Rozdział 34

1K 29 0
                                    

Kylian odebrał domofon.
- Tak? - zapytał lekko rozproszony. Zaczęłam się śmiać siedząc na blacie.
- To ja Ney. Otwórz.
- Masz naprawdę dobre wyczucie czasu, wiesz?
- Nie ma za co Livia. - krzyknął Ney.
Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać. Nie mogłam ze śmiechu. Kylian otworzył mu bramę i podszedł do mnie.
- Nie ciesz się. Dokończymy to. - musnął moje usta.
- Peeeeeeewnie - zeskoczyłam z blatu.
Po chwili wpadł do domu Ney.
- No witam moje gołąbeczki - zaśmiał się chłopak.
- Hej, hej - przytuliłam go.
- Ktoś tu wraca do formy.
- Żebra jeszcze trochę bolą, no i ten gips mnie irytuje..
- 7 tygodni zleci, nawet nie będziesz wiedziala kiedy.
-Mam nadzieję..
- Przyjechałem do was z zaproszeniem naaaaa...-zaczął walić rękami o stół - urodziny Daviego.- uśmiechnął się szeroko
- O proszę - uśmiechnął się Kylian
- Powiedział, że bez wujka Kykiego i cioci Livci nie ma urodzin - naśladował jego głos.
- Hahaha, no przecież. - zaśmiałam się
- Mam nadzieję, że przyjdziecie.
- Jasne, że będziemy! Nie moglibyśmy odpuścić tak poważnej imprezy.
-Ta, dokładnie - powiedział uśmiechnięty Kylian .
***
Następnego Dnia ogarniałam dom. Myślałam, co by tu robić,bo okropnie się nudziłam. Jestem człowiekiem, który gdy się nudzi do głowy wpadają mu najlepsze i najśmieszniejsze pomysły. Zabiorę Kyliana na pizze. On nienawidzi pizzy. Od razu ma odruch wymiotny, gdy czuje jej zapach. A dlaczego? Kiedyś się po prostu zatrul nią i ma ogromną urazę. Hahhahaha. Zaczęłam szukać jakiejś jakiejś pizzerii, takiej niepozornej. Żeby od razu nie uciekł. Hahahhaha. Po kilku minutach znalazłam idealne miejsce. On mnie zabije. Kylian był na siłowni w piwnicy. Zeszłam do niego.
- Kyky, może gdzieś byśmy się wybraaaaaaaali? Co ty na to?
- Ym, jasne. A gdzie chciałabyś wyjść?
- Mam już wybrane miejsce. Uwierz spodoba Ci się - zaśmiałam się, podeszłam do chłopaka i uwiesilam mu się na szyi.
- Mam się bać?
- Absolutnie - pocałowałam go w policzek i pobiegłam na górę. Hahahhaha, to będzie piękny wieczór.
Dzień mi zleciał ogólnie na sprzątaniu. Wieczór. Czas się szykować. Kylian brał prysznic. Chciało mi się cały czas śmiać. Kylian podejrzanie cały dzień na mnie patrzył. To będzie piękne.
- Jestem gotowy - powiedział schodząc po schodach.
- Wspaniale.
- Prowadzisz?- zapytał, trzymając w dłoni kluczyki.
- Tak.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do auta. Po 30 minutach dojechaliśmy prawie na miejsce. Czemu prawie? Bo podjechałam z tyłu lokalu, by nie widział, gdzie idziemy. Ubraliśmy okulary i kaptury na głowę. W sumie tak, czy tak zleci się dużo osób, a Kylian nie powiadomił ochroniarzy. Ale cóż. Damy radę. Wyszliśmy z auta i złapaliśmy się za ręce. Cały czas się śmiałam.
- Z czego ty się tak śmiejesz?
- Z niczego - odkaszlnęłam.
Weszliśmy do lokalu. Było mało osób. Cudownie. Usiedliśmy do stolika. Kylian zaczął się krzywić, hahaha. O Boże.
- Gdzie my jesteśmy? Co tutaj Podają? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo akurat obok nas przeszedł kelner trzymając pizze. Zapach rozniósł się pomiędzy nas. Kylian zrobił wielkie oczy.
-Ty chyba nie normalna jesteś. - zakryl nos koszulką, a ja dostałam ataku śmiechu.
- No Kyky, hahhahah- nie mogłam opanować śmiechu przez co wszyscy zwrócili na nas uwagę. Wstał od stolika.
-Wychodzimy, teraz.
- Hahaha, Kyky nie.
- yuh - zaczął się naciągać na wymioty. - wychodzimy!
- No nie! Stój, hahahhaha. - nagle parę osób ogarnęło, że to Kylian i zaczęli nagrywać. Kylian zaczął szybko  kierować się do wyjścia. Ja szlam za nim i się śmiałam
- Ble, fuj. Kurwa, zrzygam się. - prawie wymiotował.
- Hahaha hahahhaha, Kylian stój - krzyknęłam. W tym momencie ktoś z impetem otworzył drzwi przez co Kylian dostał nimi. Ze śmiechu zgielam się w pół. Szybko wstał i sie zaciągnął zapachem pizzy.
- Zwymiotuje - wyleciał z pizzerii, jak oparzony. Biegłam za nim. Chłopak był już koło auta. Oddychał głęboko.
- Hahhahahah, coś ty odwalił.
- Ty jesteś niepoważna. Jaki wstyd.
- Hhahahahahha - złapałam się auta, bo nie mogłam ze smiechu - zleje się zaraz, hahahahahhahah.
- To wcale nie jest śmieszne. Zemszcze się, zobaczysz. - od naciągania się na wymioty miał zalzawione oczy. Ja z kolei oczy zalzawione miałam z powodu smiechu.
- O Boże. Nie pamiętam kiedy się tak uśmiałam. Nie mogę się doczekać tych zdjęć, hahahhaha..
- Masz szczęście, że jesteśmy w miejscu publicznym.
- Hahhahahah i przez ciebie będę głodna.
- Mam to w dupie, kretynko - wsiadł do auta też lekko rozbawiony. Kocham nasz dystans do siebie. Możemy się wyzywać jak najlepsi przyjaciele.
- Ale przyznaj, fajnie było.
- Mogłoby być fajnie, gdyby nie twoje pojebane pomysły - złapał mnie pod pachę i zaczął czochrać moje włosy.
- Debilu, co ty robisz?! - krzyknęłam przez śmiech.
- To dopiero początek zemsty.
W drogę powrotną Kylian ciągle naciągał się na rzygi. Całą drogę się śmiałam.
- Wygrałeś dzisiaj wszystko, hahhahah - bolał mnie brzuch od śmiania.
- Nadal czuje ten zapach Ble..
- Hahahhaha - otarlam łzy, które ciurkiem leciały mi ze śmiechu.
- Przecież wiesz, że nienawidzę pizzy.
- Wypadło mi z głowy - starałam się udawać już powagę.
- Jesteś nienormalna, dziewczyno, hahaha- sam zaczął się śmiać
- Hahhahahhahah, za to mnie kochasz.
Kylian złapał mnie za dłoń i przyłożył do swoich ust śmiejąc się i pocałował ją.
- Bo z tobą nie można się nudzić.
- Oj nie, panie Mbappe.
Dojechaliśmy do domu. Niestety głodni, bo Kylian bal się gdziekolwiek jechać, że znów coś odwalę, hahaha. Opadłam na kanapę w salonie i dostałam wiadomość od Neymara. Był to filmik, jak Kylian wstaje od stolika z odruchem wymionym i szybkim krokiem idzie w stronę drzwi, gdzie dostaje drzwiami i upada. Ja na filmiku trzymałam się za brzuch i śmiałam się jak dziecko trzymając ściany. Neymar napisał CO WY ODPIERDALACIE?!
-Kylian, chodź tu, hahahahahhahah - Kylian stanął za mną. Włączyłam ponownie filmik śmiejąc się już bez siły.
- Ja cię zabije, przysięgam - zaczął udawać, że mnie dusi.
- Hahhahah hahahahahhahah, kocham ten filmik.
- Przecież mi chłopaki żyć nie dadzą na treningach.
- Hahhahah - piękny wieczór.
Chciałam podeprzeć się o kanapę, ale zapomniałam, że mam gips i syknęłam z bólu.
-Kurwa ała... - złapałam się za rękę.
- Hahaha, karma.
Pokazałam mu środkowy palec.
- Rzyguś, nie cwaniakuj.
- Tego palca to ci mogę wsadzić, jak chcesz.
- Oj, żebyś się nie przeliczył.. - powiedziałam wchodząc po schodach w dalszym ciągu się śmiejąc.
Leżąc w kółko oglądałam nagranie, które wysłał mi Ney. Cały Instagram był w tym filmiku. Hahhaha, no po prostu wygrałam. Po chwili do pokoju wszedł Kylian.
- Ale odjebałaś Livia.. - zaśmiał się ściągając koszulkę.
- Ja Ciebie też kocham Kylian - zaśmiałam się. Chłopak Położył się na moim brzuchu. Podciągnął koszulkę do góry i zaczął go całować.
- Nawet nie próbuj - ostrzegłam go ze śmiechem.
- Ale czego mam nie próbować - podparl się rękoma o łóżko i nachylił się nade mną.
- Dobrze wiem, co chcesz zrobić i jak się zemścić. - spojrzałam na niego. Chłopak zaczął całować moją szyję.
- Skąd przyszło ci to do głowy, że dziś będę się mścić? - szeptał, całując nadal moją szyję. Odepchalam go, przez co opadł obok
- Bo cię znam za długo, hahaha - uderzyłam go poduszką.
- Jesteś niemożliwa, naprawdę. - przytulił mnie mocno.
- Wieeeeeem.
- Głodny jestem. Chcesz mojego proteinowego shake'a?
- Dajjjjjjj - powiedziałam. Kylian wstał i wyszedł przyrządzić shake'a. Oby był o smaku wanilii..czekałam na chłopaka, w między czasie zaczęłam szukać jakiegoś filmu na Netflixie..w dalszym ciągu śmiałam się z sytuacji, która miała miejsce 2 godziny wcześniej. 1:0 dla mnie Mbappe.

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz