Rozdział 44

1K 37 0
                                    

Weekendowy bonusik 😋

7 miesiąc. Prawie koniec sierpnia. Ciąża w lato to najgorsze co może być. Gorąco, do tego mały, którego noszę. Kylian był bardzo zapracowany ciągle mecze, treningi, jakieś nagrywki. Praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy. Czas spędzałam głównie u moich rodziców. Z rodziną Kyliana nie widziałam się dobre 3 tygodnie. Rozmawialiśmy głównie na FaceTime. Nie podobało mi się to. Ale stwierdziliśmy, że lepiej żebym sama nie zostawała.
- Livia, zjedz coś.
- Nie mamo. Patrz, jak już wyglądam..
- Kochanie..wygladasz bardzo dobrze, jak na ciążę..
- Mama ma rację. Zjedz coś - odezwał się ojciec wyglądając zza gazety.
- Czuje się jak jakiś ponton.
- Przygotuję Ci sałatkę owocową. Potrzebujesz witamin - powiedziała mama, a ja wywróciłam oczami.  Tesknilam za Kylianem. Ale nic nie mogłam na to poradzić, że naprawdę nie miał czasu. Gdy leżałam na tarasie na leżaku, słuchając piosenek na słuchawkach czułam, że ktoś obok mnie jest. Otworzyłam oczy, a tam uśmiechnięty Kylian.
- Tęskniłem - odezwał się, a ja zerwałam się, by go przytulić.
- Kyky.. - jak na babe w ciąży przystało z taką Ilością hormonów zaczęłam płakać.
- Ej, mała..co się dzieje? Dlaczego placzesz?
- Bo tęsknie za Tobą..- łkałam.
- Nie płacz, bo Xavier też będzie płakał - zaśmiał się, ja tak samo zaśmiałam się przez łzy - No już, kochanie. Juz niedługo cię stąd zabiorę. Musisz wytrzymać.
-Staram się..ale brakuje mi ciebie.
- Wiem..ale teraz mam tyle na głowie, że nie ma mnie w domu w ogóle, a nie chce byś sama była. Nie chciałaś być u moich rodziców, więc musisz wytrzymać tu.
- Wiem..
- Niedługo wszystko wróci do normy. Tylko skończę to wszystko co zacząłem.
- Dobrze - otarlam łzy.
- Jak się czujesz? - zapytał
- Nijak. Mam wrażenie, że mały chce już wyjść. Bardzo kopie..
- Daje w kość.. - uśmiechnął się przykładając rękę do brzucha.
- A ty jak tam?
- Z domu wychodzę o 5 i wracam po północy, ale to już wiesz..
- Wiem, wiem.. - oparłam głowę o jego ramię.
- Przyjechałem na chwilę, by cię zobaczyć. Zaraz muszę jechać. - odezwał się smutno patrząc przed siebie. Ponownie poleciały mi łzy..
- Okej-szepnęłam gdy łzy lały mi się z oczu.
- Livcia, kochanie. Mi też jest ciężko cię zostawiać...-objal mnie i mocno do siebie przytulił całując w głowę.
- Chce być już w domu..
- Tydzień. Wytrzymaj tydzień skarbie, dobrze?
- Dobrze. - znowu otarlam łzy. Kylian nachylił się i złączył nasze usta. Zaczelismy się delikatnie całować. Brakowało mi go tak bardzo. Mam ochotę na niego. Boże..jebane hormony..nagle Kylian przerwał pocałunek.
- Lecę..- szepnął w moje usta, a ja ponownie je złączyłam.
- Kocham Cię. - powiedział
-A ja ciebie Kylian. - trzymał dłoń na moim policzku patrząc mi w oczy. Widziałam w jego oczach smutek. Pocałował moje czoło, następnie brzuch i poszedł zostawiając mnie samą. Rozumiałam, że ma dużo pracy. Dlatego wytrzymam..
2 dni później..
Pomagałam mamie w obiedzie.
- Livcia, pokroisz pomidory?
- Tak. - uśmiechnęłam się.
Kroiłam pomidory gdy nagle zadzwonił telefon. Był to Kylian.
- Hejj kochanie - przywitał się z uśmiechem i pomachał do kamerki.
- Cześć - również mu pomachałam.
