry - krzyknęliśmy razem.
- Cześć wam - zza ściany pojawił się ojciec Kyliana i przywitał się z nami przytulając nas.
- Jak się miewacie? - zapytał z uśmiechem.
- Livia wczoraj miała skurcze, byliśmy w szpitalu.
- To było przerażające - zaśmiałam się.
- Mój wnuk już się prosi na świat. - ojciec Kyliana również się zaśmiał. Nagle że schodów wyłoniła się mama Kykiego.
- O hej dzieciaki.
- Cześć - odezwał się Kylian lecąc się przytulić. Mamisynek, haha.
- Dzień dobry - kobieta podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Jak tam mój wnuk?
- No cóż..wczoraj miałam ostre skurcze. Skończyłam w szpitalu.
- O Jezu..dlaczego nie zadzwoniliście? - zapytała zmartwiona.
- Mamo, spokojnie. Po co mieliśmy was denerwować, jak sami byliśmy w szoku.
- Jeszcze trochę i w końcu będzie z nami - uśmiechnęłam się, głaszcząc swój brzuch.
- Xavi Mbappe Lottin.. - powiedział Kylian.
- No ja już się doczekać nie mogę - powiedziała kobieta masując mój brzuch. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że wraz z Kylianem mamy naprawdę ogromne wsparcie ze strony naszej rodziny.
- A ty jak tam Kylian? Jak forma?- zapytał najstarszy Mbappe
- Forma spoko. W niedzielę gramy mecz ostatni w lidze. Musimy wygrać.
- No jasne - przybili sobie z ojcem piątkę. Ich relacja jest taka czysta..
U rodziców Kyliana zostawiliśmy aż do zmroku. Ale nie miałam ochoty jeszcze wracać do domu. Jechaliśmy przez miasto.
- Kyky. Pojedźmy pod wieże Eiffla.
- Wiesz ile tam będzie ludzi?
- Proszę cię.. - zrobiłam słodką minkę. Chłopak nachylił się i zaczął szukać czegoś w schowku. Wyciągnął okulary.
- Niech będzie.. - uśmiechnął się.
Dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy w najmniej zaludnionym miejscu. Założyliśmy kaptury i okulary. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy na most. Wieża była pięknie oświetlona, było naprawdę dużo ludzi. Odeszliśmy na bok by zrobić sobie zdjęcie z wieżą. Ściągnęliśmy okulary i kaptury, a Kylian wyciągnął telefon, by zrobić selfie na tle wieży. Stanął za mną i zrobiliśmy takie bekowe zdjęcie od dołu z głupimi minami. Widać było tylko tylko czubek oświetlonej wieży.
- Wiesz, że jeśli wrzucę to na story, to mamy jakieś 2 minuty na ulotnienie się stąd? - zapytał z rozbawieniem.
- Wrócimy do samochodu i wtedy wrzuć bo nie mogę biegać - zaczęłam się śmiać.
- Dobra. - złapał mnie za rękę. Założyliśmy okulary i kaptury. Pospacerowaliśmy chwilę. Niestety nasze zachowanie jak zawsze w miejscach publicznych było tragiczne, bo my po prostu poważnie zachowywać się nie potrafimy w miejscach publicznych, co niejednokrotnie pokazywaliśmy. Ściągaliśmy sobie nawzajem kaptury. Zwróciliśmy uwagę kilku osób. Od razu podeszli po zdjęcia. Poprosiliśmy o ciszę. Byli naprawdę kochani, bo zachowali spokój. Po zdjęciach, stwierdziliśmy, że jesteśmy spaleni, więc wróciliśmy do samochodu. Kylian kliknął coś w telefonie. Nagle słyszeliśmy duże poruszenie. Już wiedzą, że tu jesteśmy.
- Kylian spadamy, hahha - chłopak odpalił silnik i odjechaliśmy jak najszybciej śmiejąc się. Weszłam na IG i zobaczyłam to zdjęcie. Boże, hahahha. Jak jakieś przyjeby. I my mamy być niby rodzicami? Haha, jak my sami, jak dzieci.
- Hahha, wyglądamy, jak jakieś powalone debile na tym zdjęciu. - zaczęłam się śmiać.
- Mi tam się podoba - puścił mi oczko.
- Tobie wszystko co powalone się podoba.
- Fakt. - złączył nasze dłonie.
Dojechaliśmy do domu, a ja od razu skierowałam się do łazienki w celu kąpieli. O taaaak. Tego potrzebuje.
Leżałam w wannie relaksując się. Jednak nie było dane mi odpocząć spokojnie, bo do łazienki wszedł Kylian.
- Muszę się ogolić - zaczął się przygladać w lustrze.
- Mhmm- mruknęłam zamykając oczy.
- A ty co? - zapytał Kylian śmiejąc się pod nosem.
- Relaksuje się..
- To ci trochę po przeszkadzam, bo muszę pozbyć się tego zarostu.
- No tak..bo przecież później nie będziesz miał czasu.
- Hahhaha - zaczął się śmiać.
Kylian zaczął się golić, a moja woda zaczynała chłodnieć.
- Kyky, podaj mi ręcznik
- Mhm, już - odpowiedział i sięgnął po sięgnął po ręcznik podchodząc do wanny. Wstałam, a Kylian rozłożył recznik, następnie okrył mnie nim i pocałował w czoło.
- Mój skarb - powiedział pprzytulajac mnie i kołysząc na boki. Zaśmiałam się, co nie umknęło chłopakowi.
- Z czego się śmiejesz?
- Bo cię kocham, głupku - zaczęłam robić z nim NOSKI NOSKI.
- A ja Ciebie, wariatko - cmoknął moje usta.
- Idę się ubrać i położyć.
- Niedługo do ciebie dołączę. - uśmiechnął się.
Ubrałam się w piżamę i położyłam przykrywając się szczelnie kołdrą. Sięgnęłam po książkę. Bruna namówiła mnie na przeczytanie AFTER. Byłam w połowie książki, czytam ją chyba z 3 tygodnie, bo gdy mam plany ją czytać, to albo zasnę, albo źle się czuję, albo po prostu pokłócę się z Kylianem i chuj strzelił moje chęci do czytania. Zaczęłam czytać. Zanim Kylian wrócił z łazienki przceyztalam z 15 stron. Chłopak położył się obok mnie i patrzył na mnie pytająco.
- Co ty czytasz? - zapytał wyrywając mi książkę z rąk.
- Książkę. Oddaj to - zaśmiałam się.
- Jakiś pornus pewnie.
- Chciałbyś..
- Chciałbym - cmoknął szybko moje usta.
- No Kylian..
- No dobra, masz. - śmiejąc się oddał mi książkę, a sam wziął laptopa i coś tam szperał w internetach.
- A właśnie. Z racji tego, że Ty nie jesteś w stanie zająć się organizacją naszego ślubu, poprosiłem nasze mamy, żeby się tym zajęły. One wszystko zrobią. To będzie dla nas niespodzianka od nich.
- Naprawdę? To urocze - spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Też tak uważam. - uśmiechnął się i wrócił do przeglądania. Widziałam, że patrzy na jakieś statystyki. No tak. Ambicji mu nigdy nie brakuje. Marzy o złotej piłce. Wierzę w niego i wiem, że zdobędzie ją.

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz