Kakashi był inteligentnym, opanowanym mężczyzną o wiecznie znudzonych oczach i skrytym pod czarną maską pieprzykiem w okolicach ust. Wiele lat zajęło mu wypracowanie pewnego rodzaju złudnej obojętności na ludzi i świat jaki go otaczał. Cała ta jego otoczka i warstwa nagromadzona przez lata pękała w starciu z NIĄ. Nic nigdy nie sprawiało mu takiej trudności jak udawanie obojętności w obecności osoby, która tak bardzo go rozczarowała - właściwie rozczarowała to za mocne słowo, Kakashi nie miał bowiem wobec niej żadnych oczekiwań, nie mniej fakt, że ta istota, ta niegdyś nieznana mu osoba, mogła od tak przeczyć swoim własnym poglądom, doprowadzał go do szału.
— Jak myślisz, o czym rozmawiają Trzeci i [Twoje imię]? — spytał pewnie Guy, wracając wraz z Kakashim z biura hokage, do którego posłusznie odprowadzili swoją zdobycz. Kakashi wziął głęboki oddech i spojrzał w niebo. Kilka ptaków przeleciało nad zielonym dachem, słońce na moment zniknęło gdzieś za chmurami a pod nogami skrzypiał mu piach. Dzień jak codzień w Wiosce Liścia.
Chyba o czym nie rozmawiają. Po co ją sprowadziliśmy? Dlaczego tak bardzo jej teraz potrzebują, czy w ogóle zamierzają rozmawiać o jej zdradzie?
— Myślę, że nie możemy jej ufać — odparł poważnie srebrnowłosy i wsunął dłonie do kieszeni. Guy zaśmiał się pogodnie, krzyżując dłonie na karku.
— Od razu widać twoją niechęć do niej, ale wspomnisz kiedyś moje słowa, nie ma drugiej tak lojalnej osoby jak [Twoje imię] Uchiha — odparł pewnie i zamknął na chwilę oczy. — Kiedyś to zrozumiesz...
— Nie chcę tego rozumieć, chcę udowodnić innym, że mam rację. Ona nie jest naszym sprzymierzeńcem.
— Po co w takim razie Trzeci sprowadzał ją do wioski? Teraz przed samym egzaminem? Mu chyba ufasz...
— Każdy popełnia błędy — odparł poważnie i spojrzał na swojego przyjaciela. — Nawet Trzeci.
To były mocne słowa jak na człowieka, który ufał Trzeciemu bez reszty. Sam Guy nie wiedział dlaczego taka zmiana zaszła w Kakashim, ale nie potrafił wyrzucić z głowy myśli, że był to po prostu żal, żal, że ktoś pogodził się ze śmiercią bliskich mu osób, podczas gdy on wciąż się za to obwiniał. Możliwe, że nawet nie żal a zazdrość nie pozwoliły mu zaakceptować a w przyszłości być może nawet polubić [Twoje imię].
***
Kakashi siedział na drzewie i przyglądał się jaskini, tak dobrze znanej mu, znienawidzonej przez niego jaskini, której całe życie unikał jak ognia, jaskini która zebrała naprawdę krwawe żniwo i pozostawiła ślad w jego sercu i na duszy. Siedział i spoglądał na uciekającą parę, pozostawiającą Obito na pewną smierć.
— Tchórz — powiedziała głośno Rin tuż obok niego. Kakashi spojrzał na nią i zerwał się z miejsca, zeskakując na ziemię. Rin zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła.
— Mogłeś mnie uratować, mogłeś chociaż spróbować — wykrzyczał Obito z drugiej strony. Kakashi zaczął uciekać, chciał się gdzieś schować ale nie wiedział gdzie. Duchy Obito i Rin biegły zaraz obok niego wykrzykując przeróżne obelgi. W pewnym momencie coś chwyciło go za dłoń i pociągnęło w prawą stronę. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie i dostrzegł parę [Kolor twoich oczu] oczu.
— [Twoje imię] Uchiha — wyszeptał, bo głos utknął mu głęboko w środku. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i położyła mu dłonie na ramionach. Spoglądała na niego jak na przyjaciela, jak na ofiarę a nie jak na kata. Wpatrywała się w niego i wciąż mocno go ściskała za ramiona.
— To nie była twoja wina, nie mogłeś nic zrobić... — wyszeptała i spojrzała w stronę zawalonej jaskini. — To wszystko było wynikiem klątwy, przeznaczenia które było im pisane...
— Kłamiesz, sama nawet w to nie wierzysz, ja Ci nie wierzę... — wyszeptał, starając się jej wyrwać. Dziewczyna złapała go za twarz i zmusiła go do spojrzenia w swoje oczy.
— Chcesz w to uwierzyć, bo wiesz, że to uczyni Cię niewinnym... — powiedziała poważnie, odsuwając się na bezpieczną odległość. — Chcesz wierzyć, że to była klątwa, żeby oczyścić swoje ręce... Zwalasz winę na mnie, oczerniasz mnie i nazywasz zdrajcą, bo to ty chcesz się uniewinnić! — Zaśmiała się, wciąż się odsuwając. — Ale coś Ci powiem w sekrecie... To naprawdę była twoja wina...
Kakashi zerwał się ze snu cały zlany potem. Siedział na łóżku i wpatrywał się w powoli wschodzące słońce za oknem, starając się unormować oddech. Nie miał pojęcia dlaczego Rin i Obito tak nagle odwiedzili go w snach i dlaczego tak nagle znowu uderzyła go fala poczucia winy. Poczuł ukłucie w sercu i po prostu się rozpłakał. Ten sam mężczyzna, który czyta erotyczne powieści, zawsze przyjmuje obojętny wyraz na świat i ludzi, którego trudno zdenerwować, teraz siedział łkał na swoim materacu, przeklinając dzień w którym pewnego dnia po prostu poszedł na misję z Minato, Rin i Obito. Przeklinając swoją klątwę ninja, przeklinając przeznaczenie.
Tej nocy zarówno Kakashi jak i [Twoje imię] Uchiha nie zaznali więcej snu. Obojgu ich męczyły koszmary związane z przeszłością i wielka, jedyna łącząca ich rzecz, wspólna nadzieja na wybaczenie sobie tych błędów, na lepsze, spokojne jutro. Nadzieja na wybaczenie.
CZYTASZ
W pogoni za przeznaczeniem |Kakashi & reader|
FanfictionDrużyna Kakashiego i Guy została wysłana na specyficzną misję - odnalezienia pewnej kobiety, która dawno temu opuściła Wioskę Liścia. [Twoje imię] Uchiha, niezwykle utalentowana shinobi, która przez całe życie zastanawia się nad sensem istnienia...