- Jak się miewają dzisiaj moje skarby? - zapytał a ja skierowałam kamerkę na brzuch.
- No więc młody dziś humorku nie ma, bo nie kopie dziś za często - zaśmiałam się.
- Zbiera siły, mój mały mistrz.
- Z pewnością..
- Dzwonię na chwilkę. Chciałem cię zobaczyć. Zaraz mam trening.
- Trzymam kciuki dzisiaj. Baaaardzo mocno.
- Dziękuję. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham Cię - zaczął żałować kamerkę a ja zaczęłam się śmiać.
- Hahaha, a ja ciebie Kylian. Wygrajcie to!
- Dla ciebie wszystko.
- Paaaa - rozłączyłam się. Wróciłam do kuchni by skończyć, co zaczęłam.
Wieczorem siedzieliśmy z rodzicami i oglądaliśmy mecz. To nie to samo, co na trybunach, ale no..
Kylian był jakiś nieobecny, smutny i bardzo rozkojarzony. Ale Neymar od razu sprowadzał go na ziemię. Chwilę później cyyyk, Kylian strzelił gola. Z radości aż podskoczyłam. Kilka minut powniej Neymar. Ich duo to jest coś. Po meczu poszłam się kąpać. Telefon zostawiłam w pokoju. Gdy wróciłam do pokoju i sięgnęłam po telefon miałam 3 nie odebrane połączenia od Kyliana. Od razu oddzwoniłam.
- Tak?
- Oglądałaś mecz?
-Tak. Gratulacje.
- A dziękuję, dziękuję. W sobotę jestem po ciebie i wracamy do domu.
- Wytrzymam te 2 dni.
- Musisz kochanie. Kończę. Do soboty.
-Paaa.
Odłożyłam telefon i usnęłam.
Obudziłam się z super humorem. Zeszłam na dół, mama coś robiła w kuchni.
- Hej mamuś - powiedziałam radośnie.
- Hej córeczko. Jak się czujesz?
-Ja? Wspaniale. Jutro Kylian po mnie przyjedzie i wracam do domu - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem.
- Znowu będzie pusto bez ciebie..
- Oj mamuś. Przecież nie mogę wiecznie mieszkać z wami. Niedługo będę miała swoją rodzinę. - przytuliłam kobietę.
- Tak szybko dorosłaś..
- Oj tam..hahha
Czasami żałuję, że nie mam rodzeństwa. Rodzice mieliby przynajmniej jeszcze kogoś.
Wieczorem postanowiłam pooglądać jakieś wózki. Był tak duży wybór, że nie wiedziałam, który brać, hahaha. Z resztą Kylian też musi być przy wyborze.
Nagle zadzwonił telefon. Kylian.
- Hej kochanie - powiedział zmęczony.
- Cześć. Co tam? - zapytałam.
- Jestem padnięty. Chciałbym się do Ciebie przytulić, w chuj. - Oooo...
- Ja też. Mam dość spania samej..
- Jutro już po was jestem i zabieram do domu.
- Cieszę się Kyky.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Jak trening dzisiaj?
- Daj spokój..nie mam sił. A ty jak się czujesz?
- No więc..mały bardzo się rusza, ciągle kopie. Chyba chce już być z nami - zaśmiałam się.
- Hahaha to na pewno.
- Połóż się spać, kochanie, bo słyszę, że jesteś zmęczony..
- Tak zrobię. Kocham Was..
- A my Ciebie..spij dobrze.
- Ty również.
Rozlaczylismy się. Boli mnie ta rozłąka. Chcę już z nim być..wrocilam do przeglądania wózków. Miałam już swoje faworyty. Zamknęłam laptopa i poszłam się wykąpać. Leżałam w wannie masując swój brzuch. Widziałam odbijające się nóżki i rączki małego. Jezuuuu, jakie to jest fajne. Tylko gdyby tak nie bolało.. Po kąpieli wróciłam do pokoju i się położyłam. Było po 20, nie bardzo chciało mi się spać, więc włączyłam sobie serial THE ORIGINALS. Po 3 lub 4 odcinkach zasnęłam, nawet nie wiem kiedy...
Rano obudził mnie telefon. Neymar.
- Halo, Livia? - zapytał.
- Nie, Piotruś Pan.
- To przekaż Livii, że za godzinę jestem po nią. - zaczął się śmiać.
- Jak to za godzinę i dlaczego ty?
- Kyky ma trochę pracy dzisiaj, więc poprosił mnie o odebranie ciebie od rodziców.
- No okejj.
- Za godzinę będę.
Rozłączyłam się i zeszłam na dół, gdzie mama robiła śniadanie. Była 9 rano.
- Co ty tak wcześnie wstałaś?
- Ney dzwonił. Za godzinę po mnie przyjedzie.
- A Kylian gdzie?
- Ma dziś jeszcze trochę pracy..
- To może zostań jeszcze na noc?
- Nie mamuś, wracam do domu. - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.
Poszłam na górę się spakować. Mama pomogła znieść mi walizkę na dół.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Usłyszałam samochód. Neymar już jest. Zapukał do drzwi i wszedł.
- Dzień dobry Pani Carter. A pani jak zawsze.. Pięknie  wygląda - przytulił moją mamę. Ona go uwielbiała. To taki bajerant
- Nie podrywaj mojej mamy.. - zaśmiałam się w czasie gdy chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił dając buziaka w policzek i witając się z młodym żółwikiem przybitym lekko w mój brzuch.
- Gotowa? - zapytał uśmiechnięty. Coś tu nie gra..
- Gotowa.
- Może coś zjesz Ney? Śniadanie przygotowałam..
- Dziękuję Pani bardzo, ale to szybka akcja. Zabieram Livie i jedziemy - uśmiechnął się. Coś mi tu nie gra..
- Jedźcie ostrożnie. - przytuliłam mamę. Neymar jej pomachał i wziął moją walizkę.
- A gdzie Bruna?
- We Włoszech - puścił mi oczko.
- Nic nie mówiła, że tam jedzie.
- Mi napisała Smsa, że jedzie, hahaha.
- Turystka... - pokręciłam z uśmiechem głową. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Z chłopakiem miałam naprawdę super stosunki. Mogłam mu wszystko powiedzieć.
- A wiesz może, o której będzie Kylian? Bo ode mnie nie odbiera..
- Niedługo - zaśmiał się.
Dojechaliśmy do domu. W końcu..Neymar wyciągnął moją walizkę i wziął ją idąc za mną. Czułam, że tu jest coś kombinowane.. Weszłam do środka i czułam się, jakbym nie była w swoim domu..Kylian zrobił remont. Uśmiechnelam się szeroko.
- Ym, wow.. - jedyne co mogłam powiedzieć.
- Chodź na górę - zaśmiał się chłopak.
Weszłam po schodach, normalnie nie miałam słów, by opisać to co czuje. Normalnie jakbym była w innym domu.
Weszłam do naszej sypialni..wszystko białe. Mówiłam mu, że moim marzeniem jest mieć w domu wszystko w białym kolorze i on to zrobił.
- Podoba się? - zapytał Neymar.
- Jest pięknie.
- Chodź do jeszcze jednego tajemnego pokoju. - złapał mnie za barki i zaczął prowadzić idąc za mną.
Doszlismy do białych drzwi. Złapałam za klamkę i weszłam do środka. Oniemiałam..
Pokój małego!! Na ścianie był napis XAVIER podświetlane ledami, łóżeczko, komody..ściany w błękitnym kolorze. Obok łóżeczka stał Kylian. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Niespodzianka - uśmiechnął się szeroko.
- Kylian.. - rzuciłam się w jego ramiona.
- Mam nadzieję, że podoba Ci się wszystko. - zaśmiał się.
- Jest pięknie, a ten pokoik..coś wspaniałego. - pocałowałam chłopaka.
- To ja się będę zbierał. Misję wykonałem. Do później - przybił pione z Kylianem, a mnie przytulił.
- Do później - odezwał się Kylian.
Neymar wyszedł, a ja dalej podziwiałam ten piękny pokój.
- Czy to był powód, dla którego musiałam wyemigrować do rodziców? - zapytałam.
- Szczerze, to tak. Sam mieszkałem u moich na czas remontu.
- Jest pięknie.
- Zgadzam się. - Położył swoje dłonie na moje biodra i pocałował mnie.

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz