Rozdział 24

1K 36 1
                                    

Siedzialam w salonie oglądając film. No nudzi mi się. Okropnie mi się nudzi. Chcę coś robić..wzielam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać social media. Oo, Kylian na treningu był. Dziwne, że nie dzwonił jeszcze. Dostałam SMS
Mason : Doleciałem do Londynu.
Ja : Super, cieszę się.
Mason : Czerwone, czy białe róże?
Ja : Czerwone
Mason : Dzięki
Uśmiechnęłam się i zablokowałam telefon. Odłożyłam go, a zaraz zaczął dzwonić. Kylian, haaaaa.
- Halo - odezwałam się ponurym głosem.
- Chciałem Cię przeprosić..
- A za co?
- Za wczoraj. Zjebałem po całości.
- Tak, to prawda.
- Wybacz mi.
- Nie wiem. Zastanowię się.
- A mogę przyjechać?
-No moooooożesz..
- Okej.
Rozłączyliśmy się. Uśmiechałam się do siebie. Miłość boli, serio. Po 30 minutach przyjechał Kylian. Otworzyłam mu drzwi.
Stał w drzwiach z kolejnym bukietem kwiatów.
- Ykhm, kwiaciarnie chcesz u mnie w domu zrobić?
- Tak - zaśmialiśmy się.
Wpuściłam go do domu. Odłożyłam kolejny bukiet do wazonu i poszliśmy do mojego pokoju. Położyłam się i zaczęłam przeglądać internety. Kylian ciągle na mnie patrzył.
- Co się tak patrzysz?
- No jesteś śliczna.
- Mhm, fajjjjjjjnie.
Nagle Kylian Położył się obok mnie i patrzył w mój telefon. Położyłam głowę na jego rękę, a on mnie przytulił.
- Nie chciałem wczoraj tak powiedzieć. Ale on mnie tak wkurwiaaa
- Wiem, wiem - powiedziałam obojętnie.
- Kocham Cię.
- To dobrze.
- Aha?
Nic się nie odezwałam. Nadal patrzyłam w telefon. Kylian po chwili wyrwał mi telefon z ręki i zaczął łaskotać.
- Hahahhaha, Kylian przestań - zaczęłam się śmiać.
- Powiedz to
- Hahhahahah ale co!! - darłam się jak opętana.
- Że mnie kochasz - nadal łaskotał.
- Hhahahahha, tak kocham, kocham, kooooocham Cię Hahhahahah - nagle przestał mnie łaskotać i pocałował.
- No, to dobrze.
Spędziliśmy razem dzień i przyszedł upragniony wieczór.
- Będę się zbierał. Jutro muszę wcześnie wstać...mecz.
- Dobra. - uśmiechnęłam się.
- No tooooo Hejj - przytuliłam go.
- Będziesz na meczu? - zapytał.
- Powinnam być.
- To ważny mecz dla mnie. Więc musisz być.
- Tak jest. - odprowadziłam go do drzwi. Chłopak wychodząc szybko mnie pocałował i poszedł do auta. Zamknęłam drzwi i postanowiłam wziąć prysznic. Po prysznicu przyszedł czas na Netflixa. Podczas oglądania filmu zadzwonił telefon. Mason..
- Tak?
- Jestem zjebany Livia. Zjebany..zjebalem z Maią..
-Powoli, co się dzieje?
- Spotkamy się jutro?
- Będziesz w Paryżu?
- Tak.
- No dobrze.
Po rozmowie wróciłam do oglądania i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam..
Obudziłam się o 11. Dziś mecz Kyliana. Trzeba się odjebać, haha. Dzień mi zleciał. Zaczęłam się szykować na mecz, ale zobaczyłam, że dzwoni Mason. Kurwa, zpaomnialam o nim.
- No?
- Możemy się spotkać w kawiarni przy wieży Eiffla?- spojrzałam na zegarek. 18:36. Dobra mecz jest o 20. Zdążę.
- Tak. Będę o 19.
- Okej.
Szybko się ogarnęłam i zbiegłam po schodach.
-A ty gdzie? - zapytała mama
- Na mecz. Paa - zamknęłam drzwi i weszłam do auta. Po 20 minutach byłam na miejscu. W kawiarni czekał Mason.
- Hej - przywitałam go uściskiem.
- Hej - uśmiechnął się.
Zapomniałam telefonu z auta. Kurwa. Wysłuchiwałam żalów Masona.
- Która godzina? Bo zapomniałam telefonu z auta?
- Już Ci mówię. 20:57
- Kurwa. Kylian ma mecz..
- Zaraz się kończy.
- Nawet nie zdążę dojechać na stadion. Ja pierdole...
- Przecież cię nie zabije za jeden mecz.
- To był bardzo ważny mecz dla niego..mialam tam być.
- Przejdzie mu.
- Wiesz co, ja się zbieram i jadę tam.
- I tak już nie zdążysz.
- No niby tak. Ale jadę.
- No dobra.
Pożegnałam się z nim i wyszłam z kawiarni. Weszłam do auta i odblokowałam telefon. 12 nieodebranych od Kyliana, 7 od Bruny. Ja pierdole.
Szybko pojechałam na stadion. Dzięki wejściówce VIP miałam najlepsze miejsca. Odnalazłam Brune.
- Gdzieś ty była. Kylian jest wściekły.
- Kurwa Mason przyjechal. Zasiedziałam się z nim.
- Livia..rozumiem przyjaciel itd, ale dla Kyliana to był bardzo ważny mecz.
- Jaki wynik?
-1:0 dla nas. Za 2 minuty koniec meczu.
Spojrzałam na boisko. Spotkaliśmy się wzrokiem z Kylianem. Lekko się uśmiechnęłam, ale zrobił obojetną minę. Oho, będzie dyyyym. Gwizdek. Koniec meczu. Podbiegłam do Kyliana.
-Kyky, przeprasza.. - nie pozwolił mi dokończyć.
- Odejdź - lekko mnie odepchnął. Nie dziwię się. Wystawiłam go..
Zrezygnowana poszłam do auta. Nie będę go denerwować. Weszłam na internety, a tam moje i Masona zdjęcie! Ja pierdole. Przecież Kylian dostanie kurwicy. Skąd oni to mają? Jaka ja jestem pusta..bylismy w kawiarni pełnej ludzi. Ja pierdole.
Jeblam nowym telefonem o siedzenie.
Teraz to będzie taka jazda..
Pojechalam do domu. Byłam sama. Rodzice pojechali za miasto. Zrobiłam sobie kolacje, ale nie byłam w stanie jeść. Jestem idiotką..zobaczylam, że mam wiadomość od Bruny. Wyslala mi artykuł i moje i Masona zdjęcie i napisała
Bruna : KYLIAN GO ROZNIESIE, CIEBIE TEŻ PO DRODZE.
Ja : Wiem..
Bruna : Nie sądzisz, że Mason robi to specjalnie?
Ja : Nie prawda..
Bruna : rób jak uważasz...
Zajebiście.
Dzwonek do drzwi zaczął dzwonić. No i zaczynamy zadymkę. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Kylian wpadł do domu.
- Ty serio to zrobiłaś - zaśmiał się dziwnie.-wolałaś kurwa pić kawkę z tym śmieciem, gdy potrzebowałem Cię na trybunach..
- Kylian..zasiedzialam się. Telefon zostawiłam w aucie. Nie wiedziałam, że czas tak zleci.
-Nie Livia. Koniec z tym rozumiesz? Nie widzisz co on robi do chuja?! Zrobił to specjalnie! Żebyś nie przyszła na mój mecz! Dalej bądź kurwa zaślepiona jego wielką przyjaźnią!- krzyknął.
- Wiem, że źle wyszło..
- Źle wyszło? Źle wyszło? - wyciągnął telefon i wszedł w artykuł - DZIEWCZYNA KYLIANA MBAPPE POTAJEMNIE SPOTYKA SIĘ Z MASONEM MOUTEM, ZAWODNIKIEM Z CHELSEA PODCZAS MECZU UKOCHANEGO. CZYŻBY MBAPPE I LIVIA MIELI KOLEJNY KRYZYS?  Mało powiedziane..poprosilem cię o jedno. Wiesz doskonale, że bardzo potrzebuje twojej obecności na meczach, ale ty kurwa wolałaś Masona. Dziękuję Ci Boże za tak wspaniałą dziewczynę.
- Przepraszam, naprawdę.
- Wiesz co? W dupe sobie wsadź to twoje przepraszam. - wyszedł i trzasnął drzwiami. Reakcja jak najbardziej usprawiedliwiona. Przecież Mason nie zrobiłby tego specjalnie, prawda?
Nie wiem co myśleć.
Minęło 4 dni. Kylian się obraził, nie odbierał, nie odpisywał. Nic totalnie. Jutro jego mamy urodziny, dostałam zaproszenie. Więc może uda mi się go jakoś udobruchać. Nasze ciche dni mnie przygnębiają. Rozmawiałam z Bruną, to mówiła, że Kylian nadal jest na mnie wściekły. Ja na siebie też. Przez te dni zaczęłam intensywnie myśleć o tym co wykrzyczał mi Kylian..że Mason robi to specjalnie. Może to prawda?
Cały dzień spędziłam u ojca w kancelarii. Tak, pracuje tam. Wykończona wróciłam do domu, szybka kąpiel i spanko.
Wstałam z dosyć dobrym humorem. O 17 zaczynają się urodzinki mojej ukochanej drugiej mamusi. Prezent kupiony wszystko cacy. Moi rodzice również dostali zaproszenie. Bardzo się lubili. Mama Szykowała się od rana, tato, jak tato. Garniak, krawat i on wyszykowany. Ja ubrałam pudrową sukienkę do połowy ud, do tego białe wysokie conversy. No Kylian, jak ci się nie spodoba, to naprawdę masz coś z deklem.
O 16 :30 wyjechaliśmy do Mbappe.
Elegancja Francja normalnie. Zapowiada się suuuper. Dziś kulturka, tylko winko. Zobaczyłam Melisse. Poszłam się przywitać. Gdy szlam wpadła we mnie Lana, gdy biegła.
- Ceś ciocia - wzięłam ją na ręce
- Hej moja słodka księżniczko - pocałowałam ją w policzek.
- No witam Panią - przytuliła mnie Melissa
- Hej, hejjj - uśmiechnęłam się.
-Gdzie Kylian?- zapytała
- A nie ma go?
- Myśleliśmy, że z tobą przyjedzie..
- Od 4 dni nie mam z nim kontaktu. Ciche dni.
-Aaa, dobra. Widziałam..
- Kurwa wszyscy to widzieli..
- Przejdzie mu
- Heh, mma nadzieję.
Pół imprezy bawiłam się z Laną. Nagle wpadł Kylian najebany jak Meserszmir ze swoim starszym bratem.
- Sto lat mamusia, kocham, kocham, kocham - przytulał i całował w policzki swoją mamę. No niezły cyrk odstawia. Nagle spojrzał na mnie. Trochę się wystraszyłam. Bałam się, że zacznie coś gadać głupiego. Wskazał na mnie palcem. Wszyscy zaczęli na mnie patrzeć. Chłopak szedł z tym wystawionym palcem w moją stronę. Zrobiło mi się gorąco.
- O proszę, kogo moje oczy widzą. Tak drodzy państwo, to jest moja kobieta. Każdy ją chyba zna. No oczywiście - objął mnie. Ale wstyd. - Piękna, prawie że idelana. A dlaczego prawie? Ktoś wie? Ach no nikt..to wam powiem. Idealna prawie, bo brakuje jej tego na palcu - wyciągnął pierścionek, którym rzuciłam w niego. - ale na to trzeba sobie zasłużyć, prawda? Kochanie. - schował pierścionek. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale jego ojciec włączył muzykę. Wszyscy się rozproszyli.
- Jak ty wyglądasz?
- Najebałem się, bo chciałem.
- Chodź spać.
Chłopak obczaił mnie z góry na dół i zagwizdał.
- A dla kogo się tak odstawiłaś, hm? Czyżby potajemna randka z Mountem?
- Daruj sobie. - puściłam jego rękę.
- Dobrze, że chociaż na urodziny mojej mamy się nie spóźniłaś - zaśmiał się ironicznie.
- Przestaniesz?
- Nie mów mi co mam robić - lekko tracił mnie w bark i poszedł. Ojjjj, będzie ciężko..

I will always be with you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz